Między młotem, a kowadłem

O mnie

 

 

 

Mam na imię Witold, z wykształcenia jestem inżynierem z zawodu przedsiębiorcą, a moją pasją jest historia Polski i Słowian.

Od wielu lat interesowała mnie historia Polski i Polaków w świetle  położenia geograficznego i geopolitycznego naszego kraju.
Uważam za fenomen, fakt odradzenia się Polski trzykrotnie w jednym wieku (1918, 1945 i 1989), po zaborach, dwóch wojnach światowych i komunizmie (socjalizmie). Siła naszego narodu tkwi w naszym patriotyzmie, w naszej tradycji, kultywowaniu religii chrześcijańskiej, w naszych narodowych bohaterach, w naszych wieszczach, malarzach, pisarzach, w naszych rodzinach i w końcu w naszych genach oraz w świadomości jakim zagrożeniem jest Rosja ( i Niemcy).

Gdyby się głębiej zastanowić, to jako Państwo i Naród, dawno już nie powinniśmy istnieć, a co dopiero się rozwijać i powiększać, do prawie 40 mln Polaków.

Działania naszych dwóch największych sąsiadów nastawione są od setek lat na odebranie nam Niepodległości, zlikwidowanie Polskości i podzielenie naszej ziemi pomiędzy siebie, tak jak to w 1772 roku pierwszy raz uczynili lub uczynienie sobie z nas współczesnych „niewolników” czyli konsumentów, tego co Niemcy i Rosja nam sprzedadzą, a my mamy być dla Nieców tania silą roboczą w w przyszłości wejść ponownie w strefe wpływu Rosji, dzieki Ś.P. L. Kaczyńskiemu, który to przewidział i wyartykułował, my jako naród nie daliśmy się ponownie rozebrać tej pazernej, imperialnej, dwójce.

Nie wiem dlaczego, Europa zapomniała o dwóch dziejowych wydarzeń w swojej historii, w której Polacy uratowali ją od cywilizacyjnej zagłady, pierwsze to Odsiecz Wiedeńska w 1683 roku, która ocaliła ją od muzułmańskiego podboju a może nawet zmiany ducha całej Europy i w konsekwencji jej koniec, drugie to Bitwa Warszawska w 1920 roku, która ocaliła Europe ( a na pewno Niemcy w której jej „Proletarjusze” już czekali na Armie Czerwoną) od komunistycznej rewolucji.

Konsekwencje tego drugiego wydarzenia, polska ponosiła jeszcze w latach 37-38, XX w., poprzez celową eksterminacje ponad 100 tysięcy Polaków obywateli ZSRR, jako zemsta za Bitwę Warszawską a z początkiem  II wojny światowej  zbrodnia Katyńska, (osobiście zatwierdzona przez Stalina, ponieważ  był on oskarżany przez Tuchaczewskiego o nie posłanie mu, 1 Armii Konnej i 12 Armii Frontu Południowo-Zachodnieniego, Stalin miał za to stanąć przed sądem i groziła mu kara śmierci).    Po Bitwie Warszawskiej Lenin powiedział „….Piłsudski i jego Polacy doprowadzili do zatrzymania ognia rewolucji”.

Jak ważne jest uświadamianie zagrożeń Polski nawet w czasach pokoju, ktoś powie bzdura, mamy XXI wiek, umowy, traktaty itp itd, a popatrzcie na Ukrainę, kraj w Europie środkowej najechany zbrojnie przez Rosję, kolejni w kolejce to Litwa, Łotwa a może i Polska?

Popatrzcie na Niemcy, nic nie stoi na przeszkodzie, by wykupili większość mieszkań i budynków we Wrocławiu, Opolu, Gliwicach, Szczecinie i innych miastach należących przed wojną do Niemiec i w ten sposób wrócili na „swoje”. Celowo w cudzysłowiu, bo są  nasze  historycznie bardziej, bo my byliśmy tam pierwsi i to Chrobry stawiał słupy graniczne na Soławie (niem. Saale) ok 30 km na zachód od Lipska i 350 km na zachód od Wrocławia.

Trochę historii:

Terytorium Mieszka dalej poszerzał Bolesław Chrobry, o którym Władysław Bełza, poeta i autor patriotycznych wierszy, za Gallem Anonimem pisał, że „graniczne słupy od rzeki Sali, po Dniepru stawia aż tonie”. Wbijanie słupów w Salę uwieczniono w 1937 r. na fresku w holu Wojskowego Instytutu Geograficznego w Warszawie (dziś Al. Jerozolimskie 97). Przetrwał on wojnę i lata PRL. Najpierw niemieckim okupantom wmówiono, że Chrobry słupy wbija w Dniepr, a potem towarzyszom z NRD, że w Odrę, nie zaś w płynącą przez środek ich kraju Salę.
Cytat: Marek Henzler, POLITYKA