Między młotem, a kowadłem

Aktualności i Wydarzenia

Przełom czy atrapa przełomu?

Już w 2017 r. prof. Joachim Krause, ekspert od kwestii bezpieczeństwa, opublikował analizę pt. „Die neue Zeitenwende in den internationalen Beziehungen – Konsequenzen für deutsche und europäische Politik” („Nowy punkt zwrotny w stosunkach międzynarodowych – skutki dla polityki niemieckiej i europejskiej”), gdzie – w przeciwieństwie do większości ekspertów z tamtego okresu – pisał, że „co najmniej od Majdanu Rosja dąży do strategicznej konfrontacji z Zachodem”, ale „możliwość wojny z Rosją o kraje bałtyckie lub o Ukrainę brzmi na tyle nieprawdopodobnie, że nie stanowi tematu politycznej debaty w Niemczech”. Krause dowodził jednocześnie, że „Rosja stanowi na razie ograniczone zagrożenie pod względem militarnym, ale ono jest realne zarówno dla państw bałtyckich, jak i Ukrainy”, a „wybuch wojny w tym rejonie jest realną możliwością”. W swojej analizie wskazywał też na deficyty Białej Księgi Rządu Federalnego z 2016 r. w ujęciu problemu Rosji dla bezpieczeństwa w Europie. Na łamach najnowszego wydania magazynu politycznego „Sirius” nr 6 (64) sprawę błędnych założeń polityki Niemiec względem Rosji analizuje prof. Frank Umbach. Co prawda skupia się on mocniej na uzależnieniu się Niemiec od rosyjskich surowców, ale traktuje ten wątek jako pochodną prowadzenia całościowej, szkodliwej polityki wobec Rosji. Pisze o Niemcach jako o państwie, które ignorując fundamentalne zasady solidarności europejskiej, latami brnęło w zagrażające bezpieczeństwu całego regionu partnerstwo energetyczne z Moskwą. To tylko dwa przykłady analiz wskazujących na cały szereg błędów, ale i celowych decyzji politycznych podejmowanych przez Niemcy w ostatnich trzech dekadach, już po zjednoczeniu, a dyktowanych często przez kręgi niemieckiej gospodarki (ten aspekt porusza prof. Andreas Heinemann-Gründer w analizie „Russland Politik in der Ära Merkel” – „Polityka wobec Rosji ery Merkel”).

Kiesewetter: Nie ma żadnego przełomu, Prof. Bainczyk: Zeitenwende to kolejne zaklęcie

W porównaniu z ekspertyzami sprzed lat, jak i z trzeźwymi podsumowaniami polityki niemieckiej, które ukazały się w ostatnich tygodniach, zarówno założenia, jak i objawowość Zeitenwende w rok od jej ogłoszenia wypadają raczej rachitycznie. Zdaniem Rodericha Kiesewettera, polityka i posła do Bundestagu CDU, roczny bilans Zeitenwende można nawet streścić jako „jej nieobecność”.

W Niemczech nie ma Zeitenwende. Przemówienia Scholza nie przełożono na program polityczny, a podejmowane do tej pory działania na rzecz Ukrainy wynikały z ogromnej presji, a nie z woli politycznej. Z drugiej strony istniała celowa taktyka opóźniania i utrudniania (dostaw). Pierwotny impet Zeitenwende polegał na obawie kanclerza Scholza, że Ukraina rozpadnie się w ciągu kilku dni i że wojska rosyjskie znajdą się na polskiej granicy w krótkim czasie. Kiedy stało się jasne, że Ukraina skutecznie się broni, impet ten natychmiast osłabł. W Bundeswehrze Zeitenwende nawet nie raczkuje. 100 mld środków specjalnych przeznaczonych na odnowienie armii topnieje przez inflację, a nie na skutek kontraktów na zbrojenia. Przemysł w Niemczech wciąż czeka na zamówienia. Ponadto Scholz nie wypełnia samozwańczej roli przywódczej Niemiec w Europie. Zaufanie wobec Niemiec spada, zwłaszcza w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, reputacja państwa cierpi, a Niemcy są raczej za Zeitenwende wyśmiewane. Wszyscy widzą, że tego punktu zwrotnego po prostu nie ma, on nawet nie przebił się do sposobu myślenia. Scholz nie chce punktu zwrotnego, w przeciwnym razie wyraźnie działałby strategicznie na rzecz zwycięstwa Ukrainy. A on nawet nie mówi o jej zwycięstwie. Na razie bardziej prawdopodobne wydaje się to, że celuje w Mińsk 3.
– mówi „Codziennej Roderich Kiesewetter.

Zapytany o wizyty prezydenta Joego Bidena w Kijowie i w Warszawie, komentowane w głównych niemieckich mediach jako dowód na przesuwanie się środka ciężkości relacji sojuszniczych USA z zachodu Europy do naszego regionu, Kiesewetter stwierdził:

Nowa Europa będzie bardziej wschodnia, bardziej zdolna do obrony i przede wszystkim bardziej transatlantycka. I jeszcze mocniej wzrośnie waga państw, które obecnie prowadzą zarówno pod względem strategicznym, jak i efektywności w udzielaniu wsparcia Ukrainie. Stąd też wizyta Bidena w Polsce była mądrym krokiem. Dla samej Ukrainy wizyta Bidena była absolutnie silnym i historycznym sygnałem wsparcia, zarówno militarnym, jak i politycznym. Motor francusko-niemiecki obecnie nie działa, Biden o tym wie i dlatego uwaga skupia się na Wschodzie. Poza tym zachowanie się Niemiec w kwestii czołgów też dołożyło swoją cegiełkę”

– tyle na temat Zeitenwende i przyszłości stosunków euroatlantyckich mówi polityk CDU.

A jak to wygląda z perspektywy polskich ośrodków eksperckich?

Termin „Zeitenwende” jest elementem zarządzania kryzysowego Niemiec. Niemcy w odróżnieniu od Polski potrafią od dziesiątków lat prowadzić bardzo spójną i długofalową politykę zagraniczną, za pomocą rozbudowanych instytucji, które promują „idee” i „zasady” służące realizacji tej polityki zgodnie z ich interesem państwowym. Należy dodać, iż po ustaleniu priorytetów przez urząd kanclerski polityka ta jest realizowana nie tylko przez MSZ, lecz także przez bardzo liczne i wysoko dotowane z budżetu federalnego podmioty powiązane z państwem bezpośrednio, ale i pośrednio, np. fundacje polityczne.
– mówi nam prof. Magdalena Bainczyk, główny analityk Instytutu Zachodniego, wykładowca Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego.

Zeitenwende – termin przecież neutralny – przykrywa tak naprawdę bardzo niewygodny dla Niemiec obraz polityki tego państwa zarówno przed 24 lutym 2022 r., jak i po tej dacie. Dziesięciolecia prymatu interesów gospodarczych, jak się okazało, zupełnie fałszywie zdefiniowanych i realizowanych, i tragicznego przemilczania naruszania prawa międzynarodowego i praw człowieka na Ukrainie – zwłaszcza po aneksji Krymu, których poszanowanie mieści się przecież w zasadzie państwa prawa. Zasada ta stała się skądinąd również wehikułem narracji niemieckiej, a potem unijnej. Tyle że to tylko narracje, co pokazują zaniechania zarówno RFN, jak i UE wobec Ukrainy po 24 lutym 2022 r., ale także wobec Polski jako państwa „pierwszej linii”. Mam nadzieję tylko, że te zaniechania nie będą miały tak tragicznego skutku dla Polski i nie będą musiały być przykrywane kolejnym zaklęciem narracji niemieckiej właśnie w rodzaju Zeitenwende.
– podsumowuje prof. Bainczyk.

Okrakiem na barykadzie – Scholz dla „Foreign Affairs”

Opublikowany w styczniowym wydaniu „Foreign Affairs” – piśmie kluczowym dla kształtowania poglądów amerykańskich elit o polityce zagranicznej – tekst Olafa Scholza „The Global Zeitenwende. How to Avoid a New Cold War in a Multipolar Era” („Globalna zmiana. Jak uniknąć nowej zimnej wojny w epoce wielobiegunowej”) mógłby z pozoru razić swoją przewidywalnością i nagromadzeniem liberalnych frazesów. Jednak już samo miejsce i czas publikacji nie pozwalają lekceważyć tego manifestu niemieckiej polityki. Podpisany przez kanclerza artykuł należy z jednej strony traktować jako próbę wytłumaczenia niekonsekwencji w postępowaniu Niemiec i ewidentnej porażki Ostpolitik. Z drugiej strony jest to wyrażenie pewnej propozycji wobec USA. Owszem – pisze niemiecki polityk – pewien etap się skończył, dotychczasowa relacja z Rosją jest pogrzebana, ale my, Niemcy, naturalny lider Europy i kluczowy kraj Grupy G7 i NATO, pozostajemy dla Ameryki najważniejszym partnerem po drugiej stronie Atlantyku. Będziemy razem pokonywać geopolityczne przeszkody. Tylko nie każcie nam izolować Chin, to się nie uda, w końcu świat jest multi­polarny. Czy oferta zostanie ­przyjęta?

Autor manifestu nie potrafi powstrzymać się przed irytującą manierą ciągłego przypominania o niemieckim przewodzeniu w Unii Europejskiej. Niemcy i Unia – ta zbitka jest wciąż przywoływana. Do tego dochodzi jakże stary już, wypracowany przez dziesięciolecia po drugiej wojnie światowej argumentacyjny schemat. Ponieważ Niemcy dokonały bardzo złych rzeczy w swojej historii, to na nich spoczywa dziś szczególna odpowiedzialność. A ponieważ spoczywa na nich odpowiedzialność, to w sposób oczywisty i naturalny muszą być wśród nadających ton i podejmujących decyzję. Proste. Oczywiście jako kraj Unii, ale jakoś tak wychodzi, że w tej Unii – oczywiście silnej, zjednoczonej etc. – to właśnie Niemcy okazują się tym najważniejszym… No, może z Francją. W końcu francuscy dyplomaci też monitorują amerykańskie periodyki i bez tej rytualnej wzmianki o roli partnerstwa z Francją Paryż mógłby się obrazić. A reszta? Skoro Unia ma dalej się rozszerzać i być globalnym aktorem, to trzeba przyspieszyć proces podejmowania decyzji i stopniowo odchodzić od jednomyślności w polityce zagranicznej i podatkowej. Wspólne podatki i wspólna polityka zagraniczna to jest wspólne państwo – akurat amerykański czytelnik bardzo dobrze to rozumie. Czy w momencie gdy gwarantem skutecznej obecności USA w Europie jest współpraca z krajami wschodniej flanki NATO, Amerykanie na pewno chcą, aby o europejskiej polityce decydował w ostatecznym rozrachunku większościowy głos z Berlina i Paryża? Pytanie ważne także dla nas.

W tekście znalazło się oczywiście potępienie rosyjskich zbrodni, stwierdzenia o tym, że Putin pogrzebał szansę na koegzystencję, zapowiedzi wzmocnienia Bundeswehry i odpowiedzialności za obowiązki w ramach NATO. Jest też deklaracja, że Rosja musi opuścić zajęte terytoria. Czy również Krym? Tu brak jednak jasnej deklaracji. W szczegółach próba wytłumaczenia polityki Niemiec wobec Rosji może budzić pytania i wątpliwości. Choćby wtedy, gdy autor stwierdza, że przecież Związek Sowiecki był wiarygodnym dostawcą energii w okresie zimnej wojny, więc tym bardziej można było zaufać Rosji w czasach postzimnowojennego rozluźnienia. Kanclerz zdaje się dyskretnie pomijać fakt, iż energetyczna współpraca z Rosją budziła wątpliwości kolejnych amerykańskich administracji już od lat 60. A w naszych czasach płynące z wielu stron ostrzeżenia przed konsekwencjami budowy kolejnych etapów Nord Streamu były zbywane zakłamanym sloganem, że to „tylko gospodarka”. Niemcy mają wystarczającą wiedzę o polityce Moskwy, by zdawać sobie sprawę, że interesy ze Wschodem nigdy nie są tylko gospodarcze. Podobnie jest w wypadku analizy polityki po prawdziwym początku wojny Rosji z Ukrainą, czyli roku 2014. Zdaniem kanclerza format normandzki był udaną próbą dyplomatycznego dialogu odrzuconego ostatecznie przez rewizjonizm Moskwy. Gdyby sztab niemieckich analityków, który zapewne pracował w Kanzleramcie nad tym tekstem, chciał wyprodukować coś więcej niż tylko pełen frazesów manifest, to może znalazłaby się w nim refleksja nad celowością zapraszania do stołu rokowań przedstawicieli republik ludowych, czyli kreatur Putina. Inna rzecz, że przypominanie porażki procesu mińskiego nie jest na rękę nikomu, również Ameryce – to przecież wyrazisty symbol, do czego prowadziła Obamowska absencja w Europie.

Choć bezpośrednim powodem tekstu jest próba przedstawienia amerykańskiej i globalnej opinii niemieckiego zerwania z polityką wobec Rosji, można przypuszczać, że dla Amerykanów najważniejsze są deklaracje dotyczące Chin. „Nie podpisuję się pod poglądem, że jesteśmy skazani na zimną wojnę z Chinami – mówi Olaf Scholz. Owszem, będziemy przypominać Pekinowi o demokracji, o konieczności przestrzegania reguł w handlu i wiemy, jak ważny jest Tajwan – ale nie chcemy żadnej wojny handlowej i nie wierzymy w możliwość »wypchnięcia« Chin z ich miejsca w »multipolarnym« porządku”. Cały passus o Chinach wskazuje jak bardzo, niezależnie od barw partyjnych, obecny kanclerz jest konsekwentnym kontynuatorem linii Angeli Merkel. Problem w tym, że zdaniem wielu, nie tylko amerykańskich autorów, ta zimna wojna już trwa. Czy Niemcom uda się zasiąść okrakiem na barykadzie?

Polaryzacja

W miniony weekend na ulice niemieckich miast, nie tylko Berlina, wyszły podzielone Niemcy. Przyzwyczailiśmy się do podziału zachód vs postenerdowskie landy, do spięć na linii Ost – West, ten podział wciąż funkcjonuje, ale nie jest już tak zerojedynkowy jak kiedyś. Na czele de facto prorosyjskiego, bo podtrzymującego propagandę zgodną z oczekiwaniami Kremla, „Manifestu dla pokoju” stanęła Alice Schwarzer, ikona zachodnioniemieckiego feminizmu, dziś mówiąca o „gwałconych ukraińskich kobietach” bez jednego zająknięcia, kto jest sprawcą tych gwałtów. Schwarzer idzie ramię w ramię z Sahrą Wagenknecht z Linke, która do Socjalistycznej Partii Jedności wstąpiła w 1989 r., na pięć minut przed upadkiem żelaznej kurtyny, dziś największy radykał AfD, Björn Höcke, publicznie proponuje postkomunistce Wagenknecht przejście do Alternatywy. Wojna na Ukrainie unaoczniła bliskość środowiska postkomunistów i AfD i nie zmieni tego żadne odcinanie się centrystów AfD od mediów pokroju „Compact” czy sierot po teoretycznie rozwiązanym „Skrzydle”, któremu przewodził Höcke. I teraz Wagenknecht i Schwarzer idą razem, a za nimi miłujący pokój spod znaku sierpa i młota. I wcale nie jest to margines, przynajmniej nie tak wąski, jak by się wydawało. Pod petycją wzywającą do „pokoju”, a w rzeczywistości do poddania Ukrainy Rosji, podpisało się już ponad 670 tys. osób, na demonstrację zwołaną 25 lutego do Berlina zjechało co najmniej 10 tys., ale organizatorki mówią „nawet o 50 tys.”, zarzucając mediom celowe zaniżanie frekwencji. Na tej niby pokojowej demonstracji przeganiano ludzi z ukraińskimi flagami i to w sposób nienadający się do cytowania. Dzień wcześniej pod Bramą Brandenburską ok. 10 tys. osób demonstrowało pod innym hasłem. Przyszli, by wyrazić solidarność z Ukrainą i odciąć się od trendu promowanego przez Wagenknecht i Schwarzer. Był tam i Roderich Kiesewetter, i wielu polityków Zielonych, Ukraińcy i Polacy. Ten protest pod Bramę przyszedł z Cafe Kijów, miejsca, które do niedawna nazywało się jeszcze Cafe Moskwa. I to środowisko będące mieszanką kręgów skupionych wokół think tanku Zentrum Liberale Moderne, reprezentantów ukraińskich organizacji w Niemczech, prominentnych osobistości życia publicznego (m.in. noblistka Herta Müller) również ma swoje petycje, a jednak podpisów pod nimi jest znacznie mniej.

Przed oddaniem tego wydania gazety do druku pod apelem „Poddać Ukrainę? Nie w naszym imieniu” widniało 22,7 tys. podpisów. Może to świadczyć o większej aktywności „stronnictwa prokremlowskiego” w społeczeństwie, które jest coraz bardziej zdeterminowane. Sam temat ewentualnych negocjacji pokojowych z Rosją i warunkach pokoju polaryzuje nie tylko zwykłych obywateli, lecz także elity. I tu dochodzimy do istotnego punktu. Stereotyp, że Niemcy to naród filozofów i poetów, przestał być aktualny już dawno – nie tylko z racji strasznego dziedzictwa III Rzeczy, lecz także cech współczesności. Pustka i miałkość intelektualna spętanego różnymi poprawnościami świata „ponowoczesnego” nie ominęły przecież także ojczyzny Kanta i Goethego. Mimo to nie ma wątpliwości, że i dzisiejsi Niemcy przynajmniej chcieliby aspirować do oświeceniowego stereotypu. Stąd wysoki wciąż status akademików i pisarzy parających się ­filozofią.

93-letni dziś Jürgen Habermas to na pewno ktoś ważniejszy niż po prostu zasłużony akademik. Teoretyk dialogu i demokratycznego komunikowania, kiedyś zwany oficjalnym filozofem RFN, ostatni z wielkich przedstawicieli dominującej przez wiele lat w zachodnich Niemczech filozoficznej Szkoły Frankfurckiej, to ktoś, kogo zdanie nadal się liczy – nawet jeśli młodszym uczonym zdarza się wskazywać na szybkie przemijanie jego teorii komunikacji w epoce nowych mediów.

Nic więc dziwnego, że kolejny już artykuł nestora niemieckiej filozofii i wpływowego intelektualisty lewicy wzywający do rokowań i krytykujący partię wojny wywołał spore zamieszanie. Stary filozof na łamach „Süddeutsche Zeitung” nie zaprzecza rosyjskim zbrodniom, nie neguje racji Ukraińców – on tylko wskazuje, że wojna nie jest rozwiązaniem i powinno się ją zakończyć. Nawet w głównym nurcie niemieckiej debaty wielu zauważyło, że mistrz w istocie wspiera stronników „rozumienia Rosji”, nawet jeśli nie takie były intencje. „To jest wyraz wielkiej bezradności” – mówi na antenie Deutschlandfunk znany teoretyk polityki i autor m.in. prac o naturze polityki imperialnej, Herfried Münkler. Skąd jednak w kraju Hegla i Nietzschego taki brak rozeznania w naturze rosyjskiego imperium u najbardziej znanego dziś filozofa?

 

Źródło: Niezalezna.pl, Gazeta Polska Codziennie

 

Chcemy mieć czystą energie z elektrowni atomowych, kto blokuje ich budowę ? Oczywiście Niemcy.

Zaczęło sie od niemieckiej minuster Steffi Lemke, która na spotkaniu z minister Anna Moskwą, powiedziała „jeśli w Polsce dojdzie do budowy reaktorów, to będziemy pracować z użyciem odpowiednich instrumentów prawnych”. Teraz Niemcy poszli o krok dalej i straszą nas sprzeciwem czterech krajów związkowych: Brandenburgii, Maklemburgii Pomorze Przednie, Saksonii oraz Berlina.

Z mapki powyżej widać wyraźnie, że Polska jest czarną dziurą EJ w Europie. Nawet Holandia, Słowenia, Bułgaria Rumunia i Węgry mają EJ. Niemcy maja czynnych 8 EJ a Francja 58 !!!!! i Jeszcze dwie EJ są w budowie!!!

Trochę polityki w tym temacie:

Skąd taka postawa naszego zachodniego sąsiada przy jednoczesnej presji na transformację energetyczną i odchodzenie od węgla?

Sprawa jest oczywista. Niemcy przez długie lata razem z Rosją budowały grunt pod zmonopolizowanie europejskiego rynku energetycznego. Przecież wymuszanie dekarbonizacji energetyki nie wynikało z troski o klimat, lecz z czysto biznesowego planu wyeliminowania węgla i zastąpienia go gazem sprowadzanym za pośrednictwem Nord Stream. Niemcy wymuszają na państwach unijnych inwestowanie w energetykę odnawialną, bo zdają sobie sprawę z jej zawodności. Panele słoneczne i farmy wiatrowe nie gwarantują stabilności dostaw prądu. Potrzebne są jeszcze inne źródła. Skoro węgiel idzie w odstawkę to pozostaje gaz i atom. Jeśli poprzez polityczne i gospodarcze naciski Niemcy wymusiłyby na Polsce rezygnację z energetyki jądrowej to pozostanie nam tylko jedno: niemiecki gaz. Oczywiście, realizację tych planów zahamowała wojna co nie znaczy, że Berlin zrezygnował z nich na zawsze.

Czy argumenty dotyczące Fukushimy i Czarnobyla są sensowne?

Przywoływanie awarii w Czarnobylu i Fukushimie służy jedynie niemieckiej, pseudoekologicznej propagandzie adresowanej do własnego społeczeństwa oraz do przeczulonych na punkcie ekologii kręgów w Unii Europejskiej. Do katastrofy w japońskiej „atomówce” doszło na wskutek trzęsienia ziemi i potężnej fali tsunami. Polska jest wolna od takich zagrożeń. Natomiast dlaczego doszło do awarii w Czarnobylu opowiada doskonały serial pod tym tytułem. W Związku Radzieckim wszystko działało źle i dlatego ten system w końcu runął. Czarnobyl był najbardziej tragicznym przykładem sowieckiej korupcji, pijaństwa, strachu, niewiedzy i głupoty. Zresztą cała branża energetyki atomowej wyciągnęła wnioski z obu tych katastrof. Reaktory, które Polska chce zbudować we współpracy z amerykańskimi i koreańskimi firmami są bezawaryjne, niezawodne i bezpieczne dla środowiska.

Czy na postawę Niemiec ma wpływ uwikłanie władz jednego z landów w kontakty z Gazpromem?

Z całą pewnością. Meklemburgię Pomorze Przednie można wręcz nazwać przyczółkiem rosyjskich interesów w Niemczech i całej Europie. Przypomnijmy, że ten land zasłynął z obrony Nord Stream 2, kiedy Stany Zjednoczone zapowiedziały nałożenie sankcji na ten projekt. Z kolei niemieckie media wciąż ujawniają nowe szczegóły na temat Manueli Schwesig, premier Meklemburgii Pomorze-Przednie, która współpracowała z Rosją po napaści na Ukrainę i mimo sankcji nałożonych przez społeczność międzynarodową. Jedna z fundacji założonych przez Schwesig, oficjalnie miała wspierać projekty ekologicznie, a faktycznie brała pieniądze od Gazpromu i umacniała rosyjskie wpływy gospodarcze w tym landzie. Do takich sytuacji nie dochodziłoby, gdyby nie ciche przyzwolenie Berlina. Nie zapominajmy, że Olaf Scholz, w latach osiemdziesiątych był aktywnym działaczem marksistowskiego skrzydła młodzieżówki SPD. Organizacją kierował wtedy Gerhard Schröder. Obaj byli gorącymi zwolennikami zbliżenia z enerdowską młodzieżówką komunistyczną FDJ, która była do głębi zinfiltrowana i sterowana przez Moskwę. Schröder był w latach 1998-2005 kanclerzem Niemiec i to on utorował drogę do rurociągu Nord Strem, który dał początek uzależniania europejskiej energetyki od Kremla. Został za to nagrodzony lukratywną posadą w Gazpromie. Scholz nigdy nie odciął się wyraźnie od swojego idola i przyjaciela. Polityczno-gospodarczy deal między Niemcami i Rosją jest znacznie głębszy i poważniejszy, niż wybryki premier pojedynczego landu.

Rozmawiała Joanna Jaszczuk

Prof. Legutko jednoznacznie: Większości w Parlamencie Europejskim nie interesuje prawda. Im zależy na zmianie rządu w Polsce.

Pytany, skąd większość eurodeputowanych czerpie wiedzę nt. praworządności w Polsce, Legutko odpowiada:

„To nie jest wiedza. To przede wszystkim odruch polityczny. Większość w Parlamencie Europejskim jest mocno lewicowa i federalistyczna. Stąd, instynktowna niechęć wobec konserwatywnego rządu, który musi być przecież „autorytarny”

Zdaniem profesora filozofii UJ, posłowie do PE „nie sprawdzają, jak jest z wolnością prasy, czy istnieje cenzura, jak szerokie spektrum poglądów jest prezentowane w debacie publicznej, jak to wygląda na tle innych krajów”.

o w ogóle nie są kwestie, które ich interesują. Jeżeli rząd jest konserwatywny, to znaczy, że autorytarny. A jak jest autorytarny, to trzyma za twarz media, sędziów i sądy, więc jest niepraworządny. A że rzeczywistość jest zupełnie inna? Tym gorzej dla rzeczywistości. Sędziowie w Polsce szaleją, robią co chcą, a przekaz jest taki, że sędziowie są trzymani za twarz. Jest to siła stereotypu

— ironizuje polski polityk.

Ubolewa jednocześnie nad utrwalaniem się takiego mechanizmu.

Jedno środowisko przekazuje drugiemu takie opinie. Jeżeli się porówna to, co się pisze o Polsce w różnych dziennikach zachodnich, to jest to ten sam przekaz: to samo w „New York Timesie”, w hiszpańskim +El Pais+ i niemieckim „Sueddeutsche Zeitung”. To samo dotyczy polityków. Oni się nie interesują jak jest naprawdę. Im się nie chce. Im zależy na zmianie rządu w Polsce

— przekonuje Ryszard Legutko.

Mamy do czynienia ze stereotypizacją myślenia. Główny nurt narzucił swoiste lenistwo umysłowe, co w przypadku polityków i dziennikarzy przejawia się tym, że nie chce im się wychodzić poza tych kilka fraz, które organizują im myślenie. Nie widzą takiej potrzeby. Ich celem jest zmiana władzy w Polsce, a nie rozszerzenie wiedzy i sprawdzenie jak to jest. Ma być tak jak domaga się ich partia, konstelacja polityczna która rządzi Unią. Gdyby rząd polski należał do tej konstelacji i robił rzeczy okropne tak jak to się działo kiedyś, nikogo by to nie interesowało

— podkreśla europoseł.

Nie chodzi w tym o żadną diagnozę, lecz o rozszerzenie swojego wpływu. Rząd Polski ogranicza ten wpływ. Moja koleżanka z delegacji flamandzkiej, urodzona i wychowana w Burkina Faso, zwróciła uwagę, że w PE obowiązują takie sposoby postępowania z opozycją jak w Burkina Faso, czy Zimbabwe. Moja koleżanka ma rację i co z tego? Ci, którzy tworzą większość w Parlamencie uważają, że skoro nadali sobie łatkę „demokratów”, to im wolno. „Jesteśmy za wolnością słowa, wobec tego macie się zamknąć w imię wolności słowa” – to jest ten sposób myślenia

— ubolewa Legutko.

Zobrazuję to jeszcze jednym przykładem. Jakiś czas temu premier Mateusz Morawiecki w Parlamencie wyjaśniał jak to jest z tym Trybunałem Konstytucyjnym, wyższością porządku konstytucyjnego nad prawem Unii, dawał przykłady orzeczeń w innych krajach. To wszystko było jasne i klarowne. Później przez mównicę przewinęło się 40 osób; każda miała kartkę uprzednio napisaną przez siebie czy przez asystenta i się zaczęło. Równie dobrze pan premier mógłby zacytować „Stepy akermańskie”. Odniosłoby to taki sam skutek

— podsumowuje Ryszard Legutko.

 

 

Kaczynski obnarza cele Niemców względem Europy Wschodniej:

„Nawet to co zostało zapisane w porozumieniu polsko-niemieckich na korzyść Polaków mieszkających w Niemczech, też nie jest wykonywane. Dalej nie możemy się na to godzić”

— podkreślił.

„Przez wiele lat nasze władze miały gdzieś z tyłu głowy, że my jesteśmy ci gorsi, że musimy prosić, że jesteśmy brzydką panną na wydaniu itd. Tak nie można. To jest najgłupsza, najbardziej niemądra polityka, jaką można prowadzić”

 

„Oni próbują się przedstawiać w świecie jako mocarstwo moralne, nam zrobili najwięcej krzywd ze wszystkich narodów, nie licząc Żydów”

— podkreślał. Mówił o Polakach zamordowanych lub zmuszanych do obozów pracy oraz o zniszczeniu moralnym, jakiego dokonali w Polsce Niemcy podczas II wojny światowej.

Kaczyński mówił, że w 1991 r., kiedy „było nasze dno gospodarcze”, a Polska odnotowała największy spadek PKB, „mieliśmy na głowę 27 proc. tego, co Niemcy licząc siłę nabywczą”.

  A dzisiaj mamy 66, a pewnie po tym roku będziemy mieli trochę więcej, 67 czy 68 proc. I Niemców to nie cieszy, bo pamiętajcie państwo, że to jest największy wynik w naszej historii, nigdy w historii nie byliśmy tak blisko

— powiedział prezes PiS.

Stwierdził, że obecnie „doganiamy” Niemcy.

I to się niestety nie podoba. Jeśli sądzicie państwo, że Europa składa się, ta bogatsza, zachodnia, składa się z dobrych wujków, którzy chcą swoich krewnych doprowadzić do swojego poziomu zamożności, to się państwo mylicie głęboko. Absolutnie tak nie jest. W tej chwili te modele gospodarcze, które są tam rozważane, sprowadzają się do tego, żeby tę biedniejszą Europę trochę, jak to się potocznie mówi (…) doić

— mówił Kaczyński.

 

Włochy bedą miały konserwatywny Rząd.

Co m.in. zapowiada Meloni:

„Mówimy od dawna, że w Unii zaczyna się od obrony narodowych interesów, by dojść do wspólnych”.

„Chcemy bronić środowiska z człowiekiem w środku”.

 

 

Żołnierze rosyjscy na wojnie w Ukrainie zachowują się jak Krasnoarmiejcy w 1920 roku.

Zdemoralizowana armia Putina.

Zachowania rosyjskich żołnierzy przebijają najbardziej skrajne wizje literackie Sergiusza Piaseckiego czy wspomnienia naszych dziadków z inwazji II wojny światowej. Niektóre zachowania sołdatów Putina są dokładnym powtórzeniem zachowań Krasnoarmiejców. Jak to możliwe, że w roku 2022 za naszą wschodnią granicą rosyjska dzicz tak bardzo przypomina realia stalinowskie i hitlerowskie razem wzięte?

Gdy Sergiusz Piasecki w 1957 roku wydał w Londynie „Zapiski oficera armii czerwonej” tekst powszechnie odebrano jako satyrę. W powieści tytułowy Krasnoarmiejec poznaje napadniętą Polskę, o której myśli że wyzwala ją z panowania panów i burżujów, zaś on sam nieumiejętnie korzysta z zagrabioych dóbr, w prostytutce widząc wielką damę, a w talerzach i filiżankach nieomal królewską zastawę. Czytelnicy na przemian to śmiali się, to wzdychali za skalą zbarbaryzowania i zdziczenia Rosji. Rzeczywistość wojenna na dzisiejszej Ukrainie zdaje się być jeszcze bardziej wyrazista niż opis Armii Czerwonej, a reakcje są od drwin do przerażenia i niedowierzania. Bo okrucieństwa są tutaj nie mniejsze niż w czasach najstraszniejszej wojny w dziejach ludzkości.

Zdjęcia z rosyjskich rabunków już dawno obiegły świat. Okupanci kradną dosłownie wszystko: pralki, czajniki, muszle klozetowe, a nawet koce dla dzieci. W maju jeden z ewkuowanych mieszkańców Mariupola ujawnił osobliwą korespondencję. Otóż jeden z żołnierzy Putina plądrował mu dom i zabrał z niego m.in. konsolę do gier komputerowych. Po odbyciu służby Rosjanin próbował z niej skorzystać w swoim domu, ale dostęp był zamknięty hasłem. Wojenny złodziej szybko znalazł adres mail do właściciela sprzętu i napisał do niego wiadomość z domaganiem się udostępnienia danych. Ukrainiec oczywiście odmówił, ale bezczelność i zdziwienie mieszkańca Federacji Rosyjskiej pozwala zadawać pytanie: czy ludzie w imperium Putina nic nie rozumieją? Uciekinierzy z marcowej okupacji Czernihowszczyzny opowiadali o okupantach, jakby przybyłych z innej epoki. „Najgorsi byli Buriaci i Tuwińcy” – opowiadała Tygodnikowi „Sieci” kobieta ze wsi Słoboda. Przy opisie żołnierzy pokazywała ich skośne oczy i „szerokie gęby”. We własnym domu usłyszała: „Jak zobaczę kogoś na ulicy to zabiję i jego, i całą rodzinę”. Cały pluton mieszkał w jej pokojach, zjadając gospodarskie zapasy z komentarzem: „Przyszliśmy was wyzwalać, dlaczego się nie cieszycie?”. Kobieta podsłuchała jak jeden z szeregowych dzwonił do matki i próbował opisać rzeczywistość. „Mamo, to chyba jakieś miasto. Asfalt na drodze to miasto, nie?” – tłumaczył. W tym samym plutonie mężczyźni napełnili wodą czajnik elektryczny i postawili go… na gazie. Mieli potem pretensje do gospodarzy, że woda się nie zagotowała, a czajnik się spalił, nikt jednak nie śmiał pouczać aagresywnych okupantów. Młode małżeństwo z tej samej wsi opowiadało, jak inni mężczyźni z rosyjskiego Dalekiego Wschodu kierowali się instrukcjami przeczytanymi w specjalnie wydanych dla nich propagandowych gazetach. „One wyglądały jak z 1941 roku, nawet czcionka była podobna” – komentowała kobieta. Na szpaltach wielkimi literami pisano o konieczności wyzwolenia kraju od faszyzmu, w tekstach było pełno odniesień do Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. W Jahodnem ludzie – więzieni całą wioską przez 30 dni w jednej szkolnej piwnicy – też mogli się nasłuchać dziwnych rozmów najeźdźców. Rosjanie się dziwili, że Ukraińcy mają telefony komórkowe, internet w każdym domu, że gospodarze mają toalety z muszlami klozetowymi. Cóż może się dziać na rosyjskiej prowincji, skoro tak wielkim szokiem jest dla jej mieszkańców – niebogata jednak – Ukraina? Kilka lat temu organizacja WaterAid zebrała statystyki, z których wynikało m.in., że 22% gospodarstw domowych nie jest podłączona do kanalizacji. Na rosyjskiej wsi dwie trzecie domów nie ma toalety wewnątrz budynku, lecz w osobnych przybudówkach, wychodkach – to są standardy które czynią Rosję najbardziej zacofanym krajem Europy. Według prasy („Nowaja Gazeta”) jeszcze dwa lata temu 30 milionów ludzi w kraju korzystało z wychodków, a milion… załatwiało się po prostu w terenie, np. za domem czy pod drzewem. Jednym problemem jest więc dramatycznie niski poziom cywilizacyjny Rosji, a drugi – przekonanie, że taka rzeczywistość jest normalna lub powszechna – stąd szok na widok zwyczajnej łazienki na ukraińskiej wsi.

10 mln euro dla byłych żołnierzy Armii Czerwonej za pobyt w niemieckiej niewoli. Niemcy w 2015 r. zdecydowali o wypłacie rekompensat

Za pobyt w Niemieckiej niewoli w latach 1941-1945, znalazło się w niej ok. 5 mln żołnierzy radzieckich. Wnisków o odszkodowanie wpłyneło 1052….. pozytywnie zweryfikowano mniej niż 400….. ponieważ, jak tłumaczą niemcy, większość wniosków nie miała dokumentu (sic!) potwierdzającego pobyt w niewoli, ręce opadają…. to tka jakby negować obecność Amerykanów na księżycu albo Gagarina w kosmosie, bo nie zabrali z tamtąd zaświadczenia… no bo przecież w niemieckich obozach takie zaświadczenia  wydawali od ręki, druk nr KL41/44 WB7673868937198/2736518fgf 73769823 był ogólnie dostępny, wyłożono go obok bramy głównej, każdy mógł wziąć.

Przeznaczyć 10 mln EUR dla 1000 żołnierzy to wychodzi po 1000 EURO ( z odsetkami za 80 lat) to kwota bazowa to 10 EUR-o? za niemiecką niewole? Mają ci Niemcy tupet

Mosbacher nie chciałaby by Ukrainę odbudowywały Niemcy czy Chiny.

Przyznała, że „Stany Zjednoczone inwestują obecnie w Fundusz Inwestycyjny Inicjatywy Trójmorza, więc już udzielają wsparcia finansowego”.

– Jeśli kraje Trójmorza tego nie zrobią, to obawiam się, że w odbudowę Ukrainy zaangażują się kraje, które nie są takie przyjazne. Państwa takie jak Chiny. Nie uważam, że Chiny powinny korzystać na odbudowie.

Powiem szczerze, że również nie chciałabym, by Niemcy znalazły się w pierwszym rzędzie krajów odbudowujących Ukrainę. Wszak to polityka Niemiec, polegająca na pozyskiwaniu taniej energii z Rosji i wspierania gazociągu Nord Stream 2, przyczyniła się do wybuchu tej wojny – podkreśliła

 

Jest Raport o stratach wojennych Polski ale kiedy złożymy do Berlina Notę o wypłatę tych pieniedzy?

 Za sprawą opozycji w dyskusji o należnych nam od Niemiec reparacjach pojawiły się wątki, które mogą przynieść skutki dramatyczne, a są też i tak groteskowe, idiotyczne, że zasługują tylko na szyderstwo i śmiech, a ten jak wiadomo to zdrowie.Zacznijmy od rzeczy poważnych – już pierwszego dnia opozycja bardzo zaszkodziła sprawie i osłabiła polską pozycję. Trzech czołowych polityków PO – dwaj byli ministrowie spraw zagranicznych, czyli Radosław Sikorski i Grzegorz Schetyna, oraz były premier Donald Tusk oświadczyli, że : reparacje się nie należą, ewentualnie nie da się ich uzyskać, że to gra polityczna PiS dla swego elektoratu, że temat zostanie porzucony jak tylko Platforma obejmie władzę. To ostatnie wprost oznajmił Schetyna, pozostali dwaj w oczywisty sposób dali to do zrozumienia, bo trudno się spodziewać, iż PO miałaby kontynuować. jak to określa. „antyniemiecką” politykę PiS. Późniejsza deklaracja Tuska, iż PO też chce tych reparacji i gotowa jest nawet pomagać, jest bez znaczenia, bo wszyscy wiemy, że mówi tak tylko dlatego, że z badań wynika, że większość Polaków ich się domaga, więc obawia się, że mógłby stracić głosy, gdyby ze swoimi bajaniami nie płynął z silniejszym nurtem. Wszyscy też wiedzą, iż kompletnie nie ma znaczenia co Donald Tusk obiecuje, więc tę farsę pomińmy. Nie ma wątpliwości, że Berlin chciałby utraty władzy przez PiS i powierzenia jej PO, a teraz ma jeszcze większa motywację. W grę wchodzą bowiem nie tylko ogromne sumy, ale też wizerunek na świecie, zdolność knucia, podporządkowywania sobie mniejszych państw, prowadzenie całej tej nędznej polityki, która przywiodła Europę na skraj katastrofy gospodarczej. Niemcy będą więc podgrzewać nastroje w Polsce szerzyć panikę, histerię. Wybuch niepokojów społecznych to narzędzie do zmiany władzy. Mają wszak w Polsce swoje tutaj media i całe plutony agentów wpływów, a także Komisję Europejską, Brukselę, tabuny eurokratów, by dla nich w dziele dziele wszczynania niepokojów społecznych i wymiany władzy w Polsce pracowały.

Niemcy nie mogą pozwolić sobie na to, by ktoś obnażał amoralność ich elit politycznych i gospodarczych. Dlatego zrobią wszystko by PiS jak najszybciej stracił władze, a do tego mogą służyć protesty, rozruchy, prowokacje, ciągłe nakręcana histeria. Gdyby cała polska klasa polityczna, niezależnie od opcji, domagała się od Niemców reparacji za zbrodnie, zniszczenia, grabieże, to Niemcy wiedzieliby, że bez względu na to kto w Polsce rządzi, prędzej czy później będą musieli rozliczyć się. 

 

Reparacje wojenne od Niemiec: Ile nam są winni Niemcy? „Ponad 6 bln dol. – tyle w 2017 r. wynosi wartość strat ludzkich i materialnych zadanych Polsce…”

Arkadiusz Mularczyk, który w Sejmie stoi na czele Parlamentarnego Zespołu ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II Wojny Światowej, oświadczył, że

1 września ogłosimy raport o stratach wojennych, zaprezentujemy te wszystkie straty, które byliśmy w stanie oszacować, skalkulować, i postaramy się podać ich wycenę. Wycenę ma ogłosić prezes Jarosław Kaczyński

– poinformował Mularczyk. Według szefa Prawa i Sprawiedliwości, Polska nie odpuści reparacji od Niemiec: „Niemcy wypłaciły odszkodowania 70 państwom, a Polsce nic”. Z kolei politycy Platformy Obywatelskiej zachowują się jednak tak, jakby kwestia odszkodowań została już dawno załatwiona. Powtarzają w ten sposób narrację rządu niemieckiego, niemającego jak na razie zamiaru oddawać Polsce bajońskich sum, które nam się należą.

Podstawy powojennej polityki mocarstw dotyczące procesu dochodzenia przez poszczególne państwa roszczeń odszkodowawczych od Niemiec za straty materialne i osobowe wywołane II wojną światową były wypracowane w latach 1945–1953 podczas kolejnych spotkań i konferencji. Niemcy zostały obciążone reparacjami wojennymi najpierw w Jałcie (4–11 lutego 1945 r.). Jednak główne postanowienia zawarto w tzw. deklaracji poczdamskiej (lipiec – sierpień 1945 r.), w której zapisano m.in. odszkodowania dla państw poszkodowanych w wyniku działań III Rzeszy w czasie II wojny światowej. Z kolei w stolicy Francji (styczeń 1946 r.) przyjęto umowę paryską, znaną także jako układ paryski. Została ona zawarta przez USA, Wielką Brytanię i Francję z 15 państwami sprzymierzonymi. W dokumencie określono procentowy udział państw w reparacjach zachodnich, w tym określono zasady zaliczenia na ich poczet już przejętego majątku. Temat odszkodowań powrócił jeszcze na konferencjach w Bonn (maj 1952 r.) i w Londynie (luty 1953 r.). Ta ostatnia dotyczyła kwestii spłaty niemieckich długów zagranicznych, które pochodziły z okresu sprzed kapitulacji Niemiec 8 maja 1945 r.

Polska poniosła podczas ostatniej wojny światowej potężne straty. Zniszczone zostało 62 proc. przemysłu, 85 proc. infrastruktury, a życie w czasie wojny straciło ok. 16,7 proc. mieszkańców naszego kraju. 23 sierpnia 1953 r. rząd Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej pod naciskiem Związku Sowieckiego ogłosił, że jednostronnie zrzeknie się prawa do reparacji wojennych od NRD z dniem 1 stycznia 1954 r., z wyjątkiem reparacji za nazistowski ucisk i okrucieństwa. Niemcy Wschodnie musiały z kolei zaakceptować granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej, co powodowało przekazanie ok. 1/4 Niemiec w granicach z 1937 r. Polsce i ZSRS (okręg królewiecki). Trudno uznać tę deklarację za wiążącą, ponieważ Polska wtedy nie była krajem niepodległym i najważniejsze decyzje dotyczące polityki międzynarodowej zapadały w Moskwie, a nie w Warszawie. Poza tym jednostronnego zrzeczenia się reparacji od Niemiec Wschodnich nie ujęto w formie traktatowej.

Polski historyk, niemcoznawca, profesor nauk humanistycznych Stanisław Żerko, który specjalizuje się w dziejach najnowszych, zajmując się też współczesnymi stosunkami międzynarodowymi (zwłaszcza polityką zagraniczną Polski i RFN oraz relacjami niemiecko-rosyjskimi), przypomina, że

w 1957 r. doszło do spotkania Nikity Chruszczowa z Władysławem Gomułką, podczas którego Gomułka stawiał sprawę nieprzyzwoitego załatwienia tej kwestii przez ZSRS. W pewnym momencie Chruszczow dał Gomułce do zrozumienia, że jeśli Polska będzie upierać się przy uczciwym załatwieniu tej sprawy, to Związek Sowiecki nie wyklucza zmiany swojego stanowiska w sprawie granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Oczywiście rząd PRL nie mógł oficjalnie przyznać, że zrzeczenie się reparacji w 1953 r. zostało na nim wymuszone.

Jeśli chodzi o Republikę Federalną Niemiec, czyli Niemcy Zachodnie, to konsekwentnie nie wypłacały one zadośćuczynienia nie-Żydom za szkody wyrządzone w Polsce. Z kolei wypłaciły odszkodowania na rzecz Izraela i Światowego Kongresu Żydów za skonfiskowane dobra żydowskie na podstawie ustaw norymberskich, pracę przymusową i prześladowania. W 1975 r. w Warszawie została podpisana umowa Gierek– –Schmidt, która przewidywała wypłatę 1,3 mld marek Polakom, którzy podczas okupacji niemieckiej wpłacali pieniądze do niemieckiego systemu ubezpieczeń społecznych bez pobierania emerytury.

Tuż przed zjednoczeniem Niemiec odbyła się dość istotna konferencja w forma- cie 2 plus 4 (dwa państwa niemieckie RFN i NRD plus cztery mocarstwa, które wygrały wojnę). Jej efektem było podpisanie we wrześniu 1990 r. w Moskwie traktatu o ostatecznym uregulowaniu w odniesieniu do Niemiec. Uczestnicy konferencji postanowili podczas pierwszego spotkania w Bonn, że Polska zostanie dopuszczona do rozmów, ale jedynie w kwestii granic. Ówczesny minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski zaznaczył, że rząd zainteresowany jest ostatecznym zamknięciem tego problemu przez zawarcie traktatu granicznego. Oba państwa niemieckie wstrzymywały się jednak z tym krokiem i zdecydowały wyłącznie na wspólną rezolucję obu parlamentów, w której zadeklarowały wolę zawarcia traktatu, jednak dopiero po zjednoczeniu. Polski rząd uznał rezolucję za krok w dobrym kierunku, ale niewystarczający. Tak więc traktat, którego jednym z postanowień było stwierdzenie ostateczności niemieckich granic, tzn. Niemcy zrzekają się roszczeń wobec innych państw, a jeśli chodzi o granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej, to zostanie ona potwierdzona przez zjednoczone Niemcy w wiążącym prawnie traktacie z Polską. W tej jakże ważnej umowie międzynarodowej nie znalazło się ani jedno słowo dotyczące reparacji wojennych Niemiec w stosunku zarówno do Polski, jak i do Grecji.

Po wojnie, w 1960 r., Grecja przyjęła 115 mln marek z Republiki Federalnej Niemiec jako rekompensatę za zbrodnie III Rzeszy. Jednak dawne greckie rządy podkreśliły, że jest to jedynie za- liczka, a nie pełne odszkodowanie. Niemcy po podpisaniu traktatu 2 plus 4 jednostronnie nalegają, aby wszystkie sprawy dotyczące II wojny światowej, w tym dalsze reparacje wobec Grecji, zostały zamknięte. W lutym 2015 r. grecki premier Aleksis Tsipras zażądał od Niemiec całkowitej wypłaty odszkodowań, wyceniając je na równowartość 279 mld euro. Berlin odpowiedział, że kwestia reparacji została rozwiązana w 1990 r., choć Grecy nie brali udziału w rokowaniach i żadnego traktatu nie podpisali.

Ówczesny rząd nie protestował

Sytuacja Polski w kwestii odszkodowań z punktu widzenia prawa międzynarodowego jest podobna do greckiej, bowiem my również nie podpisaliśmy do dziś żadnej umowy w formie traktatu. Zdaniem wspomnianego prof. Stanisława Żerki Polska ma słabsze argumenty niż Grecja. Naukowiec powołuje się przy tym na zrzeczenie się reparacji przez rząd PRL z 23 sierpnia 1953 r.

Potwierdził to Krzysztof Skubiszewski w Sejmie – twierdzi Żerko w wywiadach dla „Polska Times” i PR 24 – w odpowiedzi na interpelację poselską jesienią 1989 r. Ponadto stronie niemieckiej, przy okazji zjednoczenia RFN i NRD, udało się narzucić wynegocjowanie nie traktatu pokojowego ze zwycięzcami (w tym z Polską), ostatecznie regulującego także kwestię reparacji. Zamiast tego Niemcy przekonali partnerów, że wystarczy układ 2 plus 4 zatwierdzony 12 września 1990 r. Nie znalazły się tam żadne kwestie dotyczące reparacji czy odszkodowań, a ówczesny rząd w Warszawie nie protestował przeciwko takiemu postawieniu sprawy.

Mało tego. W październiku 1991 r. zawarta została polsko-niemiecka umowa Żabiński–Kastrup (premierem był Jan Krzysztof Bielecki) o utworzeniu Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie.

W tej umowie znalazł się zapis – przypomina prof. Żerko – że Polska nie będzie występowała z roszczeniami, »które mogłyby wynikać w związku z prześladowaniem nazistowskim«. Na mocy tego porozumienia udało się Polsce uzyskać zaledwie pół miliarda marek niemieckich. Jednocześnie polskie władze stwierdziły, że nie będą w przyszłości ubiegać się o kolejne rekompensaty. Należy jeszcze wspomnieć stanowisko rządu Marka Belki z 19 października 2004 r., w którym podkreślono zrzeczenie się reparacji wojennych.

Choć prof. Żerko jest za staraniem się o reparacje wojenne od Niemiec, patrząc na to z moralnego punktu widzenia, to jednak nie widzi dla tej operacji podstawy prawnej. Inaczej Platforma Obywatelska. Politycy tej formacji gremialnie sprzeciwiają się wypłacie reparacji przez Berlin. Zapewne kierują się tradycyjną proniemiecką linią swego ugrupowania, a także postawą byłego szefa MSZ Krzysztofa Skubiszewskiego, polityka okrągłostołowego, oraz Jana Krzysztofa Bieleckiego, byłego premiera, współzałożyciela Kongresu Liberalno-Demokratycznego – macierzystej partii Donalda Tuska – którzy expressis verbis zrzekli się roszczeń.

Jednak już w 2014 r. tygodnik „Sieci” odkrył, że żadne traktaty regulujące tę sprawę między Polską a Niemcami nie zostały zarejestrowane i opublikowane w zbiorze umów międzynarodowych prowadzonym przez Sekretarza Generalnego ONZ. Również, a może nawet przede wszystkim, te z sierpnia 1953 r. Autor artykułu w „Sieci” dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, politolog, dziennikarz, dyplomata i samorządowiec, we wspomnianym tekście z 2014 r. i rozszerzonym o nowe informacje z 2017 r. zwraca również uwagę, że traktat zjednoczeniowy Niemiec z 1990 r. oraz dwustronny polsko-niemiecki traktat graniczny nie regulują spraw odszkodowań, czy też zrzeczenia się ich przez Polskę, a jedynie sprawy terytoriów państw. Wobec barku takich traktatów oraz śladów ich rejestracji w ONZ możliwe jest rozpoczęcie przez Polskę procesu starania się o odszkodowania za realne szkody powstałe w wyniku działań wojennych prowadzonych przez Niemcy. Przeczy to absolutnie twierdzeniom prof. Stanisława Żerki, jakoby nie było możliwe znalezienie podstawy prawnej, by wszcząć na jej podstawie postępowanie odszkodowawcze. Nasze śledztwo ujawniło, że Polska, nie rejestrując w ONZ zrzeczenia się reparacji, nie zrzekła się ich prawomocnie i może dochodzić roszczeń drogą dyplomatyczną lub przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości. Roszczenia się nie przedawniają – aż do 2010 r. Niemcy płaciły odszkodowania za I wojnę światową. Wysokość naszych roszczeń nie byłaby nierealistyczna.

Po II wojnie światowej Japonia zapłaciła niemal 1 bln dzisiejszy ch dolarów. Wbrew tezie o »ostatecznym uregulowaniu« sprawy reparacji w 1990 r. Niemcy ciągle przyznają nowe odszkodowania, ale nie Polsce i Polakom

– pisał dr Kostrzewa-Zorbas na łamach tygodnika „Sieci”. Ile nam są winne Niemcy?

Ponad 6 bln dol. – tyle w 2017 r. wynosi wartość strat ludzkich i materialnych zadanych Polsce przez nazistowskie Niemcy podczas II wojny światowej

– podsumował dr Kostrzewa-Zorbas.

11.08.2022

KE: Dyskredytują Polskę na arenie międzynarodowej

Faktem jest, że Polska jest bezprawnie szykanowana, jesteśmy pozbawieni należnych nam funduszy, ale co gorsze – Komisja Europejska fałszywymi zarzutami wobec Polski dyskredytuje nasz kraj na arenie międzynarodowej” – mówił polityk. „Przede wszystkim – tutaj prym wiodą Niemcy, którzy chcą Polski takiej, która owszem rozwija się, ale nigdy nie dogania Niemiec, nigdy nie dogania Zachodu, ponieważ mamy być państwem satelickim w ramach Unii Europejskiej dla Niemiec. Karty przez Unię Europejską, przez Berlin zostały położone na stole i teraz łatwo jest pokazać Polakom o co tak naprawdę chodzi w tej grze” – dodał. Wiceminister Kaleta, który był we wtorek gościem Programu Trzeciego Polskiego Radia, podkreślał, że „Solidarna Polska, Ministerstwo Sprawiedliwości od długiego czasu, co nie jest tajemnicą, przekonuje do zmiany strategii wobec Unii Europejskiej tak, żeby przestać się łudzić, że po drugiej stronie siedzi partner, który szanuje zasady”.

W UE nie liczy się prawo, tylko skuteczność walki z polskim rządem.

Prof. Ryszard Legutko: Część moich kolegów pracujących w Parlamencie Europejskim i ja również, obserwując UE na co dzień, od jakiegoś czasu już tak mówiliśmy. Powtarzali to prof. Zdzisław Krasnodębski, Jacek Saryusz-Wolski, Tomasz Poręba. Widzieliśmy, że w UE nie ma woli jakiegokolwiek porozumienia z Polską. Tam jest prowadzona wojna przeciwko Polsce, która zmierza do osłabienia i zmiany obecnego rządu na inny. Rozumiem, że część polityków krajowych spotykających się od czasu do czasu czy to na terenie Rady Europejskiej, czy w kontaktach z Komisją Europejską, mogła odnieść wrażenie, że to są zwykłe negocjacje polityczne, gdzie chce się dojść do porozumienia. Wydaje mi się, że oni nie do końca z tej perspektywy technicznych spotkań dostrzegali to zagrożenie, to znaczy że sprawa nie jest techniczna, nie dotyczy jakichś konkretnych spraw, tylko że po prostu chodzi o zlikwidowanie polskiego rządu. Ta świadomość powoli pojawiała się u polityków krajowych, a teraz pan prezes wyraził to mocno i stanowczo, z czego oczywiście bardzo się cieszę. Przez chwilę miałem takie wrażenie, że niektórzy politycy krajowi żyją w iluzji, którą sobie sami stworzyli, albo że po prostu nie chcą widzieć tego, co mają przed oczami. W tej chwili jednak sprawa stała się jasna i bardzo dobrze. Zobaczymy co dalej.

 

Polska jest drugim państwem,po Rosji, obłożonym unijnymi sankcjami. Wartość pakietu polskiego raczej przewyższa rosyjski

Na pierwszy rzut oka wygląda to na groteskowy paradoks, ale naprawdę kryją się za nim brutalne realia europejskiej polityki. Obok Rosji, która napadła sąsiada i zabija jego mieszkańców, Polska jest drugim państwem obłożonym obecnie dużymi unijnymi sankcjami. Jeśli zaś zważyć dotychczasową wartość obu pakietów sankcyjnych (ciągnijmy ten na pozór absurdalny paradoks) – to wartość pakietu polskiego raczej przewyższa pakiet rosyjski. Nikt tego zapewne nie jest w stanie policzyć, ale nic nie wskazuje na to, aby ze strony Unii Rosja poniosła szkody przekraczające 35 mld euro, czyli kwotę sankcji polskich. Mechanizm unijnej presji na Moskwę i Warszawę jest też dosyć podobny. Powtarzają: dostosujcie się do naszych żądań, a uchylimy sankcje. Tyle tylko, że w przypadku Rosji idzie o zatrzymanie agresji i mordów, zaś w przypadku Polski – o wymuszenie destrukcji wymiaru sprawiedliwości.

Dopiero co prezydent (Andrzej) Duda, przy oporze wewnątrz obozu władzy, przeprowadził ustawę dostosowującą polski Sąd Najwyższy do żądań unijnych, a co ważniejsze – wprowadzającą ekstraordynaryjny, nieznany żadnemu europejskiemu porządkowi prawnemu, mechanizm kontroli niezawisłości sędziego w toku procesu sądowego.

Wydawało się, że jest to akt politycznego realizmu, czyli cofnięcie się pod zewnętrznym szantażem, po to, by uniknąć poważniejszych strat dla kraju. Takie wrażenie wywoływała także pierwsza reakcja Komisji Europejskiej, która zaakceptowała polski „plan odbudowy”, a (szefowa KE, Ursula) von der Leyen przyleciała nawet na tę okazję do Warszawy. Od tego czasu minęło niewiele ponad miesiąc. Tyle trzeba było, aby brukselska „partia wojny”, uparcie dążąca do obkładania Polski sankcjami aż do czasu przyszłorocznych wyborów, wygrała zakulisowe unijne intrygi. Więc też ostatnio dowiedzieliśmy się od szefowej Komisji, że jest nowy warunek dla uchylenia sankcji. Prawdę mówiąc, na zdrowy rozum aż uderza absurd tego warunku.

Nikt przytomny nie może mieć wątpliwości, że celem jest destrukcja polskiego wymiaru sprawiedliwości, czyli taki stan rzeczy, w którym nikt w Polsce nie mógłby być pewny wyroku sądowego, wydanego nawet w jakiejś najbardziej oczywistej sprawie. Nic dziwnego, że rozczarowany prezydent umywa ręce, mówiąc, iż dla niego sprawa jest skończona, a szef PiS zapowiada, ze dalszych ustępstw nie będzie.

Zapowiada się więc przewlekły impas i prowokacyjne naliczanie coraz to wyższych kar na Polskę, których suma już przekracza miliard złotych i podnosi cały czas sumaryczną kwotę sankcji. Taki stan rosnącej presji sankcyjnej może trwać aż do przyszłorocznych polskich wyborów. O ile w przypadku rosyjskich sankcji stawką jest wojna, śmierć i zniszczenie, o tyle stawką polskich sankcji jest naga władza.

07/07/2022

Jan Maria Rokita

 

Rzońca: Kryzys żywnościowy i brak ciepłej wody czyli głód i chłód zburzą UE i to będzie na życzenie liberalno-lewicowej ekipy

wPolityce.pl: Niemiecka polityk postulowała „zagłodzenie” Polski, a my mamy ograniczać zużycie gazu po to, aby przekazywać go Niemcom? Jak Pan odbiera tego typu propozycje Komisji Europejskiej?

  Rzońca: Komisja Europejska kompromituje się raz po raz. To jest bardzo widoczne w najtrudniejszych sytuacjach. To było widoczne przy pandemii, jest widoczne przy tej barbarzyńskiej wojnie Rosji z Ukrainą. Także przy inflacji. Ta bezradność KE powoduje, że dziwimy się kolejnym decyzjom tych samych ludzi, którzy na przestrzeni ostatnich lat popełnili tyle błędów, i którzy dalej brną w narrację, że „tak naprawdę wiele się nie stało, nikt się nie pomylił, teraz tylko trzeba przykręcić gaz, używać mniej ciepłej wody, kupić świeczki i zapałki, latarki”, bo taka narracja jest też w Austrii. „Teraz trzeba tylko oszczędzać i dalej będzie wszystko dobrze”. Oczywiście do tego dochodzi także ta skandaliczna sprawa z oszustwem związanym z energią nuklearną w Niemczech. Ludzie jednak chcą mieć spokój z energetyką i większość Niemców popiera energię nuklearną. Zieloni kłamali. Badania były fałszywe. Mamy coraz więcej informacji na ten temat i to się układa w jedną całość. Deal z Putinem był obliczony na dłuższą metę. Miał spowodować zamknięcie źródeł gazu we wszystkich krajach UE, w tym w Polsce. Ten deal miał także na celu zamknięcie elektrowni węglowych i kopalń – zakończenie wydobycia węgla. A po cichu, przy dwudziestoletnim procesie budowy farm wiatrowych i fotowoltaiki w Niemczech, Niemcy kupowali coraz więcej gazu i nośników energii w Rosji. Później mieli to sprzedawać najprawdopodobniej w drugą stronę. Teraz na nich trafiło, że Putin im zakręcił gaz i prawdopodobnie nie odkręci go po 20 lipca. W tej chwili możemy tylko wyrazić oburzenie i zaproponować, żeby Komisja Europejska podała się do dymisji. W normalnym kraju przy tylu błędach każdy rząd pada. Ludzie ambitni przyznają się do błędu i mówią „niech teraz pewne rzeczy robią inni”, ale tego nie widać. Uważam, że zapowiedzi obniżenia temperatury grzania o jeden stopień – za chwilę będzie, że o dwa, za chwilę, żeby się w ogóle nie kąpać – kompromituję Unię Europejską. Gdzie tu jest konkurencyjność ze Stanami Zjednoczonymi, czy nawet z Wielką Brytanią, która chyba lepiej znosi te wszystkie turbulencje związane z kryzysem energetycznym, niż kraje UE. Sądzę, że „blamaż” i „kompromitacja” to są najlżejsze oceny działania Komisji Europejskiej i jej komisarzy.

Komisja Europejska nie tylko, że nie chce podać się do dymisji, ale widząc, że biznes Niemiec z Putinem nie wypalił, zaproponowała, aby koszty tej niemieckiej klęski przerzucić na inne kraje. Przynajmniej tak to rozumiem. Czy tak?

Tak. I teraz będziemy słyszeć przez najbliższe tygodnie o potrzebie nowej, ambitniejszej solidarności między krajami Unii Europejskiej: „żebyśmy byli znowu razem”, „żebyśmy razem wszystko robili, tak jak do tej pory”. Przepraszam, ale to jest kolejna kompromitacja i zakładam, że po prostu te nowe zapowiedzi, nowe hasła zostaną odrzucone przez wyborców. Musimy się już przygotowywać do nowych wyborów za dwa lata, zbudować jakąś mądrą koalicję europejską dla rozwoju Europy. Niemcy, jako że mają ogromne wpływy w KE i w unijnych instytucjach, wiedząc, że jak zabraknie energii ich gospodarka może mieć kłopoty, już się zabezpieczają i mówią: „Jeśli Polska będzie miała więcej tego gazu, musi nam go przesłać”. Myślę, że zrobimy to w odpowiedniej cenie, jeśli tylko będziemy mieli nadwyżki, i trochę na tym zarobimy. Dokąd solidarność, to solidarność, a teraz już po prostu czyste biznesy krajowe i to jest moim zdaniem chyba jedyna odpowiedź na to, co się dzieje. Unia nie ma świeżych pieniędzy, nie ma nowych możliwości przeciwdziałania ani inflacji, ani nie ma pieniędzy na odbudowę Ukrainy, bo jak się mówi o odbudowie Ukrainy – a przynajmniej to wybrzmiało na komisji budżetowej – to się mówi o nowych, świeżych pieniądzach (fresh money), które będą pochodzić ze składki 27 krajów. „Dobra Unia” da dopiero wtedy da na odbudowę Ukrainy, jak pozbiera od innych. To są działania, które całkowicie dezawuują, kompromitują tych polityków i uważam, że twarde stanowisko polskiego rządu jest jak najbardziej wskazane w tej materii, i w każdej następnej, która coraz bardziej będzie się uwidaczniać w tej pogrążonej w kryzysie Unii Europejskiej.

Od wczesnej wiosny pytam, czy komisarze wiedzą, że idzie recesja. Po prostu idzie recesja i trzeba się z tym pogodzić. Pytałem, czy Unia ma na to jakieś środki – „nie, nie ma recesji, zobaczymy, jak będzie, jeszcze trochę poczekajmy”. Wydaje mi się więc, że ta świadomość dopiero dociera w tej chwili do Komisji Europejskiej. Związani z koalicją w Holandii politycy bardzo się przestraszyli strajków rolników, a zdaje się, że tych „żółtych kamizelek” i tych różnych protestów raczej na pewno będzie przybywało na jesieni na skutek tej drożyzny. Sądzę, że ta sytuacja będzie się pogłębiać do tego stopnia, że niestety grozi nam większe bezrobocie, upadłość firm, a to się wiąże z nowymi funduszami społecznymi czy z nowymi wydatkami Unii Europejskiej na cele społeczne, które są potrzebne i niezbędne, ale tych pieniędzy nigdzie nie widzę.

Uważam też, że to jest dobry moment, żeby zacząć głośno mówić o tym, że pieniądze z tzw. Krajowego Planu Odbudowy są Polsce nieprzesyłane z powodów politycznych, a nie z żadnych innych. To jest moment, żeby powiedzieć, że może będzie trzeba zrewidować nasze stanowisko w tej materii i odłożyć całą dyskusję o planie odbudowy. Tak samo zresztą, jak mówimy o wieloletnich ramach finansowych. Już wszystkie grupy, nie tylko konserwatyści mówią, że trzeba dokonać przeglądu wydatków z wieloletnich ram finansowych po to, żeby po prostu niektóre z tych wydatków przyciąć i stworzyć fundusz przeciwdziałający drożyźnie żywnościowej, która będzie na jesieni. Pytałem wprost najwyższych urzędników, czy Polska może odstąpić od Krajowego Planu Odbudowy i nie płacić później spłaty. Odpowiedziano mi, że jest taki przepis, że bez szwanku możemy wypowiedzieć Krajowy Plan Odbudowy i oczywiście nie będziemy wtedy uczestnikami tej gry. Ale padło też zdanie, że „jak to, Polsce się należą te pieniądze i Polska je weźmie i dobrze wykorzysta”. Tylko, że doskonale wiemy, że jeszcze 2023 rok jest taką ostatnią szansą na ich wykorzystanie, bo później po prostu nie zdążymy wydać, a spłacać będziemy musieli. Sytuacja jest naprawdę bardzo skomplikowana w obszarze finansowym Unii Europejskiej. Liczę, że już wkrótce, może jeszcze podczas wakacji, lub po wakacjach, wszystkie grupy polityczne, a w szczególności te, które rządzą, jednak dokonają zmian w wieloletnich ramach finansowych. Kryzys żywnościowy i brak ciepłej wody czyli głód i chłód zburzą Unię Europejską i to będzie na życzenie liberalno-lewicowej ekipy rządzącej Unią Europejską.

W tym projekcie dokumentu przewiduje się stworzenie struktur do koordynowania działań w zakresie dystrybucji gazu. Czy nie zachodzi tu zagrożenie próbami ze strony Komisji Europejskiej wyszarpywania państwom członkowskim kolejnych kompetencji?

Tak. To będzie taka unijna inspekcja robotniczo-chłopska. Trochę żartuję, ale powstanie instytucja, która będzie mówić: „Wy macie gaz, wy musicie oddać”. Tak jak kiedyś było za komuny: „masz świnkę, to musisz ją oddać”. Tak będzie, że powstanie grupa, która będzie pokazywała palcem, kto komu musi co dać i w tym momencie będzie też duża presja na te kraje, które są bezpieczne energetycznie, żeby się dzieliły swoją energią. W drugą stronę to nie działało nigdy. Jak mówiliśmy, żeby zrobić debatę w Parlamencie Europejskim na temat Nord Stream 2 – EKR sześć razy chciał robić tę debatę – nie udało się ani razu. Ostrzegaliśmy, że Nord Stream 1 może być kiedyś zamknięty – w ogóle nikt nie brał tego pod uwagę. Teraz, jak wychodzą jeszcze te kłamstwa nuklearne, to się okazuje, że Zieloni też byli w pewnym sensie przekupieni przez Putina i też – jako NGO-sy – swoją robotę wykonywały w każdym kraju europejskim. W ten sposób cała układanka jest już jasna. Putin miał na tym zarabiać, a Niemcy mieli pchać poprzez budżet Unii Europejskiej dotacje na farmy wiatrowe, farmy fotowoltaiczne, skądinąd potrzebne, ale wiadomo, że to są źródła energii niewydolne, niestabilne, niepewne. W ten sposób wszystkie inne kraje miały być osłabione, a Niemcy oczywiście mieli mieć swoją energię z Rosji i mieli dalej mieć najlepszą gospodarkę świata. Teraz to wszystko im się wali, stąd szukanie tzw. ambitniejszej solidarności europejskiej, czyli takiej solidarności, z której wynika, że biedniejsze kraje będą słały gaz do Niemiec.

Pamiętam, co się działo przy budowie terminalu LNG w Świnoujściu. Ta inwestycja była przez Niemcy krytykowana, a wręcz zwalczana. Teraz nagle, w projekcie komunikatu „Oszczędzaj gaz na bezpieczną zimę” Komisja Europejska wskazuje na ten projekt jako sztandarowy unijny projekt dywersyfikacji dostaw gazu. To już ani nie jest poważne, ani odpowiedzialne, ani przede wszystkim uczciwe. Jak Pan to ocenia?

Dokładnie, a jeszcze pamiętam dobrze, że przy tym gazoporcie Zieloni także się pokazali i protestowali twierdząc, że będzie to bardzo niedobre dla morza itd. Szkoda więc słów. Dobrze ilustruje to sytuacja, że dzisiaj wszystko jest dobre – i węgiel, i energia nuklearna, i wszystkie inne źródła – byle by tylko było ciepło i było co jeść. Inaczej po prostu będzie potworny kryzys w całej Unii Europejskiej. Zobaczymy, jak to się skończy. Na razie ekipa, która rządzi od lat Unią Europejską, nie wykazuje żadnej skruchy. Moim zdaniem będą brnąć w te wszystkie kłamstwa. Będą wciągać dzieci i młodzież w gry związane z klimatem – niestety też przykre. Będą chcieli, żeby szesnastolatkowie wybierali posłów do Parlamentu Europejskiego, żeby zbudować nowe państwo federalne. Dzieciom można bowiem zaserwować wycieczki do Brukseli, można je przekupić gadżetami i oni pójdą, zagłosują. Przed nami, konserwatystami, jest więc duże zadanie w tej chwili, żeby uświadomić ludziom, w co nas popchnęła ta ekipa, w której niestety także uczestniczył Donald Tusk. To trzeba wyraźnie powiedzieć, że był tam przez ładnych parę lat i wszystko to kwitował, firmował, popierał, a pani Ewa Kopacz – jak wszyscy wiemy – zgodziła się na to, żeby całą energetykę włączyć w system ETS-u.

Powiedział Pan, że zdaniem KE „węgiel jest dobry”. Nie jestem przekonana, że Komisja Europejska tak uważa, dlatego że po pierwsze nadal nie zostały wznowione rozmowy na temat rewizji umowy społecznej jeżeli chodzi o wydobycie węgla. Po drugie w tym dokumencie jasno jest wskazane – mówię tu o projekcie „Oszczędzaj gaz na bezpieczną zimę” – że dekarbonizacja ma być kontynuowana.

Dzisiaj, dzięki Bogu jest lipiec, środek lata. Jest ciepło. Przyjdą pierwsze chłodne dni, słońce przestanie świecić, farmy wiatrowe przestaną się kręcić – tak było już wiele razy w systemie energetycznym – wtedy będzie wołanie o węgiel. Wiemy, że wszystkie kraje unijne powoli szukają węgla na rynku. Dzisiaj za tonę węgla w eksporcie płaci się 350 dolarów, a jak za dawnych czasów socjalistycznych sprzedawaliśmy węgiel, to był po 20 dolarów za tonę, więc proszę zwrócić uwagę, jaki głód zapanował. Jeśli na rynku jest głód węgla, to znaczy, że wiele krajów chce go jeszcze używać. Żeby było bezpiecznie, żeby nie polała się – powiem wprost – krew na ulicach, to węgiel jest bardzo potrzebny i pewnie za miesiąc usłyszymy, że węgiel jest dobry i będzie trzeba się z nim przeprosić, ściągnąć go do Europy, bo jego tak naprawdę aż tak dużo w Europie nie ma. Skądś zatem trzeba go ściągać i wszystkie kraje będą to robić na własną rękę. Nie będą się pytać Unii Europejskiej.

W Polsce jest dużo węgla. Pytanie, czy w tej sytuacji Polska nie mogłaby być eksporterem tego surowca?

Mogłaby być, tylko w słusznych ideach, w solidarności zostaliśmy oszukani. Trzeba to powiedzieć wprost: zostaliśmy oszukani, wystawieni do wiatru, kazano nam pozamykać kopalnie. Jeszcze niedawno była batalia o gaz – chcieli go wyrzucić z taksonomii – tak samo energię nuklearną. Udało się to obronić. Teraz więc będzie powrót do węgla. Jestem przekonany, że zima spowoduje, że zupełnie inaczej będziemy patrzeć na elektrownie węglowe i na węgiel, dlatego że już są takie technologie – mają je Amerykanie – które są prawie zeroemisyjne (mówię o elektrowniach węglowych). Jeśli nowe elektrownie otwierają w Ameryce, jeśli Chińczycy to robią, to znaczy, że po prostu chcą przede wszystkim funkcjonować gospodarczo, zabezpieczają się gospodarczo. W UE byli i są liderzy, którzy pewnie nigdy żadnego kiosku nie prowadzili, nie wiedzieli, na czym polega biznes, tylko zostali wybrani z pozycji typowo politycznych, ideologicznych i to się teraz mści.

I tu gdzieś w tle wybrzmiewa opinia Margaret Thatcher o Parlamencie Europejskim, która najwyraźniej nie traci na aktualności…

Tak. Niestety. Jestem tam i widzę, i słyszę, i jest to dla mnie szok – człowieka, który trochę miał wspólnego z wsią, z gospodarką, z zarządzaniem – co kto mówi. Jest tam słowotok pod hasłem „ambitniejsza Europa”, „jeszcze ambitniejsza”, ale nic za tym nie stoi, żadne wyliczenia, żadne analizy, żadne symulacje. W każdym domu rozkładamy swoje wydatki na miesiąc, na co nas stać. Tam tego nie ma. Tam się tylko mówi „Będzie lepiej” i mamy to, co mamy.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Wiejak

18.07.2022

KE chce, żeby Polska ograniczała produkcję, aby zaoszczędzony w ten sposób gaz mogła przekazywać Niemcom- to się w „pale nie mieści” jak mówił kiedyś, w PRL, milicjant.

Analiza projektu unijnego dokumentu „Oszczędzaj gaz na bezpieczną zimę” nie pozostawia złudzeń co do rzeczywistych intencji Brukseli. Z treści szkicu komunikatu w sposób jednoznaczny wynika, iż Komisja Europejska chce, aby Polska ograniczała produkcję, a tym samym zwijała dynamicznie rozwijającą się gospodarkę, i w ten sposób zaoszczędzony gaz przekazywała Niemcom za finansową rekompensatą. Komisja wiele przy tym mówi o potrzebie unijnej solidarności. Pytanie, gdzie była owa unijna solidarność, kiedy Niemcy wespół z Rosjanami budowali Nord Stream?

Komisja Europejska obawia się, że „ostatnie zakłócenia w dostawach gazu z Rosji wskazują na spore ryzyko, że całkowite wstrzymanie dostaw rosyjskiego gazu może nastąpić już w tym roku i to w sposób nagły i jednostronny”. Bądźmy jednak szczerzy – największy problem mają Niemcy, którzy uzależnili się od rosyjskiego gazu licząc na rozwój ekonomiczny i krociowe zyski, a teraz, kiedy Putin zakręcił kurek, stoją przed wizją gospodarczego krachu. Biznes z Rosją nie wypalił, Niemcy zatem usiłują rozparcelować koszty poniesionych przez siebie strat po wszystkich krajach członkowskich stosując dokładnie ten sam mechanizm, co w przypadku muzułmańskich imigrantów w 2015 roku, odwołując się do „europejskiej solidarności”.

I tak Komisja Europejska próbuje przekonywać, że „skoordynowana redukcja popytu jest kluczem do minimalizacji kosztów i zakłóceń w dalszej części roku”. Natomiast „w przypadku poważnej sytuacji nadzwyczajnej bezpośrednio połączone państwa członkowskie mają obowiązek okazania sobie solidarności za słuszną rekompensatą”. Proponuje również wytyczne dla państw członkowskich.

Plan określa zasady i kryteria skoordynowanego ograniczania popytu

— czytamy w projekcie dokumentu.

KE udaje przy tym, że wszystko ma się opierać na zasadzie dobrowolności, w rzeczywistości jednak „im wyższa redukcja w wyniku działań dobrowolnych, tym mniejsza potrzeba obowiązkowego ograniczenia dla dalszego przemysłu”. Oznacza to, że jeżeli kraje dobrowolnie nie zmniejszą zużycia gazu, to zostaną do tego zmuszone.

Jeżeli Polska wyraziłaby zgodę na przyjęcie projektowanych przez KE rozwiązań, byłoby to jednoznaczne ze zwijaniem własnej gospodarki, aby zdecydowanie silniejszy partner, który niestety na arenie politycznej jawi się jako agresor dokonujący instytucjonalnej i politycznej agresji na Polskę, mógł minimalizować straty. Skutki takiego rozwiązania nietrudno sobie wyobrazić: zmniejszenie rozwoju gospodarczego, wzrost bezrobocia, jeszcze większy wzrost cen i… nadal dominująca pozycja gospodarcza Niemiec w Europie, która z pewnością przełoży się na dalszą ekspansję Niemiec, zapewne nie tylko ekonomiczną.

Jedynym sensownym rozwiązaniem byłoby pozwolić Niemcom ponieść bolesne konsekwencje swoich dotychczasowych działań. Wprawdzie upadek niemieckiej gospodarki miałby bezpośrednie skutki również w Polsce (obydwie gospodarki są silnie powiązane), ale one i tak będą mniej inwazyjne niż unijne plany zwijania polskiego przemysłu w postaci redukcji zużycia gazu.

Warto dodać, że sam fakt, iż KE chce zwijać gospodarkę w sytuacji trwającego kryzysu związanego z wojną oraz pandemią to wysokiego stopnia bandytyzm. Chcąc ratować Niemcy, chce poświęcić gospodarki innych krajów członkowskich, a co za tym idzie ich obywateli.

Zresztą, dlaczego mielibyśmy poświęcać prężnie działającą gospodarkę, aby ratować Niemcy z bagna, w które się wpakowały robiąc biznesy z Władimirem Putinem i będące poniekąd odpowiedzialne za rosyjską agresję na Ukrainę? Tym bardziej, że Polska zdecydowała się na ogromny ekonomiczny wysiłek, aby ratować uciekających przed wojną Ukraińców. W tej materii Niemcy nie okazały Polsce solidarności, nie udzieliły wsparcia materialnego, za to bardzo chętnie niemieccy politycy grillowali nasz kraj na forum Parlamentu Europejskiego i nie tylko tam, czyniąc wysiłki, aby należne Polsce unijne fundusze nigdy do naszego kraju nie trafiły. Tej solidarności Niemcy nie wykazały również budując dwie nitki gazociągu Nord Stream i łamiąc zawarte na forum UE z innymi krajami porozumienia w obszarze energetyki. Jest nadzieja, że brak gazu w zimie schłodzi nieco niemiecką butę i ostudzi chęć dominacji nad innymi krajami tudzież ich kolonizacji. Zwyczajnie nie powinniśmy w tym przeszkadzać.

Marek Pyza, zgrabnie, obnaża hipokryzje odwołanego ambasadora Niemiec w Polsce:

Pan ambasador na odchodne serwuje nam trochę niemieckiej bezczelności, trochę przypadkowej szczerości i trochę rytualnego plucia na Polskę. Żegnamy go bez żalu, wspominać nie będziemy ciepło, ale jego słów nie zapomnimy. Oj, nie. 

Wciąż nie wiadomo, dlaczego właściwie Arndt Freytag von Loringhoven został odwołany, ale chyba bliskie prawdy są opinie, że nawet rząd w Berlinie poczuł, iż jego nominacja była błędem, że nie jest w Polsce mile widziany, a jego aktywność nie służy poprawie stosunków polsko-niemieckich. Jakie by te powody nie były, to dobrze, że przedwcześnie kończy się misja człowieka, którego ojciec towarzyszył Adolfowi Hitlerowi w ostatnich dniach jego życia w berlińskim bunkrze.

Wywiad, którego dyplomata udzielił „Rzeczpospolitej”, tylko potwierdza, że nie był to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Chyba że jego zadaniem było konfliktowanie Berlina z Warszawą i niedopuszczenie do prawdziwego pojednania. Von Loringhoven mówi np.:

Zaskoczyła mnie natomiast wszechobecność historii w Polsce. Wcześniej jako dyplomata pracowałem w trzech innych krajach sąsiadujących z Niemcami: Francji, Belgii i Czechach. Nigdzie jednak nie spotkałem się z podobną wszechobecnością historii. W Niemczech istnieje ukształtowana świadomość dokonanych przez III Rzeszę zbrodni. Dotyczy to szczególnie Holocaustu, a zwłaszcza Auschwitz. Natomiast takie miejsca jak Palmiry, Michniów czy warszawska Wola nie są w naszej świadomości tak obecne, jak powinny być. Odwiedzenie tych miejsc było dla mnie głęboko poruszającym doświadczeniem.

Gdyby wizyta w Palmirach, czy na warszawskiej Woli rzeczywiście była dla niego „poruszającym doświadczeniem”, nie wygadywałby tego, co wyżej. Zrozumiałby bowiem, że ogrom bestialstwa, jaki jego rodacy, koledzy jego własnego ojca (a może i on sam?) wyrządzili Polakom, nie pozwala zapomnieć o historii tylko dlatego, że życzą sobie tego obecne niemieckie elity. Zrozumiałby, że nie da się na pstryknięcie palców zapomnieć o zniszczeniu naszego kraju, ze stolicą na czele, wymordowaniu milionów Polaków, zagrabieniu dzieł sztuki, doprowadzeniu ręka w rękę z Sowietami do zduszenia odradzającego się wielkiego państwa i nie podjęciu nawet próby zrekompensowania krzywd.

Von Loringhoven doskonale o tym wie, tylko rżnie głupa, powołując się na absurdalne przykłady podejścia do historii w innych państwach, nijak nieadekwatne do Polski.

Pan ambasador miejscami wręcz szokuje. Choćby w tym fragmencie, gdy odpowiada na pytanie, czy przez blisko dwa lata pracy w Warszawie starał się spotkać z Jarosławem Kaczyńskim:

Nie podjąłem takich prób, bo po zwlekaniu z udzieleniem dla mnie agrément wyszedłem z założenia, że nie zakończy się to sukcesem.

Nie przeszkadza mu to jednak w formułowaniu bardzo ostrych subiektywnych tez politycznych, czym wychodzi poza rolę ambasadora (chyba, że dostał takie właśnie zadanie z centrali MSZ w Berlinie):

W środowisku PiS od dawna istnieje bardzo wyraźna skłonność do publicznego atakowania Niemiec dla zdobycia przychylności prawicowego elektoratu kosztem dobrych relacji polsko-niemieckich. Zadaję sobie pytanie, jakie intencje mają obecne władze w Warszawie? Czy chcą one, aby Niemcy były silnym sojusznikiem Polski, czy też potrzebują nas w roli kozła ofiarnego dla rozgrywania własnych problemów wewnętrznych? To szczególnie niepokojące w dzisiejszych czasach, gdy Rosja stara się wykorzystać każdy podział, jaki rysuje się na Zachodzie. Nie jestem więc w stanie pojąć logiki takiego działania. Nie rozumiem po drugie, dlaczego polskie władze wciąż uważają, że publiczna presja na Niemcy jest skuteczna, by skłaniać nas do ustępstw choćby w sprawie sankcji na Rosję czy w sprawie nauki języka dla mniejszości. Takie sprawy powinno się omawiać w zaciszu gabinetu. Jeśli wyciąga się je na światło dzienne, znacznie trudniej jest skłonić Niemcy, podobnie jak każdego innego partnera, do elastyczności. To jest po prostu kontrproduktywne.

Pan ambasador świetnie zdaje sobie sprawę, że rozmowy z Niemcami w zaciszu gabinetów nic nie dały przez dekady. Bo Berlin akceptuje tylko taką postawę władz w Warszawie, jaką prezentowały one w latach 2007-2015 – pełnego serwilizmu. Gdy zaś demokratycznie wybrane władze próbują realizować interesy swojego państwa, Niemcy sięgają po cały arsenał narzędzi, by brutalnie temperować suwerenną politykę Polski.

Zaś zwykłą bezczelnością jest twierdzenie, że podnoszenie w relacjach dwustronnych nieuporządkowanych kwestii historycznych, oddania sprawiedliwości za zbrodnie, to polityka obliczona na „zdobycie przychylności prawicowego elektoratu”.

Niemcy po prostu nie mogą ścierpieć, że w naszym kraju skończył się czas budowania „dobrych relacji polsko-niemieckich” za wszelką cenę. Skoro, jak się zarzeka, Von Loringhoven „zagłębił się w historię niemiecko-polskich relacji”, powinien już zdawać sobie sprawę, że my, Polacy, nie znamy wielu pojęć „za wszelką cenę”. Trawestacja słów szefa naszej przedwojennej dyplomacji w przypadku tego akurat ambasadora wydaje się szczególnie na miejscu.

Kolejną bezczelnością jest ta wypowiedź:

Nord Stream 2 oraz postawa wobec Putina były wielkimi błędami. Ale nie tylko Niemcy mają powód do samorefleksji. Czy przyjmując w grudniu w Warszawie przyjaciół Putina, takich jak Orbán, Salvini i Marine Le Pen, która powiedziała wówczas „Rzeczpospolitej”, że Ukraina należy do rosyjskiej strefy wpływów, Polska nie popierała pośrednio interesów Putina? A czy osłabienie praworządności w Polsce nie podważa jedności Zachodu, która jest dziś tak pilnie potrzebna?

Pokazuje ona, że Niemcy posuną się do każdej hucpy, byle umniejszyć swoje winy za rozzuchwalenie Rosji, doprowadzenie do wojny i bagatelizowanie milionów ofiar agresji na Ukrainie (wywózki jak w czasach stalinowskich i uchodźstwo też są poniesieniem ofiary). Ale jeśli czytać jego słowa uważnie, dostrzeżemy, że te kłamstwa mają krótkie nogi.

Z jednej strony von Loringhoven próbuje się bowiem wybielić (kierował wywiadem Niemiec blisko 15 lat temu i wywiadem NATO w latach 2016-19):

Tę pierwszą funkcję pełniłem w czasie rosyjskiej agresji na Gruzję, drugą w latach 2016–2019 r. Wiedzieliśmy wtedy wiele o działaniach Kremla, dokładnie obserwowaliśmy skalę modernizacji sił zbrojnych. Ostrzegaliśmy przed narastającym zagrożeniem. 15 lat temu rozszyfrowaliśmy powiązania korupcyjne systemu stworzonego przez Putina. Ale nie wszyscy traktowali to poważnie. Pod koniec zeszłego roku USA i Wielka Brytania ostrzegały przed szeroką inwazją Rosji w Ukrainie, ale reszta Europy wtedy nie spodziewała się tego.

Z drugiej zaś przyznaje:

Polityczna i gospodarcza współpraca z Moskwą, aby utrzymać pokój, to był główny nurt myślenia niemieckiego od mojego dzieciństwa. Dopiero dziś jesteśmy świadkami zmiany tej polityki o 180 stopni.

Jak więc w końcu było – rozszyfrowali Putina, czy przez dekady żyli z bielmem na oczach i robili interesy z Moskwą niezależnie od zagrożeń i kosztów dla innych państw, a otrzeźwieli po 24 lutego 2022 r.? Zwróćmy uwagę na ten cytat:

Miesiąc temu kanclerz powiedziała, że od dawna wiedziała, że Putin chce zniszczyć Unię. Miała informacje zawarte w raportach wywiadów i wyciągnęła z nich własne wnioski. Rola wywiadu nie polega na udzielaniu rekomendacji, tylko na przygotowywaniu analiz. Wskazywaliśmy np., że Putin używa energii jako broni politycznej, choć na tamtym etapie nigdy tego nie zrobił wobec Niemiec. Niemieccy politycy wyciągnęli z tego wniosek, że zwiększenie importu gazu z Rosji jest dla Niemiec bezpieczne. Jak dziś widać, był to wniosek błędny.

Przecież to przyznanie się do niemieckiej winy za utuczenie Putina! Dla Berlina nieważne były jednoznaczne wnioski płynące z polityki Moskwy. Dopóki ich koszty były ponoszone przez państwa trzecie, Niemcy nie widziały w tym nic złego.

Na koniec wątek, który byłby nawet nieco zabawny, gdyby w jego tle nie było krwi napadniętych Ukraińców:

”Rz”: To po co kanclerz Scholz dzwoni do Putina?

von Loringhoven: Utrzymywanie dialogu zasadniczo ma sens. Choćby dlatego, że Putin porusza się w bardzo wąskim kręgu doradców i nie ma dostępu do informacji o prawdziwym stanie wojny.

”Rz”: Kanclerz mu je przekazuje?

vL: Nie wiem, co dokładnie mówi, ale z pewnością daje mu to taką możliwość.

Zapamiętajmy ten passus i rozpowszechniajmy szeroko, również za granicą. Oto okazuje się, że Olaf Scholz po prostu przygotowuje dla Putina serwisy informacyjne z frontu, do których dyktator w żaden inny sposób nie miałby dostępu.

Pan von Loringhoven najwyraźniej ma Polaków za idiotów. I choćby z tego względu należy mu się gromkie „auf Wiedersehen!”.

 

Dla wydawnictwa Axel Springer wojna na Ukrainie już sie skończyła i chce budować Nowy Ład w Europie, oczywiście z Rosją.

Ręce opadają, ci niemcy są z gruntu źli, zafixowani na tych ruskich, nie wiem czy się ich tak boja czy są tak pazerni na ich surowce, ale odkąd stworzyli swoją I Rzeszę tak sa z nimi w Europie, same problemy, powoduja wojny, zniewolenia innych narodów, pożogi, grabieże, okupacje, obozy koncentrayjne i mordy na masową skale.

Niemiecki szef Springera chce „odbudować” Rosję i stworzyć sojusz USA, Europy i Moskwy!

Mathias Döpfner, szef koncernu Axel Springer, zaproponował stworzenie w przyszłości „sojuszu, który oznacza stabilność, bezpieczeństwo, dobrobyt, a przede wszystkim wolność”. Nazywa go „AMEURUS” i opisuje jako „strategiczny sojusz Ameryki, Europy i Rosji we wspólnocie wartości i handlu, który umożliwiłby jak najszybszą odbudowę gospodarczą Rosji, a tym samym oparcie się wyzwaniom i zagrożeniom ze strony Chin i radykalnych państw islamskich”.

  Na zakończenie wizyty w Kijowie odwiedziłem magazyn do którego regularnie trafia część pomocy dla ukraińskiej armii. Trafiły tu  hełmy z  . Zgadnijcie które z nich przesłali sojusznicy z Niemiec?…
Michał Dworczyk@michaldworczyk

Zbliża się szczyt G7 na który przybedzie Biden.

W związku z tym w niemieckiej gazecie przypomina się, że prezydent USA Biden, zajmuje się sprawami Europy, Biemiec i Ukrainy od wielu lat.

Biden jako senator i przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych często podróżował do Europy, wielokrotnie odwiedzał Niemcy jeszcze w latach osiemdziesiątych. „Teraz jednak przybędzie tu po raz pierwszy jako prezydent USA na rozpoczynający się w niedzielę szczyt G-7 w bawarskim Elmau. Żaden inny prezydent USA w najnowszej historii nie odwiedzał Niemiec tak często, nie zna tak dobrze tego kraju i jego struktur politycznych” – podkreśla „Welt”.

Jako wiceprezydent USA (2009-2017) Biden troszczył się o sprawy Ukrainy. Spotkał się kilkakrotnie z kanclerz Angelą Merkel (CDU), m.in. na marginesie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Ich spotkanie w lutym 2015 roku, rok po aneksji Krymu przez Rosję i eskalacji w Donbasie, odbyło się w „napiętej” atmosferze”.

Jak ocenił Biden w swoich wspomnieniach, „kanclerz była silna w swoim przemówieniu”, tym bardziej „był rozczarowany, gdy po przemówieniu chłodno odmówiła dostarczenia prawdziwej broni przytłoczonemu wojsku ukraińskiemu”.

Nie po drodze mu z Merkel

Merkel i Biden nie doszli do porozumienia również podczas wspólnego spotkania z ówczesnym prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką. „Merkel pytała Poroszenkę, na jakie ustępstwa wobec Rosji może się zgodzić. Chciała to uzgodnić przed spotkaniem z Władimirem Putinem, zaplanowanym na kolejny dzień” – przypomina „Welt”.

„Merkel była zdania, że głowa państwa rosyjskiego musi w tej sytuacji odnieść jakiekolwiek zwycięstwo”  – zauważa Biden, który był zdania, żenie można obwiniać ofiary. „Kiedy spotkanie się zakończyło, Merkel wydawała się być mną sfrustrowana” – podsumował Biden.

Jak pisze „Welt”, Biden jadąc do Monachium w 2015 roku, zabrał ze sobą 16-letnią wnuczkę. Odwiedzili razem miejsce pamięci – obóz koncentracyjny w Dachau, gdzie kilkadziesiąt lat wcześniej zabrał także trójkę swoich dzieci.

Coś takiego dzieje się teraz w innych częściach świata. I trzeba o tym głośno mówić, nie można milczeć. Milczenie jest współudziałem– wyjaśniał Biden wnuczce.

O Holokauście opowiadał mu wcześniej w domu ojciec. „Przekonanie, że naród niemiecki nie wiedział, że to się wydarzyło, jest zupełnie pozbawiony logiki – podsumował Biden w swojej książce ze wspomnieniami.

 

Kto po Brexicie wypełni w Unii Europejskiej pustkę po Wielkiej Brytanii? Ciekawa analiza czeskiego polityka

Podczas ostatniego Kongresu Polska Wielki Projekt czeski europoseł Alexandr Vondra stwierdził, że wraz z Brexitem Unia Europejska utraciła swą wewnętrzną równowagę. Do tej pory balans utrzymywany był w trójkącie Berlin – Paryż – Londyn. Wyglądało to następująco: Niemcy i Francuzi forsowali integrację polityczną, ale hamowali ją Anglicy; integrację ekonomiczną promowali Anglicy i Niemcy, lecz blokowali ją Francuzi; za integracją wojskową lobbowali Francuzi i Anglicy, ale powstrzymywali ją Niemcy. W ten sposób zachowana była równowaga między skrajnymi propozycjami, zapewniając istnienie wewnątrzunijnego consensusu. Po Brexicie nie ma już kto hamować niemiecko-francuskiego tandemu w jego pędzie ku federalizacyjnemu projektowi Europy. Gdy zabrakło Londynu, okazało się, że największym krajem w Unii, który sprzeciwia się centralistycznym pomysłom, jest Polska. To jedna z głównych przyczyn, dla których jest ona atakowana na unijnym forum. Warszawa jawi się dziś bowiem jako największa przeszkoda w tworzeniu nowego modelu UE jako superpaństwa.

Warto zauważyć, że Brexit nie spowodował wśród unijnych elit pogłębionej refleksji nad przyczynami tego wydarzenia. Nie próbowano odpowiedzieć na pytanie, dlaczego naród o tak dojrzałej kulturze politycznej i tak długiej tradycji demokratycznej uznał, iż będzie dla niego korzystniejsze budowanie swojej przyszłości poza Unią Europejską niż w ramach jej struktur. Zamiast analizy czy autorefleksji zadowolono się łatwym i zwalniającym od myślenia wytłumaczeniem, iż Anglicy dali się omotać populistycznym manipulatorom.

Wbrew czarnym scenariuszom, Wielka Brytania po Brexicie nie wpadła w kryzys gospodarczy. Jej międzynarodowa rola nie uległa też marginalizacji, o czym świadczy choćby zawarcie wspólnie z Australią i Stanami Zjednoczonymi porozumienia AUKUS czy obecna polityka wobec wojny na Ukrainie. Dziś – według Vondry – Brytyjczycy są najważniejszym sojusznikiem USA na świecie, urastając ponownie do rangi gracza międzykontynentalnego, czego nie mogli osiągnąć funkcjonując w ramach Unii. Zdaniem czeskiego europosła, Londyn nie mógł pełnić roli hegemona w strukturach europejskich, ponieważ jego interesy w polityce zagranicznej zbyt różniły się od interesów Francji i Niemiec. Po Brexicie nie jest już skrępowany takimi ograniczeniami.

Wspomniany Alexandr Vondra proponuje, by rolę, jaką pełniła do tej pory Wielka Brytania w Europie, przejął na siebie sojusz państw środkowoeuropejskich, którego liderem może być Polska. Istnieje wiele różnych formatów współpracy w naszym regionie (Grupa Wyszehradzka, Bukaresztańska Dziewiątka, Inicjatywa Trójmorza), które pokazują, jak wiele nas łączy w tak kluczowych sprawach, jak stosunek do polityki wschodniej, kwestii bezpieczeństwa, ustrojowego modelu Unii Europejskiej, polityki imigracyjnej, transformacji energetycznej etc. W tych kwestiach kraje Europy Środkowej, występując wspólnie na arenie unijnej, mogłyby zbudować przeciwwagę dla Berlina i Paryża, przyczyniając się do zachowania kontynentalnej równowagi.

Dominacja niemiecko-francuskiego tandemu jest niebezpieczna nie tylko z powodu forsowania planów federalizacji UE, czemu sprzeciwiała się Wielka Brytania. Francuzi i Niemcy, w odróżnieniu od Brytyjczyków, od lat dążą też do rozluźnienia więzi transatlantyckich i do ograniczenia amerykańskich wpływów w Europie. Łączy się z tym polityka zrozumienia i wyrozumiałości dla rosyjskich ambicji imperialnych. Dalsze utrzymywanie niemiecko-francuskiej hegemonii w Unii grozi pogłębieniem tego rodzaju tendencji. W modelu federacyjnym nie będzie już możliwości, by przeciwstawić się takiemu kursowi UE.

Wojna na Ukrainie jest szansą na zmianę tego stanu rzeczy, ponieważ zakwestionowała ona polityczne i moralne przywództwo Niemiec w Europie. Obnażyła też dwuznaczne postępowanie Francji. Obecna agresja Rosji nie byłaby możliwa bez długofalowej polityki Berlina i Paryża, które umożliwiły Putinowi zbudowanie potęgi zagrażającej bezpieczeństwu naszego kontynentu.

Jarosław Kaczyński analizuje postawę Niemiec w wojnie na Ukrainie.

Redakcja GP:Niemcy grały na Rosję, ale ta koncepcja się rozsypała?

JK: Czy na pewno się rozsypała? Berlin z jakiegoś powodu nie chce iść ostro przeciwko Moskwie.

Dlaczego?

Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Albo Rosjanie dysponują silnymi argumentami – kompromatami, albo tam się ciągle wierzy w to, że można powrócić do tego, co było.

A może i jedno, i drugie?

Tak też rzeczywiście może być. Problem polega na tym, że Niemcy proces prawdziwej przemiany po zbrodniach, których dokonali, mają jeszcze przed sobą. Oni bardzo szybko odzyskali po II wojnie światowej znaczenie strategiczne, wprowadzili faktyczną abolicję dla zbrodniarzy. Uznali działanie na rozkaz lub w ramach obowiązującego wówczas prawa za nieprzestępcze. Wobec tego na przykład mordercy Polaków skazywanych w Oświęcimiu podczas minutowych procesów byli wolni od odpowiedzialności. W latach 60. był tzw. drugi proces oświęcimski, ale przecież skazano w nim kilkanaście osób, a na dożywocie kilka. Podczas gdy załoga tego obozu liczyła około 8 tysięcy. To tylko jeden przykład, bo obozów śmierci było  przecież znacznie więcej. Trzeba jasno powiedzieć: Niemcy nie rozliczyły się ze zbrodni II wojny światowej, zresztą za zbrodnie I wojny światowej też nie poniosły adekwatnej kary. I dlatego się nie zmieniły. Gdy dziś czytamy dokumenty ujawnione przez profesora Musiała z 1990 roku, to bije to aż po oczach. Polski nie traktują jak równoprawnego partnera – ich celem jest dzielenie nas, ograniczanie, trzymanie pod butem. Oczywiście dziś nie ma w nich szaleństwa Hitlera, działają innymi metodami, ale gdyby spojrzeć na Bismarcka, to – uwzględniając oczywiście inne okoliczności historyczne – cele są te same. I żeby było jasne, chciałbym, by było inaczej, i mam nadzieję, że kiedyś to państwo znajdzie w sobie siłę do głębokiej przemiany. Póki co jest w Europie – stwierdzam to z przykrością – niezwykle destrukcyjnym elementem.

„Der Spiegel” uderza w Niemców. „Empatia dla Ukrainy jest ograniczona”

Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-der-spiegel-uderza-w-niemcow-empatia-dla-ukrainy-jest-ograni,nId,6088330#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

„Niedawno usłyszałem coś dziwnego od dalekiej znajomej, która wie o moim zainteresowaniu Rosją i Ukrainą. Odezwała się do mnie, a ja zrozumiałem, że szuka odpowiednich słów: „Zełenski tak wiele od nas wymaga” – powiedziała. A potem dodała: „Ale na wszystko pracowaliśmy przecież własnymi rękami” (…) Kilka dni później pewien starszy pan o liberalnych poglądach wyjaśnił mi prawie to samo, ale innymi słowami” – pisze Christian Neef, autor tekstu opublikowanego w „Spieglu”.

„Do tej pory o wątpliwościach dotyczących ukraińskiego przywódcy słyszałem tylko z Moskwy. W tym kontekście słowo „wątpliwości” jest zbyt słabe. Ponieważ każdego dnia Rosja wylewa na Zełenskiego wiadra brudów, z nienawiścią i podstępnością, które zapierają dech w piersiach” – zauważa Christian Neef.

„Nie wydaje się, by fiksacja na punkcie Rosji zmalała”

Czyż Niemcy nie powinni „stanąć po stronie Zełenskiego i jego kraju?” – zastanawia się autor. „Teza Putina o walce idei między Rosją a Zachodem określa również nas, społeczeństwa, jako przeciwników tej wojny”.

„Mogą być dwa powody, dla których tak się nie dzieje” – uważa Neef. Po pierwsze, „istnieje oczywiście stała protekcjonalność wielu Niemców (zachodnich) wobec Europy Wschodniej. Kraje takie jak Ukraina przez dziesięciolecia były ślepymi zaułkami w ich świadomości. Byli skupieni na wielkiej Rosji, którą choćby ze względów historycznych należało zadowolić”.

Czy Angela Merkel „nie sygnalizowała wielokrotnie Niemcom: nie zabiorę wam niczego, na co tak ciężko pracowaliście, nie będzie żadnych reform, wasz standard życia pozostanie taki, jaki jest? Jej polityka była polityką status quo (…). Olaf Scholz nie ma sobie nic do zarzucenia, ponieważ od samego początku brał pod uwagę tę mentalność, przyjmując postawę wyczekującą” – uważa autor.

Dlatego, zdaniem autora tekstu, „niemiecka empatia dla Ukrainy i dla Zełenskiego jest ograniczona. Prezydent Ukrainy i jego 40 milionów rodaków płacą za to cenę. I my też w pewnym momencie będziemy. Ale tylko kilka osób w Niemczech zdaje się to rozumieć – konkluduje Christian Neef.

Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-der-spiegel-uderza-w-niemcow-empatia-dla-ukrainy-jest-ograni,nId,6088330#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

 

 

Dlaczego eurokraci atakują Polskę?

– Polska opozycja nie jest samodzielna, jest uzależniona w dużej mierze od ośrodków zagranicznych, przede wszystkim Berlina. Trzeba definiować te cele poprzez cele ośrodków zagranicznych. Samo dojście do władzy jest oczywiste, natomiast to, że celem nadrzędnym jest podporządkowanie państwa polskiego Berlinowi, interesom innych krajów lub lewicowym koncepcjom budowy superpaństwa, to jest niebezpieczne

– wskazał redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”. Dodał przy tym:

W Polsce nie toczy się normalna walka o władzę, ale toczy się walka władzy zewnętrznej, czyli w Berlinie, z polskimi władzami. 

Niemiecka polityk Katarina Barley mówiła w przeszłości o „finansowym zagłodzeniu” Polski. Jak Polska powinna reagować na tego typu wypowiedzi?

– Za każdym razem po takich wystąpieniach, szczególnie niemieckich polityków, powinniśmy przypominać, że praworządność wymaga zapłacenia reparacji za II wojnę światową. Są winni nam co najmniej bilion dolarów. Nierozliczone zbrodnie powoduje później takie zbrodnie, jakie robi Rosja na Ukrainie. Nierozliczenie zbrodni powoduje, że kolejni bandyci sięgają po przemoc. Jeżeli pani Barley chce kogoś zagłodzić, najpierw niech odda pieniądze za swoich przodków

– stwierdził Sakiewicz.

 

Niemieccy politycy zaczynają dostrzegać to o czy Polska i inne kraje mówiły od lat, o ufaniu Rosji i uzależnianiu się od jej surowców.

szef komisji ds. Unii Europejskiej w niemieckim Bundestagu Anton Hofreiter:

Chciałbym, aby niemiecka polityka jasno przyznała się do błędów popełnionych w przeszłości. Ja też się myliłem. Po aneksji Krymu przez Rosję sądziłem, że negocjacje z Putinem są jeszcze możliwe.Powinniśmy przeprowadzić debatę na temat tego, dlaczego się myliliśmy. Niemcy muszą uporać się ze swoim kolonialnym spojrzeniem na Europę Wschodnią. przez długi czas patrzyliśmy z góry na kraje leżące między Niemcami a Rosją w sposób wszystkowiedzący. Zgodnie z hasłem „My wiemy lepiej, co jest dla was dobre. Znamy się na tym. Nie martwcie się (…). Putin nie będzie tak szalał, świetnie nam się z nim współpracuje gospodarczo. Ludzie z Europy Środkowej i Wschodniej, którzy nas ostrzegali, mieli rację.” 07.06.2022

 

Dzisiaj jest rocznica obalenia rządu Jana Olszewskiego’

Krzysztof Wyrzykowski tak to wspomina w wywiadzie:

Refdakcja:Kulminacja ataków na rząd Jana Olszewskiego była związana z kwestią ujawnienia komunistycznej agentury, ale chyba miała swoje podglebie także w różnych wizjach na Polskę, na jej suwerenność i bezpieczeństwo. Mam tu na myśli pomysł Wałęsy na „NATO-bis”, na tworzenie spółek „joint venture” [spółki polsko-zagraniczne-red.] na terenie dawnych baz wojskowych z udziałem Rosjan. Można przypuszczać, że szyfrogram, który Wałęsa dostał od Olszewskiego w czasie podróży do Moskwy, który wiązał mu ręce m.in. w tych kwestiach, musiał go rozsierdzić.

KW:Autentyczną przyczyną odwołania tego rządu było ujawnienie agentury; to nie był tylko pretekst. Pan mówi o różnych wizjach, ale skąd się brały te wizje? One brały się z faktu, że Lech Wałęsa był obrzydliwym, podłym agentem Służby Bezpieczeństwa, który udawał polskiego patriotę, a Jan Olszewski i jego rząd, byli ludźmi dążącymi do niepodległości Polski, uwolnienia się spod kontroli sowieckiej; to byli polscy patrioci. To był spór o wolność Polski, o niepodległość, o suwerenność, o demokrację. Okrągły Stół nie ustanowił w Polsce demokracji, nie obalił komunizmu, było odwrotnie. To była umowa komunistów i jej tajnej policji SB, która była oddziałem sowieckiej KGB z jej agentami i różnymi oportunistami, którzy nie wierzyli, że Polska może sięgnąć po niepodległość. Tacy ludzie jak Jan Olszewski, Antoni Macierewicz, Jan Parys i wielu innych ludzi obozu niepodległościowego uważali, że należy starać się o niepodległość już w 1989 roku. Ona już wtedy była do odzyskania, ale wymyślono procedurę okrągłostołową, która umożliwiła przetrwanie komunistom, co w dużym stopniu trwa do dzisiaj. Wiele problemów zostało przezwyciężonych, ale przecież obecność w polskiej polityce takich ludzi jak Leszek Miller odnotowywany w archiwach KGB jako „Minim”, czy prezydent Aleksander Kwaśniewski odnotowywany w archiwach SB jako „Alek”, czy agent dywersyjnych służb specjalnych „Olin” (Józef Oleksy), bardzo dobrze pokazuje, że dywersja anty-suwerennościowa, anty-niepodległościowa była bardzo mocno ulokowana w strukturach państwa polskiego, w polskim życiu politycznym i nawet do dzisiaj wiele z tych układów przetrwało.

Redakcja:Wróćmy do samego Wałęsy. Czy rozpaczliwa próba zapobieżenia ujawnieniu agentury była z jego strony polityczną grą wyłącznie w jego własnym interesie, czy na zasadzie „zblatowania” bronił też postkomuny i postsolidarnościowych aktywów bezpieki?

KW:Znam Wałęsę bardzo dobrze i sądzę, że poszedłby on na pewną współpracę z rządem, gdyby rząd go zapewnił, że nie ujawni jego agenturalności.

W rozmowie z Macierewiczem, która pojawiła się w „Nocnej zmianie”, Wałęsa przebąkuje coś o latach 70-tych, sugerując mu ostrożność.

KW:Dokładnie tak, ale nie można się było na to zgodzić, bo on wcześniej pokazał, że jest twardym czynnikiem dominacji tego układu posowieckiego. Oszczędzanie Wałęsy, ukrywanie prawdy, byłoby sprzeniewierzeniem się fundamentalnym interesem państwa. To było niemożliwe, więc Macierewicz i Jan Olszewski tego nie zrobili. Wałęsa nie był zbrodniarzem. Ja się opiekowałem tym człowiekiem przez wiele lat, namówiłem go na obalenie Jaruzelskiego i kandydowanie na prezydenta, byłem w jego sztabie wyborczym, stworzyłem mu program wyborczy. Wiele zrobiłem, nie wiedząc oczywiście o jego agenturalnej przeszłości, ale zdając sobie sprawę z jego słabości. Nie wiedziałem, że to, co ja widzę jako słabość jest jednocześnie dla sowietów gwarancją, że mają go w garści, że każdym momencie będą mogli przywołać go do porządku i zmusić do współpracy. Pomimo tego mam do niego pewien sentyment, bo jest to fragment mojego życia.

Berlin kibicuje Moskwie. Czy Niemcy rozumieją, co dzieje się na Ukrainie, o co toczy się ta wojna?

Ciekawy wywiad Prof.Musiała:

Redakcja:Również Berlin nie był zadowolony z upadku Związku Sowieckiego.

Prof.Musiał:Bo wspierał ZSRS! Niemcy zaakceptowali fakt, że Europa Wschodnia jest w radzieckiej strefie wpływów, dlatego np. SPD popierała wprowadzenie stanu wojennego wPolsce. W1989 r. stworzyła się dla nich nowa sytuacja, która otwierała też gigantyczne możliwości. Pod warunkiem, że oswobadzające się narody nie urosną za bardzo w siłę, nie zbudują wystarczającej niezależności. Trzeba było je rozgrywać. Szybko oceniono, które kręgi polskich elit mogą być proniemieckie i je „kupowano”.

Nigdy się nie pomylili?

Znów odwołam się do dokumentów. Niemcy mocno postawili na Tadeusza Mazowieckiego. Ale źle odczytali jego poglądy. Istnieją materiały, w których odnotowano, jak w czasie wizyty w Moskwie pierwszy premier III RP mówił, że… boi się Niemców. Prosił Sowietów o opóźnienie zjednoczenia za naszą zachodnią granicą. Nie mógł tego powiedzieć publicznie, ale czuł, że jeżeli dojdzie do połączenia RFN i NRD, Polska znajdzie się w kolejnej niebezpiecznej sytuacji geopolitycznej. Z meldunków naszego wywiadu w Niemczech z1990 r. (opartych na rozmowach z tamtejszymi ekspertami) bije obawa przed podpisaniem nowego traktatu z Rapallo między Niemcami a Rosją. I znów możemy skonstatować, że były to prorocze wizje. Umowa Putin-Schröder to przecież jest nowe Rapallo, tyle że teraz nie Polska jest główną ofiarą, lecz Ukraina.

https://wpolityce.pl/tygodniksieci/600421-wywiad-bogdan-musial-berlin-kibicuje-moskwie

Von der Leyen w Polsce. Prof. Legutko komentuje.

Według niego, słowa, jakie padły z ust Ursuli von der Leyen były „kuriozalne”. – Przyjeżdża przedstawiciel ciała wykonawczego, jakim jest Komisja Europejska, o słabej legitymacji demokratycznej, ponieważ nie pochodzi z powszechnego wyboru, i ona mówi: z tą instytucją sądowniczą macie zrobić to, z sędziami macie zrobić to, ustawa ma wyglądać tak, bo nie dostaniecie pieniędzy. To przecież jest istne horrendum – ocenił.

– To złamanie podstawowych zasad, w oparciu o które funkcjonuje polityczna cywilizacja Zachodu – dodał Legutko.

„Dla nas to jest dramat”. Waszczykowski mocno o planach Berlina względem m.in. Polski, Ukrainy.

Były minister spraw zagranicznych został zapytany przez portal tvpinfo.pl o to, czy Niemcy zmienią swoją politykę wobec naszego regionu. Do tej pory bowiem, budując gazociąg Nord Stream 2 lub próbując w 2014 roku wymusić na Ukrainie ustępstwa terytorialne na rzecz Rosji, Berlin starał się zdominować Polskę i inne kraje regionu.

Jak wskazał Waszczykowski, szanse na to są niewielkie, choć, jak przyznał, „część społeczeństwa zdaje sobie sprawę z tego, do czego doprowadziła polityka Berlina”.

– Na przykład partia Zielonych mocno atakuje dziś rząd. Natomiast większość jest pod wpływem niemieckiego biznesu, który uważa, że dominować w Europie można tylko mając dostęp do olbrzymich zasobów rosyjskich minerałów – powiedział.

Dzięki silnym związkom gospodarczym z Rosją, Niemcy mogą budować pozycję hegemona w naszej części Europy. Zdaniem Waszczykowskiego, większość elit niemieckich czeka „na upadek Ukrainy lub taki jej podział, który pozwoli na powrót do współpracy z Rosją”.

03.06.2022

Angela Merkel udzieliła pierwszej wypowiedzi publicznej po złożeniu urzędu kanclerskiego.

Dziennik „Bild” zwraca w czwartek uwagę, że „przez wiele miesięcy Angela Merkel powstrzymywała się od wystąpień publicznych i milczała na temat wojny na Ukrainie. Teraz jednak była kanclerz przerwała milczenie – i znalazła jasne słowa na temat krwawej wojny napastniczej Putina„.

Solidaryzuję się z Ukrainą, która została zaatakowana i najechana przez Rosję, i popieram jej prawo do samoobrony” – oświadczyła Merkel w środę wieczorem.

Małym, ale wspaniałym promykiem nadziei „w tym bezgranicznym smutku” jest jednak ogromne wsparcie dla Ukraińców ze strony wielu krajów sąsiednich, takich jak Polska i Mołdawia – zauważyła Merkel. „Nigdy nie powinniśmy uważać pokoju i wolności za coś oczywistego” – podkreśliła.

Była kanclerz wygłosiła przemówienie na pożegnaniu wieloletniego szefa Federacji Niemieckich Związków Zawodowych (DGB) Reinera Hoffmanna, które odbyło się w obecności ponad 200 gości.

02.06.2022

Chorwacko głos w sprawie wojny na Ukrainie.

Ivica Šola czołowy Chorwacko intelektualistanapisał tekst, w którym ostro skrytykował niezdecydowany stosunek Unii Europejskiej do agresji na Ukrainę.

„Putin, który rehabilituje Stalina, znów stosuje jego metodę hołodomoru na XXI wiek. Ukraina jest jednym z największych światowych producentów i eksporterów pszenicy. Wiele krajów w Afryce i na Bliskim Wschodzie jest w dużym stopniu uzależnionych od ukraińskich zbóż. Putin blokuje eksport ukraińskiej pszenicy drogą morską, i ostrzeliwuje silosy, z tym samym stalinowskim celem, by sprowokować nowy głód.

Zachód już zdradził Ukrainę, miłcząc o ludobójstwie które popełnił Stalin, obawiając się jego zemsty. Więc zawarli zgniły kompromis, zdradzając Ukrainie. Wygląda na to, że wkrótce wydarzy się to samo. I chciałbym się mylić. Jeśli Ukraina nie otrzyma pilnie ciężkiej i wyrafinowanej broni z Zachodu, może przegrać wojnę. Niemiecki „Die Zeit” pisze, że wśród zachodnich sojuszników są w tej kwestii poważne nieporozumienia i dążą oni do zawieszenia transportu broni na Ukrainę. A Niemcy (mam po dziurki w nosie tych Niemiec) albo się wahają, albo sprzeciwiają się dostawom ciężkiej broni na Ukrainę, argumentując, że obawiają się odwetu Putina”

„Angela Merkel, która przez swoje strategiczne, katastroficzne błędy stworzyła właściwie potwora Putina, przez trzy miesiące milczy. Schroeder, rosyjski gracz, jest tylko pod presją, by zdystansować się trochę od rosyjskich przestępców, którzy napełnili jego kieszenie śmierdzącymi pieniędzmi oligarchów”.„Jeśli Zachód rzeczywiście przestanie dostarczać potrzebną bron na Ukrainę, zdradzi ten naród po raz drugi. Rozsądne jest kalkulowanie możliwości zemsty Putina, ale Putin z pewnością nie zatrzyma się na Ukrainę. Dlatego wstrzymanie dostaw broni nie powinno być opcją. Bo Putin, jeśli wygra na Ukrainie, będzie kontynuował wszędzie tam gdzie może, szerzyć hołodomor”

01.06.2022

Dlaczego Niemcy i Francja zwlekają z pomocą Ukrainie?

Jedną z przyczyn może być obawa przed powstaniem nowej osi wspołpracy miedzy Polską a Ukrainą oraz państwami Łotwą, Litwą Estonią , Słowacją, Czechami oraz Bułgarią, razem to ponad 115 mln mieszkańców.

 

„W ostatnich miesiącach stało się oczywiste, że wielu europejskim państwom bardziej zależy na zakończeniu wojny niż na tym, kto wygra. Szczególnie Niemcy wydają się być zainteresowane utrzymaniem możliwości powrotu do przedwojennego status quo na Ukrainie. Berlin nie jest w tym osamotniony. Po udanej reelekcji francuski prezydent Emmanuel Macron powiedział, że przyszły pokój w Europie Wschodniej nie może obejmować niepotrzebnego upokorzenia Rosji i musi obejmować ustępstwa terytorialne na rzecz Moskwy”. napisał   „The Wall Street Journal” w  komentarzu austriackiego politologa Ralpha Gerta Schöllhammera, w którym wyjaśnia, dlaczego Unia Europejska waha się z pełnym poparciem dla Ukrainy. „UE jest zbudowana wokół Niemiec i Francji, a oba państwa zazdrośnie strzegą swojej pozycji jako głównych decydentów w Europie. Politycy w obu krajach są świadomi, że UE, w której jest Ukraina może doprowadzić do konkurencyjnej osi Warszawa-Kijów, czego ani Francja, ani Niemcy nie chcą. Ukraina jest politycznie i kulturowo bliższa Polsce niż Niemcom, co oznacza, że siła Niemiec w UE mogłaby zostać znacznie zmniejszona i zastąpiona przez rosnące wpływy Europy Wschodniej”.

 

Ambiwalencja Berlina i Paryża w walce z rosyjskim agresorem staje się więc coraz bardziej widoczna dla zachodnich elit. Szczególnie ważna jest jednak w tej analizie świadomość, że polityczne i strategiczne wzmocnienie Europy Środkowej, wyrażone w sojuszu Warszawy i Kijowa, nie zostanie przyjęte z sympatią w Paryżu i Berlinie. Wręcz przeciwnie, może utrudnić im plany, które mają po zakończeniu wojny na Ukrainie.

Dr Jan Parys: „Trzeba mieć świadomość, jak brutalna jest polityka Berlina”. Jaka koncepcja kryje się za tym, co robią Niemcy?

„Wojna na Ukrainie pokazała nam coś ważnego: nie zapobiegła jej żadna z bardzo wielu organizacji międzynarodowych: ani ONZ, ani Unia Europejska. Spójrzmy też na Ukrainę. Dlaczego ludzie tam walczą? Ano dlatego, że czują się Ukraińcami, czują się członkami swojego narodu. Mówiąc krótko: ci, którzy twierdzili, że państwo i naród są przeżytkiem, przegrywają. Na naszych oczach ”

Opisując politykę Niemiec, dr Jan Parys podkreślił, że Angela Merkel postanowiła rozwijać konkurencyjność niemieckiej gospodarki za pomocą taniej rosyjskiej energii, co było korzystne zwłaszcza dla niemieckiego przemysłu chemicznego. W tle były nadzieje na korzyści polityczne, w tym na zdystansowanie się wobec Stanów Zjednoczonych – właśnie za pomocą Rosji.

W Niemczech panuje przekonanie, że wojnę przegrali, później byli okupowani, w dużej części przez wojska amerykańskie, Amerykanie narzucili im konstytucję, sterowali procesem w Norymberdze, procesem denazyfikacji. Później, owszem, Amerykanie pomogli Niemcom wprowadzając Plan Marshalla. Niemcy dużo więc Amerykanom zawdzięczają; ale właśnie dlatego, że tak wiele zawdzięczają, to ich nienawidzą. To zjawisko znane z psychologii: nie każdy umie dziękować temu, komu dużo zawdzięcza.

Zdaniem dr Jana Parysa, Stany Zjednoczone w latach 90. zaczęły być traktowane przez Europę jako „frajer”. To one ponosiły koszty obrony Europy. Niemcy i inne kraje postanowiły zaoszczędzić, i zamiast na armie, wydawać na innowacje i rozwój gospodarki. Pierwszym politykiem, który to dostrzegł, był Donald Trump. To on mówił, że Niemcy – kupując surowce – finansują zbrojenia rosyjskie, oczekując zapewnienia bezpieczeństwa od Stanów Zjednoczonych. Donald Trump publicznie wykrzyczał do pani Merkel: jesteś mi winna 400 mld dolarów –

„Polityka słabego wspierania Ukrainy, polityka wiecznego atakowania Rzeczypospolitej w Unii, to nic więcej niż rezultat skrajnego prorosyjskiego nastawienia niemieckiej dyplomacji. Z własnego doświadczenia mogę państwu powiedzieć, że atak niemiecki na Polskę zaczął się dwa tygodnie po wyborach w 2015 roku. Wtedy Niemcy były w szoku, bo Polacy wybrali inaczej niż życzył sobie Berlin. Szybko dostaliśmy wiadomość drogą dyplomatyczną: na polecenie pani kanclerz odbyło się posiedzenie kierownictwa ministerstwa finansów w Berlinie, na którym się zastanawiano, jak Polakom zabrać wszystkie środki europejskie, bo zagłosowali nie tak, jak Niemcy chcą. Po kilku dniach było kolejne posiedzenie, i okazało się, że prawo na to nie pozwala. Wówczas sprawę [Polski] przekazano do ministerstwa spraw zagranicznych, któremu podlegają media. Od tej chwili rozpoczął się natychmiastowy atak medialny w całej prasie niemieckiej na wszystko, co robi polski rząd, w tym na praworządność. Jeszcze nie było żadnych reform, a już był atak. Ten atak jednak nic nie przyniósł, więc latem, w czasie narady strategicznej w Berlinie, podjęto decyzję: Polakom się załatwi finansami, odbierzemy im KPO, i to zostało z żelazną konsekwencją przeprowadzone.Trzeba sobie zdawać sprawę, jak brutalna jest niemiecka polityka” – podkreślił dr Jan Parys.

30.05.2022

Estoński polityk ostro krytykuje Scholza i Macrona za rozmowę z Putinem!

Co to za nowa formuła w Unii, by dwa kraje rozmawiały z Putinem, i to bez Ukrainy ! Jak to możliwe, że ani Paryż, ani Berlin nie wyciągnęły wniosków z historii? Dlaczego szuka się wymówek, by wstrzymać dostawy broni dla Ukrainy i dlaczego zakłada się, że Putin, tocząc obecnie wojnę z dużym narodem europejskim, zamierza dotrzymać jakiejkolwiek obietnicy? Macron i Scholz powinni rozłączyć się i zarezerwować wycieczkę na Ukrainę. Mam nadzieję, że ich osobliwe działania nie są motywowane obawą przed utratą wpływów w demokratycznej Europie, do której Ukraina z pewnością wejdzie po wygranej wojnie

— pytał Mihkelson.

29.05.2022

Co to za francusko-niemiecka formuła, aby w imieniu UE czy NATO rozmawiać z Putinem?

-mówi Witold Waszczykowski.

Witold Waszczykowski: Po pierwsze nie wiadomo, jaka jest formuła tych rozmów – czy jest to formuła normandzka, czyli w dalszym ciągu, mimo klęski tej formuły normandzkiej, mińskiej, francuscy i niemieccy politycy roszczą sobie prawo czy pretensje do utrzymywania kontaktów z Rosją i rozwiązywania tego konfliktu. Nie wiadomo, czy Ukraina upoważniła ich do tego. Raczej nie, bo ukraińscy politycy mówią jednoznacznie, że z Putinem na jego warunkach rozmów nie będą prowadzić. Po trzecie, jak to ma się w kontekście instytucji europejskich? Co to jest za formuła francusko-niemiecka, aby w imieniu Unii Europejskiej czy NATO rozmawiać z Putinem? To jest zawłaszczanie sobie roli, aby samodzielnie rozmawiać z Putinem, nawet wbrew tej stronie poszkodowanej czyli Ukrainie. Następnie wiemy tylko, że rozmowa trwała około 80 minut, ale panowie jak do tej pory nie ujawnili szczegółów. Jedyne szczegóły, o których wiemy, to że domagali się zaprzestania działań wojennych i wycofania rosyjskich sił. Natomiast wiemy, że strona rosyjska postawiła bardzo twarde warunki, wręcz oskarżając świat zachodni o możliwość spowodowania kryzysu głodowego. Jest to bardzo niefortunny sposób rozmawiania z Putinem, bo tak jak powiedziałem, po pierwsze jest on samodzielny, bez konsultacji z innymi, a po drugie tworzy złudną nadzieję, że ten konflikt może być rozwiązany w wyniku jakichś mediacji dyplomatycznych. To jest złuda, bo Rosja rozpętawszy tę wojnę chce doprowadzić do pokonania, zniszczenia Ukrainy jako państwa i jako narodu, a tu nie ma pola do negocjacji, nie ma pola do kompromisu.

Ostrzegam, że polityka Niemiec zmierza do tego, aby jak najszybciej, na jakichkolwiek warunkach, jakimkolwiek kosztem ukraińskim doprowadzić do porozumienia po to, żeby wrócić do współpracy ekonomicznej z Rosją, bo to jest warunek realizacji tych niemieckich ambicji. Proszę też zauważyć, że w tym samym czasie, kiedy jest wojna, kiedy jest agresja, ze strony europejskich instytucji, wielu europejskich państw wychodzi koncepcja powrotu do głosowania większościowego w UE. Jest więc oczywiste, że Niemcy nie zmierzają do tego, żeby ten konflikt zakończył się w sposób sprawiedliwy, czyli aby Rosja została pokonana, żeby Ukraina zwyciężyła i odzyskała swoje terytoria, jak również zdobyła reparacje ze strony rosyjskiej. Kanclerz Scholz mówi: „Rosja tej wojny nie może wygrać”, a reszta – mówię głównie o przywódcach Stanów Zjednoczonych – „Rosja tę wojnę musi przegrać”. Tu już nawet w tych wypowiedziach widać szaloną różnicę, która nie jest tylko semantyką, bo to, że Rosja nie może tej wojny wygrać, to znaczy, że z jakimkolwiek innym rezultatem ta wojna może się zakończyć i Niemcy to zaakceptują. Reszta świata mówi jednoznacznie, że Rosję należy pokonać. Należy dostarczyć Ukrainie broń i wszelkich materialnych środków pomocy, żeby przeżyła, i żeby tę wojnę wygrała pokonawszy Rosję.

29.05.2022

Litwa zaprzestała kupowania surowców energetycznych w Rosji.

Wiceminister spraw zagranicznych Litwy omawia stosunek swojego narodu do wojny na Ukrainie. Wyjaśnia z czego może wynikać pro rosyjska postawa prezentowana do niedawna przez część elit Zachodu.

Egidijus Meilūnas zauważa, że postawa pro ukraińska nie charakteryzuje jedynie litewskiego rządu, a całe tamtejsze społeczeństwo. Litwini aktywnie działają na rzecz pomocy Ukrainie, wspierając np. liczne zbiórki pieniędzy, za które kupowany jest sprzęt wojskowy.

Znany szef jednej z telewizji podjął się zadania, aby zebrać środki na zakup jednego drona Bayraktar dla ukraińskiej armii. Koszt takiej operacji to 5 mln. euro. Została utworzona zbiórka i już pod dwóch dniach ludzie wpłacili połowę wymaganej kwoty. Pojawia się jednak wątpliwość czy społeczeństwa krajów Zachodu będą równie ochoczo wspierać Ukraińców i czy będą gotowi do wyrzeczeń. 

My Litwini, Polacy mamy wielowiekowe doświadczenia historyczne w sferze stosunków z Rosją, niektórzy politycy Unii Europejskiej tego doświadczenia nie mają. Stąd wierzyli, że przez współpracę ekonomiczną, Rosję uda się jakoś zdemokratyzować. Teraz widzimy, że takie podejście prowadzi donikąd.

Współpraca z Rosją jest o tyle trudna, że zamiast zmieniać się na lepsze, podąża w zupełnie przeciwnym kierunku. Zdaniem gościa Radia Wnet, na przestrzeni ostatniego dziesięciolecia Moskwa staje się coraz bardziej agresywna. – powiedział.

Była Ambasador USA w Polsce:

Pod względem niezależności energetycznej Polska jest prymusem Europy. Inwestujecie w gazociągi, energię jądrową, obronność i sprzęt. Nie zliczę, ile razy wizytowałam amerykańskie i polskie bazy wojskowe, brałam udział w ćwiczeniach – to wszystko procentuje w chwilach próby. A nie można tego powiedzieć o wszystkich

— chwaliła Polskę Mosbacher.

Niemcy groziły wam palcem, a teraz w panice same myślą o gazoportach”

Była ambasador USA w Polsce krytykowała postawę UE i Niemiec.

Chodzi mi np. o postawę Unii Europejskiej czy Niemiec. Wszystko planowano tak, aby gospodarka przechodziła na „neutralność klimatyczną” w świecie, w którym skończyła się historia. Bez wbudowanych bezpieczników, bez planów B. Nagle Rosja zrobiła to, co zawsze robi – pokazała swoje agresywne oblicze, używając energii jako broni, i plany Zachodu się zawaliły. Co oni wszyscy myśleli? Ludzie odpowiedzialni za politykę energetyczną Unii Europejskiej powinni być pociągnięci do odpowiedzialności. Polska przez lata przestrzegała, nieprzejście z węgla do OZE to nie jest jeden skok, ale proces. Mówiliście, że potrzebne są paliwa „pośrednie”, takie jak LNG. Niemcy groziły wam palcem, a teraz w panice same myślą o gazoportach i być może żałują wygaszania programu jądrowego. Trzeba było ludobójstwa na Ukrainie, aby przerwać budowę gazociągu Nord Stream 2, który jest praktycznie

— powiedziała

.….są ludzie, którzy właśnie w takich chwilach pokazują to, co jest w człowieczeństwie najpiękniejsze. Liderzy, którzy dojrzewają do powagi chwili. Włodymyr Zełenski jest kimś takim. Polacy są tacy. Przecież bez pytania „za co i co dalej”, bez wsparcia Unii, z dnia na dzień przyjęliście pod własny dach ponad trzy miliony uchodźców. To coś absolutnie niesamowitego. Bez żadnych obozów przejściowych! Polska zasługuje na pokojową nagrodę Nobla za to, co zrobiła dla Ukrainy. To rzecz bezprecedensowa w historii

— zaznaczyła

 

Na pytanie, dlaczego kanclerz Scholz nie dotrzymuje obietnicy złożonej Polsce, iż w zamian za czołgi dostarczone Ukrainie, Niemcy nam dostarczą swoje czołgi, i wyraźnie teraz usiłuje wykręcić się z realizacji tej obietnicy, ja odpowiem półżartem: bo nie otrzymał na to zgody z Moskwy.

„Pierwszy sekretarz Sojuszu Północnoatlantyckiego w 1957 roku mówił, że podstawą bezpieczeństwa w Europie są trzy warunki: trzymać wojska amerykańskie w Europie, trzymać Rosję poza Europą i trzymać Niemcy pod kontrolą, ponieważ to jest kraj, który albo jest agresywny, albo wchodzi w sojusz z agresywną Rosją. To były moim zdaniem święte, prorocze słowa brytyjskiego polityka, który w tym czasie, w latach 50. był sekretarzem generalnym NATO, i jeżeli uda się wrócić do tej zasady, do tych trzech warunków, to Europa będzie bezpieczna przez następne pokolenia. Natomiast jeżeli pozwolimy, żeby pojedyncze kraje europejskie kolaborowały z Moskwą, wspierały ją, blokowały sankcje, to oczywiście stabilności na naszym kontynencie nie będzie, bo Rosja będzie rozgrywać poszczególne kraje i będzie starała się poprzez tzw. ograniczone agresje połykać kolejne kawałki terytorium w Europie. ” powiedział Parys.

Europa i jej uzależnienie od węglowodowrów rosyjskich

Choć Rosja jest małą, słabo rozwiniętą i kruchą gospodarką, posiada zarazem dwa ważne źródła potęgi. Ten sam eksport węglowodorów i surowców, który naraża rosyjski budżet na szoki cenowe, jednocześnie zapewnia temu państwu ogromne wpływy polityczne w krajach importujących, do których należą także państwa w całej Europie. Gdyby Rosja odcięła dziś dostawy gazu do Europy, niektóre kraje doznałyby w krótkiej perspektywie czasowej ogromnych szkód. Na przykład w 2020 roku rosyjski gaz stanowił około 65 proc. całości gazu importowanego przez Niemcy i 45 proc. gazu importowanego przez Włochy.

Drugim źródłem rosyjskiej potęgi jest oczywiście największy na świecie arsenał nuklearny. Choć broń nuklearna nie przyniosłaby zwycięstwa w wojnie konwencjonalnej, to mogłaby zniszczyć w mgnieniu oka cały kraj. To prowadzi nas do przerażającego pytania: Co zrobi Putin, kiedy zda sobie sprawę, że nie może wygrać wojny na Ukrainie przy pomocy środków konwencjonalnych?

Czytaj wiecej: https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-rosja-jest-zbyt-mala-aby-wygrac-wojne-na-ukrainie,

 

Niefortunna wypowiedź Premiera? Czy nowa jakość w polityce zagranicznej RP?

Premier był pytany o jego niedawną wypowiedź ze spotkania z młodzieżą, że „Norwegia żeruje na wojnie” w kontekście zysków z wydobycia i eksportu gazu. Szefa rządu dopytywano, czy podtrzymuje te słowa w sytuacji, w której właśnie od Norwegii w dużej mierze zależy nasze bezpieczeństwo energetyczne oraz zapełnienie przepustowości gazociągu Baltic Pipe.

„Nie tylko ja uważam, że nadmiarowe zyski Norwegii powinny być częściowo przeznaczone na odbudowę Ukrainy; tak twierdzi również ogromna część opinii publicznej Zachodu i niektórzy norwescy politycy” – powiedział w wywiadzie dla portalu interia.pl premier Mateusz Morawiecki.

 

„Język negocjacji – zwłaszcza, gdy stawka jest tak wysoka jak dziś – bywa twardy. A część naszej opozycji ma zwyczaj podkulania ogona pod siebie oraz czekania aż jakieś jabłko samo nam wpadnie do fartuszka. My odeszliśmy od takiej naiwnej strategii, a właściwie – braku strategii. Sami staramy się wytyczać ścieżki i inspirować innych do właściwych zachowań. Nie tylko ja uważam, że nadmiarowe zyski Norwegii powinny być częściowo przeznaczone na odbudowę Ukrainy, tak twierdzi również ogromna część opinii publicznej Zachodu, ale też niektórzy norwescy politycy”

— odpowiedział.

Nie można mieć kompleksów i wiecznie czekać na to, co powie Zachód”

Przypomniał też sytuację, gdy na początku wojny poleciał do Berlina, aby osobiście spotkać z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem i – jak zaznaczył – „prosto w oczy powiedzieć mu, że bierność w obliczu wojny jest grzechem, którego historia nam nie wybaczy”.

 

Nie wierzyłem, że dam coś pozytywnego o G.Soros na moim blogu, ale wojna zmienia wszystko!

„Najlepszym i być może jedynym sposobem na ocalenie cywilizacji jest pokonanie Putina tak szybko jak to możliwe”

— podkreślił Soros.

Ocenił, że rosyjski przywódca doszedł do wniosku, że inwazja była błędem i będzie zabiegał o rozejm.

„Ale rozejm jest nieosiągalny, ponieważ nie można mu ufać (…). Im słabszy jest Putin, tym bardziej jest nieprzewidywalny”

— powiedział.

Soros uznał wojnę na Ukrainie za fragment większej walki, która toczy się między otwartymi społeczeństwami a państwami zamkniętymi, takimi jak Rosji czy Chiny – relacjonuje Reuters.

„Represyjne reżimy rosną teraz w siłę, a społeczeństwa otwarte są atakowane (…). Dziś Chiny i Rosja stanowią największe zagrożenie dla otwartego społeczeństwa”

— powiedział Soros.

Doradca Zełenskiego: W Davos mówi się o powrocie do interesów z Rosją

Zdaniem Mychajły Podolaka z kancelarii prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w kuluarach forum ekonomicznego w Davos „trwa rozmowa, czy nadszedł czas na zawieszenie broni, porozumienie z Kremlem i powrót do interesów z Rosją”.

„Nowy wirus ślepoty? Ukraina nie zamienia swojej suwerenności na kogoś, kto wypełni jej portfel. Najkrótsza droga do zakończenia wojny: broń, pieniądze, embargo” – napisał na Twitterze.

Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/na-zywo-wojna-w-ukrainie-90-dzien-inwazji-rosji-relacja-na-zywo,nzId,2421,akt,240920,mHash,bb7581230717db2f044c82d2331088e2#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

Czas na reaktywacje Międzymorza jako przeciwwagi dla Niemiec w Europie

Właśnie tego boją się Niemcy, że stworzy się ogromna siła w regionie byłych Państw bloku wschodniego, odporna na politykę i ekonomie Niemiec, które bedzie Niemcom trudno poróżnić i  przekupić.

Dzięki wsparciu USA kraje Europy Wschodniej zawsze będą mialy alternatywę od Niemiec. Plan Niemiec by tanimi surowcami i nośnikami energii z Rosji, napedzać swoją gospodarkę a produkowane towary „upychać” drogo w Europie Wschodniej, legł w gruzach, tak samo jak próba dominacji Niemiec w UE i pomysł na ‚Zielony Ład” ora federalizacje Unii. Teraz trzeba tylko pilnowć by te pomysły nie były forsowane i  nie próbowano ich wdrożyć ponownie.

Bartosz Bartczak pisze:

„Co więcej, Międzymorzu sprzyja sytuacja w Unii Europejskiej. W ruinę właśnie popada niemiecki plan federalizacji Europy. Opierał się on na energetycznej współpracy z Rosją. Niemcy chciały za pomocą „polityki klimatycznej” zmusić Europę do rezygnacji z atomu i węgla. W zamian UE miała używać rosyjskiego gazu, sprzedawanego przez Niemcy. Temu służył Nord Stream 2.

Teraz nie tylko ten projekt jest w ruinie, ale i Niemcy są zmuszane do odcinania się od surowców z Rosji. A to powoduje, że Niemcy nie tylko nie zdominują Europy za pomocą rosyjskiego gazu, lecz także ich gospodarka, której konkurencyjność opierała się na tanich surowcach z Rosji, już nie będzie taka potężna. W Europie może wytworzyć się więc próżnia.

W tym czasie Amerykanie mogą wrócić do wsparcia Inicjatywy Trójmorza, która była ich strategicznym pomysłem. Trójmorze/Międzymorze może się więc stać dla państw naszego regionu alternatywą dla kruszącej się niemieckiej UE.”

„Nasz region miał rozwalić swoją energetykę i oprzeć ją na rosyjskich surowcach sprzedawanych przez Niemcy. Miało to dać Niemcom możliwość pilnowania nas za pomocą energii, aby nasze gospodarki nie stały się konkurencyjne dla ich gospodarki. A gdy widzimy, jak Niemcy byli przekonani o „szybkim upadku Ukrainy”, dociera do nas jeszcze kwestia tego, że rosyjska armia miała pilnować, aby nasze rządy nie sprzeciwiały się sojuszowi niemiecko-rosyjskiemu.

Ale Międzymorze ma służyć czemuś więcej niż tylko obronie przed niemiecko-rosyjskim imperializmem. Międzymorze ma dać mieszkańcom naszego regionu przyszłość. Chodzi o to, że tylko realizacja tej idei może nam przynieść suwerenność gospodarczą. A tylko suwerenność gospodarcza może nam przynieść dobrobyt. Jeśli będziemy zależni od innych (w domyśle: od Niemiec lub Rosji), to nasi „zwierzchnicy” nigdy nie pozwolą nam być konkurencyjni wobec siebie. A Międzymorze może dać nam suwerenność. Przede wszystkim dlatego, że jest duże. Jego potencjał gospodarczy jest niemal równy niemieckiemu.

Poza tym Międzymorze byłoby ważnym punktem w świecie zdominowanym przez USA i Chiny (i w przyszłości Indie). W takiej sytuacji możemy budować własne wielkie firmy, które nie tylko dadzą stabilną i dobrze płatną pracę, lecz także popchną nasz rozwój technologiczny. I takie firmy pozwolą nam osiągać dochody, dzięki którym będziemy w stanie zbudować służbę zdrowia, edukację i politykę mieszkaniową zgodne z naszymi oczekiwaniami.”

 „Odlot” Berlusconiego

W wywiadzie dla „Corriera della Serra” powiedział: ” …wysyłanie broni na Ukrainę oznacza, że jesteśmy współwalczącymi, że też jesteśmy w stanie wojny…….zjednoczona Europa musi złożyć propozycję pokojową, starając się skłonić Ukraińców do zaakceptowania żądań Władimira Putina” jakim trzeba być cynikiem oderwanym od rzeczywistości, by coś takiego proponować! Czyli co jak Polska najedzie Niemcy i zajmie Drezno i Budziszym, to by zakończyc wojnę Europa pozwoli nam sobie zostawić te miasta?!?!?! Co za bzdury plecie ten Satyr.

 

– To jest to obrzydlistwo, które już społeczeństwa zachodnie widzą i które trzeba z tego Zachodu wygnać. Musimy pracować z całych sił, by to wygnanie się dokonało. Kompletnie nie wierzę polskim realistom, którzy mówią, że „wszyscy później pójdą robić biznesy”. Andrzej Duda świetnie powiedział w Kijowie – „nie ma powrotu do tej formuły, że robimy biznes jak zwykle”. Dlaczego nie ma? To jest pierwsza wojna, którą widzimy online, za pomocą świetnej ukraińskiej polityki informacyjnej ludzie widzą ogrom zbrodni rosyjskich, ogrom prymitywizmu rosyjskiego, cynizmu, hitleryzmu – powiedział Lisiewicz.

I żeby taki Berlusconi, taki Tusk czy inny polityk, który chciałby robić dalej interesy z Rosją, czy się układać, żeby był zmieciony, zhejtowany, zniszczony przez własnych wyborców. Żeby wiedział, że straci stołek, jeśli tak będzie robił. Ku temu powinna zmierzać cała nasza działalność, działalność Polski. Żeby tę europejską realpolitik zgnieść lub bardzo mocno osłabić.

Wywiad:

Jednym z tematów wiodących Światowego Forum Ekonomicznego w Davos jest agresja Rosji na Ukrainę. Po wysłuchaniu części przemówień mam wrażenie tworzenia alternatywnej rzeczywistości. Pani von der Leyen w swoim przemówieniu przekonywała o skuteczności sankcji na Rosję, podczas gdy tak różowo nie jest – te sankcje nie są dostateczne, a część krajów Unii Europejskiej wcale nie jest chętna, żeby obejmować Rosję sankcjami, za to chciała by wrócić do business as usual.: 

Kosma Złotowski: To prawda. Tak jest. Ale z drugiej strony sankcje jednak są. Tak ostrych sankcji wobec jakiegoś kraju nie zastosowano. Oczywiście sankcje są dziurawe, ale sankcje zawsze są dziurawe – zawsze się okazuje, że można je obejść i oczywiście trzeba temu przeciwdziałać.

To jest prawda, że niektóre kraje chciałyby wrócić do biznesu z Rosją, ale z drugiej strony nie da się już wrócić do biznesu z kimś, do kogo nie można mieć zaufania, o kim się wie, że łamie absolutnie wszystkie standardy, umowy międzynarodowe, konwencje wojenne – łamie absolutnie wszystko.

Odejście od tych stosunków jest oczywiście kosztowne, dlatego że trzeba wybudować nową infrastrukturę, która pozwoli na przyjmowanie gazu w inny sposób, od innych dostawców. Trzeba znaleźć tych innych dostawców, pobudować gazociągi z Afryki Północnej do Europy, co kosztuje mnóstwo pieniędzy. Wszyscy sobie oczywiście zdają sprawę z tego, że zerwanie stosunków gospodarczych z Rosją będzie kosztowne, ale tylko ono może sprawić, że Rosja nie będzie miała z kim rozmawiać na świecie.

Także jest tak, jak pani mówi. Z jednej strony jest ta chęć pozostania przy tym, co było. Z drugiej strony chęć ułożenia wszystkiego na nowo.

Ursula von der Leyen na Forum w Davos wezwała społeczność międzynarodową do doprowadzenia do jak najszybszego zakończenia konfliktu na Ukrainie. Problem w tym, że akurat Niemcy, z których wywodzi się szefowa KE, naciskają (wraz z Francją) na Ukrainę, żeby poszła na ustępstwa. Na ile Pana zdaniem istnieje zagrożenie, że ten niemiecki głos pacyfikacyjny, pozwalający Rosji „wyjść z twarzą” znajdzie posłuch w społeczności międzynarodowej?

Myślę, że w takim razie powinni być bardziej konsekwentni. Może Meklemburgię-Pomorze Przednie oddadzą Rosji w zamian za pokój na Ukrainie? Dlaczego chcą rozporządzać cudzymi terenami? Mają swoje.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Wiejak

Scholz chce zwycięstwa Rosji?

W popularnym niedzielnym talk-show „Anne Will” w telewizji publicznej ARD ekspert opozycyjnej CDU ds. polityki zagranicznej Roderich Kiesewetter stwierdził: „Obawiam się, że kanclerz nie chce, aby Ukraina wygrała tę wojnę„.

„Bild” przypomnia również przemówienie Scholza podczas zeszłotygodniowego wystąpienia w Bundestagu, w którym stwierdził ogólnikowo: „Rosja nie może wygrać tej wojny. Ukraina musi wytrwać”. Autor artykułu zauważa, że w ostateczności nie chodzi tylko o to, by Ukraina wytrwała, ale by wygrała z rosyjskimi najeźdźcami.

W opinii niemieckiego eksperta ds. polityki wschodnioeuropejskiej Siergieja Sumlennego Scholz rujnuje wizerunek Niemiec w świecie. „Rozbieżność między wielkimi obietnicami a małymi czynami, jaką praktykuje Olaf Scholz, bardzo zaszkodziła reputacji Niemiec na Ukrainie i wśród wielu partnerów europejskich” – stwierdził Sumlenny. Z obiecanej „ciężkiej broni” nic do tej pory na Ukrainę nie dotarło, a sygnalizowana „zmiana” jest do tej pory w Kijowie nieodczuwalna. „Wywołuje to falę rozczarowania nie tylko w Kijowie” – zauważył Sumlenny.

 

Była polityk niemiecka-szczerze….

– Widzę, że we wszystkich krajach Europy Wschodniej, gdzie ludzie mają większe doświadczenia ze Stalinem i Związkiem Sowieckiem, gdzie wiedzą, co zrobił w ich regionie Związek Radziecki, wszyscy myślą o tym, jak pokonać Moskwę. Na Zachodzie nie ma w ogóle takiej debaty, ale myślę, że kraje Europy Wschodniej wprowadzą ten temat na agendę – powiedziała była eurodeputowana.

Stwierdziła, że należy dostrzec, że zagrożenia bezpieczeństwa płyną obecnie z Rosji.

Harms krytycznie odniosła się do prowadzonej przez Niemcy polityki zagranicznej wobec Rosji.

– Niemieccy politycy i wielki biznes odmówili uznania tej rzeczywistości, którą wiedzieli. W końcu wszyscy dyplomaci w Rosji wiedzieli, co się dzieje. Wszyscy to rozumieli, gdy Miedwiediew doszedł do władzy, gdy Putin szykował się do swojej dożywotniej prezydentury. Oni postanowili tego nie widzieć. To nie był błąd. Teraz oczywiście mówią, że się mylili, ale myślę, że to niewłaściwe słowo

– stwierdziła była europoseł.

Nadmieniła, że w efekcie „cała Europa Wschodnia stała się pasem gdzieś pośrodku między UE a Moskwą”. – Wszyscy oni, zachodni politycy i biznesmeni, jechali głównie do „Wielkiej Rosji” i widzieli wszystko oczami rosyjskiej polityki i jej interesów – dodała Rebecca Harms.

Podkreśliła, że w Niemczech istniała duża potrzeba taniej energii, ale poskutkowało to głęboką zależnością energetyczną.

– W 2015 r. niemieckie magazyny gazu zostały sprzedane rosyjskim oligarchom – dodała.

KPO ???

„Chcemy Europejczyków, którzy są tanią siłą roboczą i konsumentami naszych towarów. Takich prowadzonych przez satelicką partię czy, inaczej mówiąc, rządzonych przez namiestnika. Wzburza to krew, jednak na razie i tak trzeba będzie gorzką pigułkę przełknąć. Z uczuciem porażki polskiego rządu z KE. Nie jest to oczywiście pierwsza taka przegrana. Z poprzednich, chociażby ze sprawy Puszczy Białowieskiej, żadnych wniosków nie wyciągnęliśmy. Zbyt chętnie wierzyliśmy w dobre intencje i honorowe obietnice. Tymczasem KE będzie nadal robić wszystko, aby w naszym kraju zmienić rząd. Należy to jasno komunikować społeczeństwu. Nie ma tutaj drogi na skróty. Do ludzi dotrze, że nie ma darmowych lunchy, a UE to nie zbiór filantropów, tylko struktura robiąca twarde interesy. Zrozumiał to Donald Tusk, który wyrobił sobie europejską emeryturę i doskonale wie, kto mu płaci za czereśnie.”

Jacek Liziniewicz |

 

 

Ambasador Niemiec w Polsce : Dla mnie temat Nord Stream 2 jest zamknięty

Dr Arndt Freytag von Loringhoven: Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, abyśmy kiedykolwiek wykorzystali infrastrukturę Nord Streamu 2 i wrócili do dawnych interesów. Dla mnie temat jest zamknięty i w tej chwili robimy wszystko, by jak najszybciej odciąć się od surowców z Rosji.

Wojna a ekologia i zmiany klimatyczne, co na to Zieloni z Niemiec? ano nic.

Izabela Kloc:

Rosyjski gaz miał być zielony, ale stał się krwawy i czarny.

To dziś najbardziej emisyjne paliwo świata. Patrząc tylko z perspektywy ekologii, kupowanie rosyjskiego gazu jest prawdziwą zbrodnią przeciwko planecie. Finansowana dzięki sprzedaży tego surowca wojna zostawia za sobą ogromny ślad węglowy. W ruchu jest tysiące czołgów, wozów bojowych, haubic, transporterów, samolotów, helikopterów – strzelających i spalających ogromne ilości paliwa. Zniszczone miasta i wsie trzeba będzie odgruzować, a potem odbudować. Taka operacja pochłonie gigantyczne ilości energii, której nie zapewnią panele słoneczne ani turbiny wiatrowe. Trudno sobie nawet wyobrazić, ile zostanie zużytego cementu, a jego produkcja najbardziej przecież wpływa na emisyjność sektora budowlanego. Komisja Europejska lubi bazować na twardych danych. Powinna zatem odważnie poddać analizie czynniki dotyczące rzeczywistego śladu węglowego rosyjskiego gazu.

Na wojnie niszczone są też obszary cenne środowiskowo.

Armia Putina wycina lasy i dewastuje ziemie uprawne. Ukraina na długo przestanie być spichlerzem Europy i świata, a to oznacza ogromne perturbacje w branży spożywczej. To nie jedyne konsekwencje wojny na Ukrainie. Wysokie ceny i niedobory na rynku gazu spowodowały, że największe unijne gospodarki, przynajmniej na jakiś czas przeprosiły się z węglem. Oznacza to spowolnienie „zielonej” rewolucji. Jak wynika z danych Europejskiej Sieci Operatorów Systemów Przesyłowych w marcu, czyli w pierwszym pełnym miesiącu od wybuchu wojny, Niemcy zwiększyli produkcję energii z węgla (łącznie kamiennego i brunatnego) o 41 proc. w porównaniu z lutym. W Danii ten wskaźnik wzrósł aż o 73 proc. Rzecz jasna, największą konsekwencją wojny jest dramat Ukrainy, zburzenie globalnego porządku i ryzyko rozlania się konfliktu na inne kraje, a może nawet na cały świat.

Na tle tych nieszczęść wspominanie o śladzie węglowym może wydać się małostkowe i groteskowe, ale takie nie jest.

Unijna polityka klimatyczna, u której podstaw leżała chciwość i chęć gospodarczej dominacji najsilniejszych państw, stała się nie tylko ofiarą, ale także jedną z przyczyn wojny. Niemcy przez dekady prowadzili interesy z Rosją w imię zasad: „Wandel durch Handel” oraz „Wandel durch Annäherung”, czyli „zmiana poprzez handel” i „zmiana poprzez zbliżenie”. Co z tego teraz zostało? „Wandel durch Blut”.

Niemcy się nigdy nie zmienią! Rosja to zawsze bedzie dla nich przyjaciel któego się boją!

Berlińska policja wprowadziła zakaz eksponowania 8 i 9 maja flag i symboli Ukrainy i Rosji w pobliżu 15 miejsc pamięci i pomników związanych z II wojną światową. Decyzja ta zszokowała ukraińskie władze. Ambasador Ukrainy w Niemczech był zdumiony całą sytuacją.

– Fakt, że zabrania się publicznego noszenia w stolicy flagi ukraińskiej, podobnie jak rosyjskiej, pod którą dzień i noc popełniane są najgorsze zbrodnie wojenne wobec ukraińskiej ludności cywilnej, a dziesiątki tysięcy Ukraińców, kobiet i dzieci, są mordowane z zimną krwią, jest ogromnym skandalem. Jest to nie tylko brak taktu, ale także fatalna decyzja polityczna

– powiedział Andrij Melnyk.

– Berlin popełnił błąd zakazując symboli ukraińskich. Traktowanie ich na równi z rosyjskimi symbolami jest głęboko fałszywe. Odebranie ukraińskiej flagi pokojowym demonstrantom to atak na każdego, kto z tą flagą w ręku broni Europy i Niemiec przed rosyjską agresją

– skomentował te sceny minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba.

 

Ciekawa analiza dotycząca zmiany pozycji Niemiec po wojnie na Ukrainie, czego boją się Niemcy? Sojuszu PL-UA wspartego przez USA i Wielką brytanie z Kanadą i Australią.

„Przedtem było widać skorumpowane państwo (Ukraine), teraz widać świetne, twarde, odważne, zorganizowane państwo w stanie wojennym. Dopiero wtedy widać drugie dno tej polityki niemieckiej, której odblask widzimy w działaniach Komisji Europejskiej, ale przy okazji – czego Niemcy się boją i to od dawna – sojuszu ukraińsko-polskiego, bo on będzie przeciwwagą dla Berlina. Szczególnie – wsparty przez Amerykę, przez Wielką Brytanię, być może też przez inne kraje Commonwealthu – te silne, takie jak Australia, Kanada. Są daleko, ale ten wpływ teraz na przykład widać jeśli chodzi o przesyłanie broni na Ukrainę. Tego się Niemcy boją.”

„… kwestia zamknięcia elektrowni atomowych. One zostały zamknięte nie dlatego, że w Fukushimie coś się stało, a naród niemiecki jest pacyfistyczny – to jest ideologia, którą naiwnym Niemcom łatwo sprzedać – natomiast chodziło o jedno: jak zamkniemy elektrownie atomowe, to nie będziemy mieli energii, z której robimy prąd, no to właśnie taką energią, jak to bajkowo, kłamliwie i fałszywie mówili Niemcy, i mówią, będzie rosyjski gaz jako paliwo przejściowe. Takie „przejściowe” to mogło trwać w nieskończoność, bo potem zamiast gazu ziemnego mógł przyjść jeszcze droższy zresztą zielony wodór, który nie byłby „zielony”. Można by tam o różnych gazach i paliwach myśleć, które by tymi rurami biegły między Niemcami a Rosją, ale to jest wskaźnik. Zamykanie elektrowni atomowych jest strzelaniem sobie nawet nie w stopę, nawet nie w kolano, ale gdzieś w okolice serca. Większej bzdury wymyślić – jeśli chodzi o interes – nie można, a Niemcy wymyśliły i wmawiały swoim obywatelom i europejskiemu otoczeniu, że tu chodzi o jakąś ekologię. Tu chodziło o otwarcie drogi dla rosyjskiego gazu. Ta droga się zamknęła. Zobaczymy jak Niemcy pójdą daleko w szukaniu źródeł zastępczych, ale przede wszystkim, czy wrócą do elektrowni atomowych. Jeśli nie, to będzie pani miała znak, że za wszelką cenę chcą wrócić do planu A.”

https://wpolityce.pl/polityka/597648-nasz-wywiad-orzel-niemcy-co-zaskakujace-nie-maja-planu-b

Niemcy to jednak V kolumna ruska i mega hipokryci!

Nigdy nie byli za niepodleglą Ukrainą i państwami bałtyckimi, w 1991 roku Kanclerz Khol zwierzał sie premierowi Francji, Mitterandowi, że rozpad ZSRR to katastrofa a kraje bałtyckie walczące o niepodległość, są na złej drodze, pisze Der Spiegel:

„W 1991 r. ówczesny kanclerz Niemiec Helmut Kohl chciał zapobiec niepodległości Ukrainy i krajów bałtyckich !!! Kohl uważał upadek sowieckiego imperium za „katastrofę”, a ten, kto do tego dąży, jest „osłem” – czytamy w tekście „Spiegla”. „Raz po raz podsycał więc na Zachodzie nastroje przeciwko niepodległości Ukrainy i krajów bałtyckich, ekspansji NATO na wschód i niepodległości Ukrainy oraz krajów bałtyckich. Upadek Związku Radzieckiego nazwał „katastrofą” – pisze tygodnik „Spiegel”, powołując się na dokumenty Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Teraz jednak, gdy Bałtowie ogłosili niepodległość i wyparli Związek Radziecki, Kohl uważał, że są na „złej drodze”, zwierzył się kanclerz prezydentowi Francji Francois Mitterrandowi w Paryżu na początku 1991 roku

 W 1991 roku rozpadł się Układ Warszawski, a minister spraw zagranicznych Niemiec Hans Dietrich Genscher, „stosując różne sztuczki próbował zablokować Polsce, Węgrom i Rumunii drogę do NATO – ze względu na Związek Radziecki” – pisze „Spiegel”. Genscher „nie chciał dalej podsycać tej sytuacji. Zadeklarował, że członkostwo krajów Europy Środkowo-Wschodniej w NATO ‘nie leży w naszym interesie’.

Spiegel” zwraca uwagę, że Kohl „sam energicznie dążył do zjednoczenia Niemiec. Z kolei Łotysze, Estończycy i Litwini powinni uzbroić się w cierpliwość w związku ze swoją wolnością – na jakieś dziesięć lat, a przynajmniej tak wydawało się wówczas kanclerzowi. A nawet wtedy Kohl prawdopodobnie rozważał jedynie możliwość neutralności (‘statusu fińskiego’) dla krajów bałtyckich, a nie członkostwa w NATO i Wspólnocie Europejskiej, jak wynika z akt”.

Ukraina „miała również pozostać w Związku Radzieckim, przynajmniej na razie, aby nie zagrażać jego istnieniu. Ponieważ zbliżał się koniec Związku Radzieckiego, Niemcy uważali, że Kijów powinien przystąpić do konfederacji z Rosją i innymi byłymi republikami radzieckimi”.

W listopadzie 1991 r. Kohl zaproponował prezydentowi Rosji Borysowi Jelcynowi „wywarcie wpływu na przywódców Ukrainy”, jak wynika z notatki z rozmowy, którą Kohl odbył z Jelcynem podczas jego wizyty w Bonn. Niemieccy dyplomaci wyczuli w Kijowie „tendencje do autorytarno-nacjonalistycznych uniesień”.

Teraz zrozumiała już polityka Niemiec wobec Ukrainy, rządzą wychowankowie Khola, a przecież nie tak miało być!!! Ukraina miała zostać cześcią rosji!. Teraz putin tylko to naprawia! Z niezmiennym poparciem Niemiec???

Może i gaz tańszy w zakupie z Rosji, ale ile trzeba dodatkowo wydać na zbrojenie by zrównoważyć ich zbrojenie ?

„Gdyby słuchano naszych ostrzeżeń Putin nigdy nie mógłby użyć gazu jako broni przeciwko Europie, bo nie istniałby Nord Stream, który pozwala wyłączyć tranzyt gazociągiem jamalskim. A to właśnie uzależnienie od gazu z Rosji wiąże ręce Niemiec, Holandii czy Austrii w sprawie stanowczych sankcji i uniemożliwiło podjęcie zdecydowanych decyzji o wysłaniu broni dla Ukrainy na początku wojny. Zachód tak naprawdę nie bał się wojny jądrowej, ale właśnie odcięcia od rosyjskich surowców, które pozornie tańsze, kosztują olbrzymie pieniądze wydawane na nasze bezpieczeństwo. Teraz nawet najwięksi sceptycy nie mogą mieć w tej sprawie wątpliwości”

mówi PAP europoseł Kosma Złotowski

Wreszcie! Polska wolna od ruskiego gazu od 27.04 2022 roku.

Ciekawe podsumowanie polskiej drogi do tego historycznego wydarzenia:

„…I przypomnieć sobie o premierze Leszku Millerze, który dwie dekady temu zablokował powstanie gazociągu Baltic Pipe. Dziś dzięki temu połączeniu nie musimy z obawą czekać na zimę.

Wspomnijmy Waldemara Pawlaka, kolejnego z byłych szefów rządów, który – jako wicepremier – dążył do założenia Polsce rosyjskiej pętli gazowej na ponad ćwierć wieku. Darował Gazpromowi ponad miliard zł długu. Zrezygnował z setek milionów zysków spółki EuRoPol GAZ. Ten sam Pawlak jeszcze trzy miesiące temu twierdził, że Baltic Pipe jest zbyteczny… Szybciej niż mu się mogło śnić Putin zweryfikował jego brednie…

Nie zapominajmy o Donaldzie Tusku, który opóźnił budowę gazoportu w Świnoujściu o cztery lata. Wszystkie kluczowe decyzje zapadły bowiem w czasie rządów PiS w latach 2005-2007 i wtedy wypełniona została żmudna ścieżka przygotowawcza do tej inwestycji. Obiekt miał być gotowy w 2011 r. Platforma z PSL-em budowały go dwa razy dłużej. Ten sam Donald Tusk przekonywał, że nie będzie żadnym zagrożeniem dla interesów państwa sprzedanie Lotosu Rosjanom. To jego rząd z wicepremierem Pawlakiem podpisywał niekorzystne dla nas kontrakty gazowe.”

artykuł pod tym linkiem: https://wpolityce.pl/polityka/596133-tusk-pawlak-miller-tercet-premierow-skompromitowanych

 

Współpraca z Rosją jest możliwa dla Niemiec, Francji, Włoch, Holandii. Te kraje nisko sobie cenią potrzebę bezpieczeństwa Ukrainy. Ważniejszy jest dla nich zysk ekonomiczny. Nie ma tam „mężów” i „żon stanu”, którzy myślą w kategoriach pokoju na całą generację. To są mali geszefciarze, politycy, którzy chcą tanio kupić, drogo sprzedać i wygrać jutrzejsze wybory, gdziekolwiek są”

„Niemcy muszą za wszelką cenę doprowadzić do powrotu Rosji do krwioobiegu ekonomicznego. W ich koncepcjach Ukrainy w ogóle nie ma, jest to dla nich kraj trzecio- czy czwartorzędny. Pierwszym krajem, na którym opierają swoje marzenia o przywództwie, hegemonii w Europie, jest dla Berlina właśnie Rosja.”

„Nie jestem więc zdziwiony, że Olaf Scholz blokuje wszelką pomoc dla Ukrainy, szczególnie tę wojskową, bo jemu zależy na tym, aby Rosja ten konflikt wygrała i powróciła do współpracy ekonomicznej, czyli wspierania niemieckich ambicji hegemonistycznych.”

– mówi Witold Waszczykowski, były minister spraw zagranicznych.

Cała wypowiedź: Waszczykowski: Dla Niemiec Ukraina to kraj czwartorzędny

 

Niesłychane! „Elity” niemiecki piszą do Kanclerza Scholza by nie pomagał Ukrainie a ta, by się szybko poddała!!!!

Już się nie kryją! Niemieckie elity w liście do Scholza wzywają do zaprzestania dozbrajania Ukrainy i… przekonania Kijowa do kapitulacji!

Wybrane fragmrnty:

„Mimo doniesień o sukcesach armii ukraińskiej, jest ona znacznie gorsza od rosyjskiej i ma niewielkie szanse na wygranie tej wojny. Ceną długotrwałego oporu militarnego, niezależnie od możliwego sukcesu, będzie więcej zniszczonych miast i wsi oraz więcej ofiar wśród ludności ukraińskiej. Dostawy broni i wsparcia wojskowego ze strony NATO przedłużają wojnę i sprawiają, że rozwiązanie dyplomatyczne jest odległe”

„Aby jak najszybciej powstrzymać dalsze masowe niszczenie miast i przyspieszyć negocjacje w sprawie zawieszenia broni, rząd federalny powinien zasugerować, aby oblężone miasta – najbardziej zagrożone i dotychczas w dużej mierze niezniszczone – takie jak Kijów, Charków i Odessa, stały się „miastami niebronionymi”

— zasugerowali sygnatariusze.

Daleko nie trzeba szukać, w Polsce posłanka Leszczyna, wygadała się, że Donbas trzeba oddać Putinowi, a to nie byle kto w PO.

Trafny mem o niemieckiej pomocy dla Ukrainy:

 

Filie niemieckich banków dalej w Rosji.

powiedział Tomasz Rzymkowski.

„Tam, gdzie były mocne wpływy Rosji, tam państwa mocno oponują lub wzdrygają się przed konkretnymi działaniami lub przestrzeganiem tych sankcji, które zostały wprowadzone. Sytuacja w której zamykamy system bankowy a pozwalamy filiom niemieckich banków funkcjonować w Rosji, to jest kpina po prostu”

Filie niemieckich banków dalej w Rosji. Rzymkowski: To jest kpina po prostu – Niezależna

 

Na zbliżające sie Święta Bożego Narodzenia, chciałbym przypomnieć Państwu pewien Dekalog Polaka, wg Zofii Kossak-Szczuckiej:

„…Jam jest Polska, Ojczyzna twoja, ziemia Ojców, z której wzrosłeś.
Wszystko, czymś jest, po Bogu mnie zawdzięczasz.

1. Nie będziesz miał ukochania ziemskiego nade mnie.

2. Nie będziesz wzywał imienia Polski dla własnej chwały, kariery albo nagrody.

3. Pamiętaj, abyś Polsce oddał bez wahania majątek, szczęście osobiste i życie.

4. Czcij Polskę, Ojczyznę twoją, jak matkę rodzoną.

5. Z wrogami Polski walcz wytrwale do ostatniego tchu, do ostatniej kropli krwi w żyłach twoich.

6. Walcz z własnym wygodnictwem i tchórzostwem. Pamiętaj, że tchórz nie może być Polakiem.

7. Bądź bez litości dla zdrajców imienia polskiego.

8. Zawsze i wszędzie śmiało stwierdzaj, że jesteś Polakiem.

9. Nie dopuść, by wątpiono w Polskę.

10. Nie pozwól, by ubliżano Polsce, poniżając Jej wielkość i Jej zasługi, Jej dorobek i Majestat.

Będziesz miłował Polskę pierwszą po Bogu miłością.
Będziesz Ją miłował więcej niż siebie samego”.

 

Nawet niemieccy posłowie wiedzą już, że Nord Stream 2 to szkodliwe rozwiązanie. Polityk partii CDU Roderich Kiesewetter głośno mówi o swoich wątpliwościach, wskazując, że jest to nie tylko projekt gospodarczy, ale także geopolityczny. I co na to Angela Merkel?

„Całe lata trwało, nim kanclerz Angela Merkel przyznała: to nie jest projekt wyłącznie gospodarczy. Podobnie jak inni politycy swojej frakcji, specjalizujący się w polityce zagranicznej, uważam Nord Stream 2 za błąd, bo jest to także projekt geopolityczny

„Potrzebujemy uzgadnianej na poziomie europejskim polityki energetycznej i zewnętrznej strategii energetycznej, ale nie mamy jej z powodu samowoli byłego kanclerz Niemiec Gerharda Schroedera”

– wskazał w wywiadzie opublikowanym w sobotę przez dziennik „Tagesspiegel” deputowany Bundestagu, który w weekend udał się do Moskwy, jako pierwszy niemiecki polityk od czasu zajść w Cieśninie Kerczeńskiej.

cały tekst:

https://www.tagesspiegel.de/politik/ukraine-konflikt-gruen-schwarze-koalition-gegen-nord-stream-2/23702784.html

 

Marsz Niepodległości w 100 lecie odzyskania Niepodległości, komentarz Macieja Świrskiego, Prezesa Reduty Dobrego Imienia. 

 

100 lecie odzyskania Niepodległości, piękne święto Polski patriotów.

Podoba mi sie bardzo ten spot,pt „Gra o Niepodległość”:

https://youtu.be/M55hKTnUbKk

 

 

 

W dniu dzisiejszym, 29 października,  przypada 407 rocznica Hołdu carów Szujskich. Dnia 29 października 1611 roku na Zamku Królewskim w Warszawie, król Zygmunt III Waza, przyjął hołd Wasyla Szujskiego Cara Rosji i jego braci Dymitra i Iwana. „Przed Zygmuntem III na tronie, car Wasyl IV dotknął ziemi prawą ręką i ją ucałował, wódz wojsk moskiewskich Dymitr Szujski bił czołem o ziemię a Iwan Szujski uczynił to trzykrotnie.”

„„Bywało siła triumfów, bywało za pradziadów naszych siła zwycięstw (…) ale hospodara moskiewskiego tu stawić, gubernatora ziemi wszystkiej przyprowadzić, głowę i rząd państwa moskiewskiego tego panu swemu i Ojczyźnie oddawać, to dopiero dziwy, nowina, męstwo rycerstwa (…) sama sława!”. Tak przemawiał podkanclerz Feliks Kryski, na uroczystym wspólnym posiedzeniu Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej na Zamku Królewskim w Warszawie 400 lat temu 29 października 1611 roku” – przypominał kilka lata temu prof Józef Szaniawski.

To był hołd ruski. Obecny był król, prymas, biskupi, wojewodowie, posłowie i senatorowie, czołowi politycy i dowódcy wojska. Ale najważniejszy wśród nich był wielki mąż stanu, wódz i hetna Stanisław Żółkiewski, który . To właśnie on, 4 lipca 1610 roku rozbił pod Kłuszynem potężną armię rosyjską, zdobył Moskwę, a 29 października 1611 roku przywiódł do Warszawy wziętych do niewoli wrogów Polski. Byli to car Rosji Wasyl IV, jego żona caryca Katarzyna, dowódca armii rosyjskiej – Dymitr oraz następca moskiewskiego tronu – wielki książę Iwan. U wylotu Krakowskiego Przedmieścia na plac Zamkowy został wybudowany łuk triumfalny.

 

Jan Matejko

 

Dzisiaj mamy taką sytuację, kiedy Niemcy prowadzą politykę sojuszu z Rosją i wspólnie chcą zacisnąć pętlę na naszej szyi przy pomocy Nord Stream. Chcą zadusić zarówno Polskę, jak i Europę Środkową i uzależnić ją na zawsze od swojej potęgi gospodarczej i politycznej. Musimy jednoznacznie zdać sobie sprawę, że jeżeli chcemy być niepodległym państwem, sprawa baz amerykańskich, jak i Nord Stream, jest kluczowym zadaniem polskiej polityki zagranicznej. Każde działanie przeciwko tym dwóm celom jest ze szkodą dla niepodległości państwa polskiego. To Niemcy mają problem z demokracją i praworządnością, nie Polska. To jest antypolska propaganda- skrócona wypowiedź byłego szefa MON po komisji sejmowej na temat stałych baz NATO.

17 września 1939 napaść ZSRR na Polskę. Wypełnienie (z kilkudniowym opóźnieniem) zapisów Paktu Ribbentrop – Molotow. 

Nota rządu sowieckiego, usprawiedliwiająca atak zbrojny na Polskę (której polski dyplomata nie przyjął):

“Wojna polsko-niemiecka ujawniła wewnętrzne bankructwo państwa polskiego. W ciągu dziesięciu dni operacji wojennych Polska utraciła wszystkie swoje rejony przemysłowe i ośrodki kulturalne. Warszawa przestała istnieć jako stolica Polski. Rząd Polski rozpadł się i nie przejawia żadnych oznak życia. Oznacza to, iż państwo polskie i jego rząd faktycznie przestały istnieć. Wskutek tego traktaty zawarte między ZSRR a Polską utraciły swą moc. Pozostawiona sobie samej i pozbawiona kierownictwa, Polska stała się wygodnym polem działania dla wszelkich poczynań i prób zaskoczenia, mogących zagrozić ZSRR. Dlatego też rząd radziecki, który zachowywał dotąd neutralność, nie może pozostać dłużej neutralnym w obliczu tych faktów. Rząd radziecki nie może również pozostać obojętnym w chwili, gdy bracia tej samej krwi, Ukraińcy i Białorusini, zamieszkujący na terenie Polski i pozostawieni swemu losowi, znajdują się bez żadnej obrony. Biorąc pod uwagę tę sytuację, rząd radziecki wydał rozkazy naczelnemu dowództwu Armii Czerwonej, aby jej oddziały przekroczyły granicę i wzięły pod obronę życie i mienie ludności Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi. Rząd radziecki zamierza jednocześnie podjąć wszelkie wysiłki, aby uwolnić lud polski od nieszczęsnej wojny, w którą wpędzili go nierozsądni przywódcy, i dać mu możliwość egzystencji w warunkach pokojowych. ”

Jakże to nadal aktualne od strony Rosji, dziś, nie tylko dla Polski ale Litwy, Łotwy, Gruzji, Mołdawii itd.

Tereny Polski po 17 września 1939:

 

Rosyjski trop ws. „występu” Kozłowskiej w Bundestagu? Dr Brzeski:Dostała wizę, aby wziąć udział w rosyjsko-niemieckim natarciu na Polskę”.

Nie możemy liczyć na żadną taryfę ulgową. Cała jesień będzie jednym wielkim rosyjsko-niemieckim natarciem na Polskę. Albo Polska się ugnie i wycofa się ze wszystkiego, wycofa się m.in. z Trójmorza i będzie poletkiem do rabowania, albo zostanie obalony ten rząd. Chyba, że się tak nie stanie – wtedy jest to szkoda dla interesu narodowego Niemiec i Rosji.

wPolityce.pl: Szefowa FOD Ludmiła Kozłowska, którą wydalono z terytorium strefy Schengen, otrzymała specjalną krótkoterminową wizę wydaną ze względu na „interes narodowy Niemiec”. Dzięki niej, wzięła dziś udział w zorganizowanym w Bundestagu wysłuchaniu dotyczącym rzekomego łamania praworządności w Polsce i na Węgrzech. Jak pan postrzega to wydarzenie?

Dr Rafał Brzeski: Najważniejsze w tym wszystkim jest uzasadnienie wydania wizy – interes narodowy państwa. Tak, w interesie narodowym Niemców jest współpraca z Rosją dla sflekowania, kompletnego załatwienia Polski. To ich interes narodowy, wobec tego pani Kozłowska otrzymała wizę, że by się do tego również przyczyniła. Ona jest odpowiednim człowiekiem do opluwania Polski, a do tego jeszcze współpracującym z Rosją. Nie możemy liczyć na żadną taryfę ulgową. Cała jesień będzie jednym wielkim rosyjsko-niemieckim natarciem na Polskę. Albo Polska się ugnie i wycofa się ze wszystkiego, wycofa się m.in. z Trójmorza i będzie poletkiem do rabowania, albo zostanie obalony ten rząd. Chyba, że się tak nie stanie – wtedy jest to szkoda dla interesu narodowego Niemiec i Rosji. Niepokoi mnie uzasadnienie „interes narodowy państwa” w stosunku do wiz i wpuszczania osób na teren kraju. Proszę pamiętać, że parę tygodni temu przed spotkaniem Putin-Merkel pod Berlinem był pan Walerij Gierasimow, szef sztabu generalnego, który jest objęty zakazem wjazdu na teren UE i wszelkimi możliwymi sankcjami. Później był po raz wtóry w delegacji z prezydentem Putinem. To są niebezpieczne przypadki. To są sankcje, czy są tylko sankcje wybiórcze? Nawet taka osoba objęta sankcjami może w każdej chwili być wpuszczona na UE ze względu na interes narodowy państwa. To są kpiny z Schengen! To znaczy, że my do Polski moglibyśmy sobie wpuścić kogoś, żeby sobie poszalał antyniemiecko, bo to będzie w polskim interesie narodowym? Albo mamy UE, traktaty, układ z Schengen, albo mamy głosowanie przeciwko Węgrom, manipulacje i zinstytucjonalizowane fałszerstwa głosowania, dlatego że głosy wstrzymujące się nie są liczone. To też kpina z UE.

Zaproszenie Kozłowskiej zatem nie ma pana zdaniem związku z troską o demokrację w Polsce i na Węgrzech?

Nie chodzi o demokrację, szykanowanie, ani żaden dialog otwarty, czy też zamknięty. Chodzi o to, czy Polska się podporządkuje, która blokuje drogę do wielkiego, strategicznego buzi-buzi Berlina i Moskwy.

Jak pana zdaniem polski rząd powinien zareagować na tę sytuację?

Nie wpuszczać tej pani do Polski, a poza tym nic. Psy szczekają, a karawana jedzie dalej. Co pani Kozłowska może zrobić? Jeszcze jedną rzecz bym zrobił w tej sprawie – sprawdził dokładnie finanse Fundacji Otwarty Dialog, tylko trzeba by to bardzo dokładnie zrobić i jeśli by się okazało, że w tym wypadku są jakieś naruszenia prawa, to ją zamknąć. Poza tym każda próba demonstrowania przez tę fundację i osoby z nią związane, próba robienia rebelii w kraju, powinna być z całą surowością prawa ukarana. To już nie jest „szczypanie się”. Zaczęła się wojna.

Mówił pan o reakcji polskich władz w stosunku do zachowania Ludmiły Kozłowskiej. A w stosunku do Niemców, którzy ją zaprosili?

Przede wszystkim od dawna powinniśmy ostro się wziąć za polskojęzyczne media o kapitale niemieckim. Wpuścić do Polski narzędzia wojny informacyjnej i jeszcze je „smarować”, to dla mnie aberracja. Chodzi zatem o repolonizację mediów, wprowadzenie na terenie naszego kraju choćby po prostu niemieckich przepisów. Tam są bardzo ostre ograniczenia co do udziału kapitału zagranicznego w mediach. A my co mamy? Około 80 proc. mediów lokalnych jest w rękach niemieckich. To o czym my rozmawiamy?

cały artykuł:

https://wpolityce.pl/polityka/412035-nasz-wywiad-dr-brzeski-niemcy-wykorzystali-kozlowska

Targalski zwrócił uwagę, że dziś nie ma potrzeby wysyłania czołgów.

Wystarczy, że 1/3 wyborców z Polski jest gotowa głosować na politycznych volksdeutschy i mają Kozłowską, która jest Rosjanką z Krymu, a tak naprawdę rosyjską kolaborantką. Pojechała do Niemiec dzięki pomocy człowieka, który chwalił rosyjską okupację Krymu. Jaka więc to jest ukraińska patriotka, która współpracuje z człowiekiem chwalącym rosyjską okupację Krymu? To jest zdrada Ukrainy

– ocenił Targalski.

 

 

Odbyła się pierwsza wspólna, Polsko-Niemiecka konferencja (spotkanie) dotyczące reparacji wojennych dla Polski. Pojawiają się w związku z tym, fałszywe narracje, jak ta, prof.Żerki, dlatego poseł Mularczyk, przypomina chronologie, tzw”zrzeczenia” się reparacji przez rząd Bieruta w 1953 roku i powielanie przez Belkę tego w 2004 roku.  Ujawnia też notę Polski do ONZ (1969r), która w przestrzeni publicznej ma świadczyć o zrzeczeniu się reparacji a faktycznie jest ona żądaniem reparacji. Oto wybrane cytaty z portalu wPolityce.pl:

„…..Po przeprowadzeniu rzetelnej kwerendy archiwalnej okazało się, że w rzeczywistości nie ma żadnego dokumentu, który spełniałby wymogi uchwały Rady Ministrów (RM). Jest tylko oświadczenie rządu dla Polskiej Agencji Prasowej przez nikogo nie podpisane. 23 sierpnia 1953 r. był niedzielą, co nasuwa jedną z wątpliwości, czy posiedzenie RM  rzeczywiście miało miejsce. Trwało ono wg „protokołu” 30 minut, ale na liście obecności obejmującej 35 nazwisk brak jest podpisów. Figurujący na niej Szef Urzędu Rady Ministrów p. Kazimierz Mijal w 2006 r. w rozmowie z p. J.Menesem stwierdził, że nie przypomina sobie by brał udział posiedzeniu Rady Ministrów poświęconym sprawom reparacji niemieckich dla Polski. W Dziennikach Ustaw i Monitorach Polskich z lat 1953 – 1956 nie opublikowano żadnej uchwały RM ani innego dokumentu o zrzeczeniu się przez Polskę praw do reparacji lub odszkodowań wojennych….”

„….W protokole z posiedzenia R M z 23 sierpnia 1953 roku znajduje się zapis stwierdzający, że „ Przewodniczący ( Bolesław Bierut) poinformował członków Rady o propozycjach Rządu ZSRR wobec Rządu PRL i odczytał podjętą w związku z tym uchwałę Prezydium Rządu z dnia 19 sierpnia 1953 roku”. Uchwała Prezydium Rządu stwierdzała , m.in. iż „ Rząd Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przyłącza się całkowicie do stanowiska Rządu ZSRR w sprawie zwolnienia Niemieckiej Republiki Demokratycznej od zobowiązań reparacyjnych z dniem 1 stycznia 1954 r….”

„…Bolesław Bierut w cytowanym zapisie z protokołu w dniu 23 sierpnia 1953 r. powołał się na uchwałę Prezydium Rządu z 19 sierpnia 1953 r. jako argument na rzecz zrzeczenia się Polski z praw do odszkodowań wojennych. Problem w tym, że w znajdującym się w Archiwum Rady Ministrów woluminie nr 68 zawierającym protokoły i uchwały Rady Ministrów oraz Prezydium Rządu z okresu 18 lipca – 12 września 1953 roku nie ma protokołu z posiedzenia Prezydium Rządu w dniu 19 sierpnia 1953 r. Nie ma również żadnej uchwały z tej daty. Zamieszczone są protokoły z posiedzeń Prezydium Rządu nr 26 z dnia 12 sierpnia 1953 r. oraz nr 27 z dnia 22 sierpnia 1953 r. W woluminie zachowana jest ciągłość numeracji stron protokołów z 12 sierpnia i 22 sierpnia ( fotografia spisu treści w załączeniu)….”   „….W luźnym, nie wiadomo przez kogo stworzonym maszynopisie, opatrzonym numerem 27a, nazwanym protokółem z 19 sierpnia 1953 r. zastosowano maszynę o innej czcionce , a układ tekstu, jest odmienny, niż występuje we wszystkich protokołach. Ponad to strony noszą numery 1 i 2  bez zachowania ciągłości numeracji stron zgodnej z kolejnością kart w protokołach nr 26 i nr 27 z obrad Prezydium Rządu. Uchwała Prezydium, skonstruowana niezgodnie z zasadami tworzenia takich dokumentów, jest zapisana w tekście, a nie stanowi oddzielnego dokumentu jak to ma miejsce w innych protokołach. Typowy porządek obrad liczy kilkadziesiąt punktów i kilkanaście uchwał Prezydium, „posiedzenie” z 19 sierpnia obejmuje jeden punkt. Lista obecności nie została przez nikogo podpisana. Ta fałszywa narracja jest kontynuowana również współcześnie. Jak dotąd nikt nie przedstawił noty dyplomatycznej rządu polskiego skierowanej do rządu NRD o zrzeczeniu się przez Polskę praw do reparacji, ani noty zwrotnej rządu NRD dotyczącej tej sprawy adresowanej do rządu polskiego ( wymieniono tylko listy pomiędzy premierami rządów Bierutem i Grotewohlem). Mimo to rząd premiera Marka Belki w dniu 13 lipca 2004 roku przedstawił stanowisko, w którym stwierdzono : „ była ona ( decyzja z 23 sierpnia 1953 r.) podstawą do przekazania przez stronę polską tego oświadczenia w formie noty rządowi NRD”… ”  „…W stanowisku rządu Premiera M. Belki z 19 października 2004 r. napisano : „Rząd uznaje , iż Oświadczenie z 23 sierpnia 1953 r. o zrzeczeniu się reparacji wojennych było zgodne z ówczesnym porządkiem konstytucyjnym”. Nie jest to prawda, według Konstytucji z 1952 r. to Rada Państwa a nie Rada Ministrów miała prawo to podjęcia decyzji o rezygnacji z reparacji….” 

„…w 1969 r. Polska notyfikowała powyższe oświadczenie w Sekretariacie ONZ”. Jak autorzy powyższego tekstu wykazali już we wrześniu 2017 r. ukrywany przez lata dokument o sygn. E/CN.4/1010, złożony przez PRL w ONZ w dniu 27 września 1969 r. nie był potwierdzeniem zrzeczenia się przez Polskę praw do reparacji, a wprost przeciwnie zawierał żądanie spłaty przez Niemcy należnych Polakom odszkodowań wojennych…”

„…Fałszywe są twierdzenia, że formą reparacji było uzyskanie przez Polskę tzw. Ziem Zachodnich i Północnych. Jest to absolutna nieprawda. O przesunięciu granicy Polski i ZSRR na zachód zdecydowały wielkie mocarstwa niezależnie od sprawy reparacji. Ponad to należy przypomnieć, że  per saldo powierzchnia Polski powojennej jest o prawie 78 tys. km² mniejsza, niż przed II wojną światową….”

Komisja Europejska przypomniała w środę, w przeddzień Europejskiego Dnia Pamięci Ofiar Wszystkich Reżimów Totalitarnych i Autorytarnych, o skutkach paktu Ribbentrop-Mołotow, podpisanego 23 sierpnia 1939 r. przez nazistowskie Niemcy i Związek Radziecki.

„Pakt ten uczynił jeden z najczarniejszych okresów w historii Europy jeszcze bardziej tragicznym. Zamordowano miliony ludzi, a pokolenia Europejczyków zostały psychicznie okaleczone”. czytamy w oświadczeniu wydanym przez KE.

23 sierpnia 1939 r. w Moskwie przedstawiciele dwóch totalitarnych mocarstw – minister spraw zagranicznych III Rzeszy  Niemieckiej Joachim von Ribbentrop oraz ludowy komisarz spraw zagranicznych ZSRS, pełniący jednocześnie funkcję przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych, Wiaczesław Mołotow – podpisali w obecności Stalina sowiecko-niemiecki pakt o nieagresji wraz z tajnym protokołem dodatkowym, zawierającym rozgraniczenie stref interesów w Europie Środkowej i Wschodniej, oznaczające faktyczny rozbiór Polski, przez Niemcy i sowiecką Rosję.

„Financial Times” ostro krytykuje budowę Nord Stream 2: Budowa jest wbrew interesom UE i Wspólnota powinna ją zablokować.

"Warty 21 mld USD gazociąg ma na celu transport większej ilości rosyjskiego gazu naturalnego po dnie Morza Bałtyckiego bezpośrednio do Niemiec, 
omijając Ukrainę oraz Polskę. Prawdziwym motywem Rosji w sprawie Nord Stream 2 wydaje się być pozbawienie Ukrainy jej tranzytowej roli. 
W sytuacji gdy Kijów zrezygnował z wielu komercyjnych więzi z Moskwą podczas ukierunkowania się na Zachód, nie jest to sprzeczne z próbą utrzymania
 przychodów i dźwigni, które zapewnią przesył rosyjskiego gazu.Zarazem przypomina, że Rosja odcięła Ukrainie gaz w 2006 i 2009 roku, 
co „miało skutki uboczne w dostawach do klientów dalej na Zachodzie”. Spory ukraińsko-rosyjskie wynikały z prób nałożenia przez Moskwę wyższych cen
 za surowiec i ukarania Kijowa za „przesunięcie politycznej lojalności w kierunku Zachodu po pomarańczowej rewolucji w 2004 roku”. 
Podwyżka cen za ukraiński tranzyt w ostatnich latach „była konsekwencją” projektu Nord Stream 2.

Oferując Niemcom potencjalnie niższe ceny energii i szansę zastąpienia Ukrainy jako węzła importu rosyjskiego gazu do Europy, 
Moskwa umiejętnie przeciągnęła na swoją stronę część niemieckich elit politycznych i biznesowych. 

Mechanizm koalicji rządowej Niemiec może nie pozostawić Merkel innego wyboru niż wspierać projekt (Nord Stream 2). 
W takim przypadku na organy UE spada odpowiedzialność, by znaleźć sposób na zablokowanie projektu niezgodnego ze wszystkim, 
co stara się osiągnąć polityka energetyczna UE."

 

 

Przemówienie Orbana na Wolnym Uniwersytecie Letnim „TUSVÁNYOS” w TUSNÁDFÜRDŐ.

Victor Orban, Czlowiek Roku Forum Ekonomicznego w Krynicy, 2016 rok

Kilka fragmentów pod linkiem.

https://wpolityce.pl/swiat/407106-tylko-u-nas-glosne-przemowienie-viktora-orbana-caly-tekst

Czwartą ważną rzeczą w minionym roku było postępujące skręcanie Europy w prawo. Okazało się, że jest to nie tylko proces środkowoeuropejski. Przypomnijmy sobie wyniki wyborów w Niemczech, Austrii czy też we Włoszech. Ogólny skręt w prawo nastąpił w całej Europie.”

Europa była kiedyś wielką cywilizacją. Była ośrodkiem władzy kształtującym stosunki światowe. Miała odwagę myśleć, działać, była śmiała i podejmowała się wielkich czynów. Jeżeli przyglądamy się poszczególnym cywilizacjom z odpowiedniej perspektywy duchowej, wówczas możemy stwierdzić, że cywilizacje zbudowane są zazwyczaj na czterech fundamentach.Cywilizacje są bytami natury duchowej. Stworzone są z ducha religii, ducha sztuki, ducha nauki i ducha przedsiębiorczości. Jeżeli przyjrzymy się naszej dzisiejszej Europie, to zobaczymy, że w zakresie ducha religii – wyparła się ona swych chrześcijańskich korzeni. W zakresie sztuki i twórczości widzimy, że działa cenzura i narzuca się nam poprawność polityczną. Z punktu widzenia ducha nauki możemy powiedzieć o naszej Europie, że wyprzedziły nas Stany Zjednoczone, a powoli także i Chiny. W zakresie przedsiębiorczości można zauważyć, że duch biurokracji opanował Brukselę i regulacje gospodarcze. Szanowni Państwo, te procesy rozpoczęły się dawniej, ale ukazały się wyraźnie na tle kryzysu gospodarczego w 2008 roku.”

Powagę sytuacji i krytyczny stan europejskiej cywilizacji odsłonił kryzys migracyjny. Upraszczając skomplikowaną argumentację, powiem tak: musimy zmierzyć się z faktem, że przywódcy Europy są nieudolni. Nie zdołali uchronić Europy przed napływem mas. Elita europejska poniosła klęskę, a symbolem tej klęski jest Komisja Europejska. To zła wiadomość. Dobrą jest to, że dni Komisji Europejskiej są policzone.”

…ta elita odcięła się od swoich korzeni i zamiast budować Europę na jej chrześcijańskich fundamentach, tworzy Europę tzw. społeczeństwa otwartego. W chrześcijańskiej Europie praca była w poszanowaniu, ludzie mieli swą godność, mężczyzna i kobieta cieszyli się równością, rodzina była podstawą narodu, a naród podstawą Europy, państwa zaś gwarantowały bezpieczeństwo swoim obywatelom.W dzisiejszej Europie „społeczeństwa otwartego” nie ma granic, Europejczyków można zastępować przybyszami, rodzina stała się formą współżycia podlegającą wariacjom według dowolnych upodobań, naród zaś, narodowa tożsamość i narodowe uczucia uznawane są za pojęcia negatywne i objaw zacofania, a europejskie państwa nie gwarantują już bezpieczeństwa. „

W liberalnej Europie bycie Europejczykiem w rzeczywistości niczego już nie oznacza, nie wyznacza już żadnego kierunku, pozostaje tylko forma pozbawiona treści. Na dodatek, Szanowni Państwo, liberalna demokracja przepotwarzyła się w liberalną nie-demokrację. Na Zachodzie sytuacja wygląda tak, że jest liberalizm, ale demokracji nie ma. „

Nasze osobiste przekonanie o braku demokracji potwierdza fakt, że na Zachodzie powszechne jest ograniczanie wolności słowa oraz cenzura. Wiadomości niewygodne dla liberalnej elity są kontrolowane wspólnie przez państwowych przywódców i technologicznych potentatów.

Liberalna wolność prasy przypomina  starą, sowiecką anegdotę: jak by nie składać części z sowieckiej fabryki rowerów, to na koniec i tak zawsze wychodzi z tego karabin. Jakkolwiek by nie składać liberalnej wolności prasy, na koniec i tak zawsze wychodzi z tego cenzura.”

Jeśli dojdzie do tego, że w jednym czy drugim kraju Europy,ludność muzułmańska osiągnie 10 procent lub je przekroczy – a wiemy o niej, że nigdy nie będzie głosować na partie chrześcijańskie – i dodamy do tego starych mieszkańców Europy, którzy porzucili chrześcijańskie tradycje, wówczas już nigdy nie będzie można w Europie wygrać wyborów opierając się na chrześcijańskich fundamentach, a wspólnoty strzegące chrześcijańskiej tradycji i spuścizny zostaną wyparte z obszarów władzy i o przyszłości kontynentu będzie się decydować bez nich. Tak to wygląda i jesteśmy bardzo blisko tego, by to się spełniło. „

„Polityka chrześcijańsko-demokratyczna oznacza ochronę form życia, które wyrastają z kultury chrześcijańskiej; a więc nie prawd wiary, ale wynikających z nich form życia. Należą do nich godność człowieka, rodzina, również naród.”

 

Wpadła mi w ręce książka Ryszarda Legutko (Europoseł) pt. Polska,Polacy i Suwerenność,

wydana w 2014 roku, sami zobaczcie jaka przenikliwością autor sie wykazał, 4 lata temu pisząc aktualne jeszcze ( a może zwłaszcza) dzisiaj słowa: ” … ktokolwiek liczy, iż mimo wszystko jest szansa, byśmy się dogadali jak Polak z Polakiem, ten jest w błędzie…..narzuca się oczywiste pytanie, skąd się wzięła u tych ludzi podobna impotencja poznawcza…..ludziom tym odbiór rzeczywistości zakłóca polityczna nienawiść. Szczerze i intensywnie nienawidzą oni Polski moherowo-konserwatywnej… tak naprawdę to oni pierwsi sformułowali tezę o dwóch polskach …. Wymyślił to wszystko Adam Michnik jeszcze przed 1989 rokirm i od tego czasu używa jej jako głównego narzędzia okładania przeciwników…….Dlatego kto mówi o konieczności demokratycznego kompromisu ten nie wie co mówi. Ci ludzie prędzej by Polskę podpalili, zdradzili, sprzedali czy ją porzucili, niż zgodziliby się na jakiś rodzaj zawieszenia broni, stabilizacji, zgody narodowejczy poszanowania reguł gry.”

Te słowa pisał 2 lata przed ciamajdanem, donosami do Parlamentu Europejskiego 3 lata przed KOD-em 4 lata przed demonstracjami w obronie sądów, szacun za tak dobre zrozumienie PO i jądra GW z Michnikiem. 

 Instrukcja Carycy Katarzyna, którą napisał  Waldemar Łysiak w 1983 r., w książce „Milczące psy”,

jest ona nadal  aktualna.:

„Istnieją różne narody, a raczej różne narody mają różnego ducha. Jedne można podbić i przesiedlić w celu zagarnięcia ich ziem, a świat nie podniesie wrzasku – to małe narody, plemiona. Z innych można uczynić małym wysiłkiem niewolników i będą chętnie lizali rękę Pana – to narody o podłej duszy, od kolebki niegodne samostanowienia, w wielkich obszarach Azji roztopią się bez śladu. Z trzecimi wreszcie nie można zrobić ani tego, ani tego, przynajmniej nie od razu – to Polacy. Nie można zaanektować ich państwa, bo trzeba byłoby się dzielić z Prusami, Austrią, Turcją i Bóg wie jeszcze z kim; narzuca to europejska równowaga sił. Po drugie nie można tego zrobić od ręki, gdyż są to znakomici żołnierze, a cały naród gdy otwarcie zagrożony, przypomina wściekłego wilka w nagonce. Zbyt dużo by to kosztowało, należy więc zdemoralizować ich do szpiku kości. Trzeba … rozłożyć ten naród od wewnątrz, zabić jego moralność… Jeśli nie da się uczynić zeń trupa, należy przynajmniej sprawić, żeby był jako chory ropiejący i gnijący w łożu… Trzeba mu wszczepić zarazę, wywołać dziedziczny trąd, wieczną anarchię i niezgodę… Trzeba nauczyć brata donoszenia na brata, a syna skakania do gardła ojcu. Trzeba ich skłócić tak, aby się podzielili i szarpali, zawsze gdzieś szukając arbitra. Trzeba ogłupić i zdeprawować, zniszczyć ducha, doprowadzić do tego, by przestali wierzyć w cokolwiek oprócz mamony i pajdy chleba. Będą Oni walczyć długo, bardzo długo, nasze prochy przepadną, ale przyjdzie czas gdy sami sprzedadzą swój kraj, sprzedadzą go jak najgorszą dziwkę. My rozpoczniemy ten proces Panin! Korupcją „milczących psów”, którzy będą nimi rządzić. Bogactwem i głodem, które biednych podjudzą przeciw możnym, tych drugich zaś napełnią takim strachem i podłością, że uczynią wszystko dla zachowania swego bogactwa. Zepsujemy ich kultem prywaty, złodziejstwa, rozpusty, wszelaką demoralizacją i wiodącym ku niej alkoholem. Stworzymy tam nową oligarchię, która będzie okradać własny naród nie tylko z godności i siły, lecz po prostu ze wszystkiego, głosząc przy tym, że wszystko co czyni, czyni dla dobra ojczyzny i obywateli. Niższe szczeble tych krwiopijców będą uzależnione od wyższych w nierozerwalnej strukturze formalnej i nieformalnej piramidy. Trzeba będzie starać się, by w piramidę wpasowany był każdy zdolny i inteligentny człowiek, by zechciwiał w niej i spodlał. Niedopasowywalnych szaleńców, nieuleczalnych fanatyków, nałogowych wichrzycieli i każdą inną wartościową jednostkę wyeliminujemy operacyjnie. Zadanie to jest wielkie Panin, lecz i efekty będą wielkie. Polska zniknie w samych Polakach! Wtedy właśnie, gdy będzie wydawało się im, że mają wolność. Ale ja tego nie doczekam Panin, zaczniemy jednak ten proces”.

 

Brytyjski parlament przyjął ustawę o wyjściu z Unii Europejskiej. Ustawa, która stanowi podstawę prawną dla wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, była przedmiotem dyskusji w obu izbach parlamentu przez ponad 250 godzin oraz dwukrotnie była zwracana do Izby Gmin. Ustawa, Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z Unii Europejskiej 29 marca 2017 i powinna opuścić Wspólnotę 29 marca 2019 roku.

Pamiętacie W.Reszczyńskiego z radiowej trójki, oto kilka jego ciekawych wypowiedzi na ostatnie wydarzenia na styku Polska a UE:

wPolityce.pl: „UE jest ostatnią instancją, która może obronić polską praworządność”- piszą w apelu byli prezydenci, premierzy i ministrowie Polski Z Lechem Wałęsą i Bronisławem Komorowskim na czele. Jak go Pan odbiera?

Wojciech Reszczyński: To jest apel zdrady narodowej, podpisany przez większość byłych agentów służby bezpieczeństwa komunistycznego reżimu. Apel realizujący scenariusz wywołania w Polsce permanentnego niepokoju, skierowany przeciwko obecnej władzy. Podpisany przez ludzi niepogodzonych z utratą władzy, których duża część wcale nie służyła Europie, tylko komunistycznemu Związkowi Radzieckiemu. Jesteśmy w tragicznej sytuacji. W Niemczech opozycja jest propaństwowa, we Francji profrancuska, w Anglii proangielska, natomiast my mamy opozycję antypolską. I to jest nieszczęście naszego państwa. Widać, że jesteśmy krajem frontowym i te wszystkie uwagi na temat wojny hybrydowej rzeczywiście są bardzo aktualne. Front przebiega wewnątrz Polski. Negowanie roli Sądu Najwyższego według nowych regulacji nie ma żadnych merytorycznych podstaw.

Prof. Krasnodębski stwierdził w rozmowie z portalem wPolityce.pl, że w kuluarach PE wielu posłów z innych krajów dziwi się, iż z Polski może wychodzić tak jawna i otwarta krytyka własnego kraju. O czym to świadczy?

Że mamy autentyczną V kolumnę, równie niebezpieczną jak ta, która była w II RP tuż przed wybuchem II wojny światowej. Oni przesadzają we wszystkim, więc ja też rezerwuję sobie prawo do słów, w których może brzmieć pewna przesada, czy nadinterpretacja. Ale ten obraz Polski od dwóch lat, po utracie władzy przez establishment III RP, jest tak absurdalny, że nie wiadomo do czego nas to doprowadzi. Wszystkie czyny i rozmowy, zgodnie z naszym wieszczem Miłoszem, będą zapisane. Te również będą umieszczone na kartach historii i znajdą właściwą interpretację. Tylko tyle można powiedzieć. Dodałbym jeszcze, że na czele tego frontu stoi oczywiście „Gazeta Wyborcza”. Apel o niby ochronę SN został zapoczątkowany przecież przez Jarosława Kurskiego, po czym podchwyciły ten wątek wszystkie antypolskie i antyrządowe organizacje i otworzyły nowy front walki z rządem.

Który podłapał Timmermans?

Tak. Bo ulica w tym momencie zeszła na dalszy plan, gdyż nikt nie będzie protestował przeciwko legalnej zmianie ustawy o SN. Kiedy ulica się wyczerpała, to została zagranica – ta niedemokratyczna UE w postaci komisarzy KE, którzy kontynuują ten front walki z prawicowym, konserwatywnym i narodowym rządem polskim. Trudno być Polakiem w Polsce. Chciałoby się, żeby Polski było więcej w Polsce.

 

 

Zastanawiacie się pewnie dlaczego tak ostro i długotrwale organy Unii Europejskiej nas atakują i gnębią, Janusz Szewczyk przedstawił swoje zdanie na ten temat z którym się zgadzam, dlatego go cytuje:Unijnym eurobiurokratom tak naprawdę nie chodzi o żadne nasze reformy, chodzi im o ich biznesy, które popsuł im obecny rząd PIS. Każą nas, nie za brak praworządności i demokracji, bo wolności w Polsce jest więcej niż w Niemczech, Szwecji czy Francji, ale za proamerykańskie sympatie, tworzenie bloku Trójmorza, za chęć przeniesienia amerykańskich baz z Niemiec do Polski, ale też za rosnącą polską konkurencyjność, repolonizację banków, chęć opodatkowania zagranicznych super i hiper-marketów czy za uszczelnienie systemu podatkowego, który uniemożliwia strzyżenie i drenowanie polskiej kasy na setki miliardów złotych, tak jak to miało miejsce w ciągu 8 lat rządów PO-PSL. Unia chce nas napiętnować, bo nie chcemy lotniska w Berlinie, tylko własne w centralnej Polsce.

Janusz Szewczyk-Polski analityk gospodarczy, nauczyciel akademicki i publicysta, poseł na Sejm VIII kadencji.

Nowy rząd we Włoszech bedzie odsyłał nielegalnych imigrantów. Nowy minister spraw wewnętrznych Matteo Salvini powiedział, że nielegalni imigranci muszą „Muszą pakować walizki, spokojnie, ale muszą wyjechać”. Mówił, że kraj nie może sobie pozwolić na to, aby utrzymywać setki tysięcy migrantów. Grono krajów rozumiejących zagrożenie ze strony islamskich imigrantów rośnie, Polska, Wegry, Włochy, oby ak dalej.
Niemiecka media już to skomentowały w prasie, poniżej przykład z „Der Spigela”:

„Ciao amore: Włochy niszczą siebie same i pociągną za sobą Europę.”

75 lat temu wybuchło powstanie w getcie warszawskim. Słabo uzbrojeni żydowscy bojownicy podjęli dramatyczną i desperacką decyzję o zbrojnym wystąpieniu przeciwko niemieckim oprawcom likwidującym warszawskie getto. Było to pierwsze powstanie miejskie w okupowanej przez Niemców Europie.”W 1944 r. w miejscu getta warszawskiego była pustynia, zamiarem Niemców było zniszczenie zarówno narodu żydowskiego jak i pamiątek po narodzie żydowskim.” – mówił prezydent Andrzej Duda w czwartek podczas obchodów 75. rocznicy powstania w getcie warszawskim.

Transport do pracy poza getto, (ul. Grzybowska, 1941) / By Bundesarchiv, Bild 101I-134-0766-20 / Knobloch, Ludwig /

Inicjatywa Posłów Izby Gmin w sprawie Nord Stream II.Grupa 17 brytyjskich parlamentarzystów wysłał list do Ministra Spraw Zagranicznych Zjednoczonego Królestwa, Borisa Johnsona, nakłaniając go do sprzeciwu wobec budowy gazociągu Nord Stream II. Czytamy w nim:”„Jesteśmy przekonani, że zwłaszcza w okresie rosnącego napięcia w relacjach z Rosją dostrzeże Pan absolutną konieczność zaangażowania się Wielkiej Brytanii w zapewnienie gwarancji bezpieczeństwa i suwerenności naszym partnerom z NATO na flance wschodniej” oraz „Biorąc pod uwagę, że Kreml jest w posiadaniu pakietu kontrolnego akcji Gazpromu, łatwo sobie wyobrazić, że nowy gazociąg skonsoliduje rosyjskie wpływy na europejską gospodarkę, wywołując konflikt między państwami europejskimi i robiąc z nich zakładników (rosyjskiej polityki)”.

W dniu dzisiejszym odbyło się pierwsze na Śląsku otwarcie wystawy przygotowanej przez fundację Ślązacy.pl: Intelligenzaktion – niemiecka akcja przeciwko polskiej inteligencji Górny Śląsk – Rejencja Katowicka 1939–1940 r. Otwarcie miało miejsce w gmachu Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach.

Wreszcie się doczekałem, że jeden z najważniejszych polityków świata, wyraził to co mówię głośno od lat : Prezydent USA skrytykował Niemcy za zbyt niskie wydatki obronne i bliska współprace z Rosja:
„Niemcy płacą mniej niż 1 procent PKB [na obronność]. Niemcy łączą się rurociągiem z Rosją i będą płacić miliardy dolarów za dostawy rosyjskiej energii. Pytam: co tu się dzieje?” —powiedział Donald Trump.

w gazecie ukazała się analiza Kazimierza Wóycickiego. Ujawnił w niej, że w ostatnim czasie to właśnie media społecznościowe są najczęściej wykorzystywane do manipulowania opinią publiczną. Liderem dezinformacji i manipulacji w internecie jest właśnie Rosja.„Polskie media społecznościowe pełne są fałszywych tożsamości – nawet co trzeci wpis na polskim Twitterze dotyczący polityki wysyłają boty. Facebook stał się głównym źródłem informacji w stopniu jeszcze większym niż w USA, przynajmniej, gdy chodzi o młodych odbiorców. Korzysta z niego aż 22,6 mln spośród 30,4 miliona użytkowników Internetu” – wynika z raportu Oxford Internet Institute z czerwca 2017 r. na temat propagandy w polskim internecie.Co szczególnie istotne w swojej analizie dla POLITICO Wóycicki podkreśla, że kremlowska dezinformacja dotyczy już praktycznie wszystkich.„Kremlowski dezinformator starannie podpatruje polskie podziały i problemy (jak zresztą czyni to w innych krajach), by w skryty sposób wtrącać się do nich z zewnątrz i manipulować nimi. Dezinformatora odnajdujemy po wszystkich stronach, raz po prawej, raz po lewej. Często zaatakowani zamiast go rozpoznać, rzucają się na siebie nawzajem. I o to właśnie chodzi dezinformatorowi” – napisał w swojej analizie Wóycicki.

14 krajów Unii Europejskiej wydaliło rosyjskich dyplomatów. Kraje UE podjęły zapowiadane kroki w reakcji na zatrucie przez Kreml na Wyspach Brytyjskich podwójnego agenta Siergieja Skripala. Ponadto Stany Zjednoczone wydalą 60 rosyjskich dyplomatów. W USA zostanie zamknięty również konsulat generalny Rosji w Seattle.

Namibia oczekuje reparacji od Niemiec za ludobójstwo z początku XX wieku. Negocjacje trwają już 3 lata Ruprecht Polenz, który negocjuje od strony niemieckiej, ma nadzieje, że uda się dojść do porozumienia.” Dla Niemiec porozumienie z Namibią jest moralnym obowiązkiem „leczenia ran” a Namibii zaznałaby moralnej sprawiedliwości.” W kolejce do reparacji czekają Wielka Brytania, Polska i prawie wszystkie kraje postsowieckie. Pisze prawie, bo niektóre kolaborowały i wspierały militarnie Niemców, jak np Rumunia.

„Wielka Brytania ma prawo do miliardowych odszkodowań od Niemiec za II wojnę światową”Dziennik (tabloid) „Daily Express”, który informuje o sprawie, podkreślił, że Kawczyński od dawna wspiera polskie zabiegi w sprawie reparacji, wyceniane – w funtach – na 850 miliardów. Ale nawet ta liczba staje się mała w porównaniu ze stratami poniesionymi przez Wielką Brytanię, które w czasie tuż po wojnie, w 1945 roku, wyceniono na 120 miliardów funtów, czyli dzisiejsze 3 biliony 620 miliardów – czytamy w „Daily Express”.

https://www.express.co.uk/news/world/935072/britain-germany-billions-world-war-2-compensation

Komisja przemysłu Parlamentu Europejskiego przyjęła w środę stanowisko popierające projekt zmian w dyrektywie gazowej, który jest wymierzony w Nord Stream 2. Walka o to, żeby jednak Nord Stream 2 nie został zbudowany, jest ważna nie tylko dla Polski. Jest ważna także dla Europy, również dla innych krajów, które nie są członkami Unii Europejskiej, jak choćby dla naszego sąsiada, Ukrainy. Wszelkie wysiłki, które pozwolą na to, aby tę inwestycję wstrzymać, są dla Polski bardzo ważne— powiedział Kwieciński.
Po ataku gazem bojowym w Wielkiej Brytanii coraz głośniej mówi się w Unii Europejskiej, że agresywna polityka Rosji powinna spotkać się z konkretnymi wspólnymi działaniami. Obecne sankcje są tak mało dolegliwe, że Rosja je lekceważy– ocenił Marek Suski.Minister podkreślił, że „z pewnością, wycofanie się z «rury nr 2», byłoby realnym i dotkliwym sposobem pokazania Rosji dezaprobaty jej agresywnej polityki”. Cieszy przyjęta rezolucja w sprawie powstrzymania inwestycji, ale okoliczności jej przyjęcia przez komisję Parlamentu Europejskiego nie napawają optymizmem– podsumował szef Gabinetu Politycznego Prezesa Rady Ministró

Jest szansa na sukces w zastopowaniu budowy Nord Stream2 brytyjscy politycy dołączyli do  przeciwników jego budowy.

http://niezalezna.pl/220044-to-nie-spodoba-sie-ani-niemcom-ani-rosjanom-polska-otrzymuje-solidne-wsparcie-w-walce-z-nord-stream-2

Dzisiaj obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. O godz.16:00 Rozpoczynają się uroczystości w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, uczestniczy Prezydent Andrzej Duda.

Wydaje mi się, że Michał Rachoń jest najbliżej odkrycia prawdy o obecnych przyczynach ataków na Polskę w ostatnich dniach, a szczególnie wtedy kiedy staramy się o relokacje wojsk amerykańskich z głębi Niemiec na wschodnią granicę Polski oraz zakupu rakiet Patriot, oto jego wywód: „..najważniejszy cel: jeśli uda się przekonać świat do kłamstwa o kolektywnej winie Polski za niemiecki Holocaust, to łatwiej będzie nakłonić USA do rezygnacji z obrony tego terytorium swoimi siłami zbrojnymi. A to usunęłoby jedyną realną przeszkodę do nowych wersji porozumień niemiecko-rosyjskich na równinie środkowoeuropejskiej. Te natomiast, niezależnie od tego, jak zostaną nazwane, w tej części świata będą zawsze widziane jako kolejne wersje Paktu Ribbentrop–Mołotow.

Netanjahu oburzony słowami premiera Morawieckiego w Monachium:„Nie zaprzeczamy faktowi, że byli polscy sprawcy, tak jak byli żydowscy sprawcy, i ukraińscy sprawcy.”na to Netanjahu „Jest problem niezrozumienia historii i braku wrażliwości na tragedię naszego narodu”Tak Pan mówi? a zna Pan książkę Hannah Arendt pt. „Eichmann w Jerozolimie”, oto jej fragment o mordercach i pomocnikach mordów; Żydach:”Dla Żydów rola, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu własnego narodu, stanowi niewątpliwie najczarniejszy rozdział całej tej ponurej historii. Wiedziano o niej wcześniej, ale wszystkie związane z nią podniosłe i nikczemne szczegóły po raz pierwszy wydobył na jaw dopiero Raul Hilberg, o którego książce The Destruction of the European Jews wspomniałam wcześniej. W kwestii współdziałania nie było żadnych różnic pomiędzy wysoce zasymilowanymi społecznościami Żydów środkowo- i zachodnioeuropejskich a mówiącymi po żydowsku masami na Wschodzie.Zarówno w Amsterdamie, jak w Warszawie, w Berlinie tak samo jak w Budapeszcie można było mieć pewność, że funkcjonariusze żydowscy sporządzą wykazy imienne wraz z informacjami o majątku, zagwarantują uzyskanie od deportowanych pieniędzy na pokrycie kosztów ich deportacji i eksterminacji, będą aktualizować rejestr opróżnionych mieszkań, zapewnią pomoc własnej policji w chwytaniu i ładowaniu Żydów do pociągów, na koniec zaś – w ostatnim geście dobrej woli – przekażą nietknięte aktywa gminy żydowskiej do ostatecznej konfiskaty.Rozprowadzali żółte gwiazdy, niekiedy zaś – na przykład w Warszawie – „sprzedaż opasek zamieniła się w normalny interes: oprócz zwykłych płóciennych można było zakupić wymyślne zmywalne opaski z plastyku”. Na podstawie inspirowanych, ale nie dyktowanych przez nazistów manifestów, które funkcjonariusze ci ogłaszali, możemy się przekonać-jeszcze dzisiaj -jak wielką rozkosz sprawiała im nowo pozyskana władza: „Centralna Rada Żydowska otrzymała prawo wyłącznego dysponowania wszelkimi dobrami duchowymi i materialnymi Żydów – a także wszelką żydowską siłą roboczą” – czytamy w pierwszym obwieszczeniu rady budapeszteńskiej. Wiemy, jak czuli się funkcjonariusze żydowscy, kiedy przekształcili się w narzędzie mordu – czuli się jak kapitanowie, „których okrętom groziło zatonięcie, a mimo to zdołali bezpiecznie dopłynąć do portu, wyrzuciwszy znaczną część cennego ładunku”, albo jak wybawcy, którzy „za cenę stu ofiar uratowali tysiąc ludzi, za cenę tysiąca – dziesięć tysięcy”.
Prawda była jeszcze bardziej ponura. Działający na Węgrzech dr Kastner uratował na przykład dokładnie 1684 osoby za cenę około 476 tysięcy ofiar. Nikt nie zadał sobie trudu, żeby odbierać od funkcjonariuszy żydowskich przysięgę o zachowaniu tajemnicy. Z własnej woli stali się oni „nosicielami tajemnicy”, już to po to, by zagwarantować spokój i zapobiec panice -tak było w wypadku doktora Kastnera -bądź też ze względów „humanitarnych” – na przykład dlatego, że „żyć w oczekiwaniu śmierci przez zagazowanie byłoby jeszcze trudniej” – tak było w wypadku doktora Leo Baecka, byłego naczelnego rabina Berlina, który zarówno w opinii Żydów, jak i nie-Zydów uchodził za „żydowskiego fuhrera”.
Podczas procesu Eichmanna jeden z zeznających świadków wskazał na skutki podobnego „humanitaryzmu”: ludzie dobrowolnie zgłaszali się na deportację z Terezina do Oświęcimia, a tych, którzy usiłowali powiedzieć im prawdę, nazywali „obłąkanymi”. Doskonale pamiętamy twarze żydowskich przywódców z czasów hitlerowskich, poczynając od Ghaima Rumkowskiego, prezesa Rady Żydowskiej w Łodzi, zwanego Chaimem I, który wprowadził do obiegu banknoty noszące jego podpis oraz znaczki pocztowe ze swoją podobizną i kazał się wozić zdezelowaną karetą, poprzez Leo Baecka, człowieka wykształconego, dobrze ułożonego, który sądził, że policjanci żydowscy będą „łagodniejsi i bardziej przydatni” i „uczynią męki znośniejszymi” (gdy w istocie byli oni, rzecz jasna, brutalniejsi i trudniej przekupni, bo mieli o wiele więcej do stracenia), kończąc na garstce tych, którzy popełnili samobójstwo, jak choćby dam Czerniaków, prezes warszawskiej Rady Żydowskiej, który nie był rabinem, tylko niewierzącym, mówiącym po polsku żydowskim inżynierem, a mimo to nie zapomniał – jak widać – rabinackiej maksymy: „Niechby cię zabili, lecz ni posuwaj się poza ustaloną granicę”.

Dzisiaj przypada 76 rocznica powstania Armii Krajowej, największej armii podziemnej w okupowanej Europie. Rozkazem z dnia 14 lutego 1942 roku, Gen.Władysław Sikorski, przekształcił Związek Walki Zbrojnej w Armię Krajową, (wcześniej od września 1939 istniała Służba Zwycięstwu Polski, przekształcona w ZWZ). Pierwszym dowódcą AK został gen. Stefan „Grot” Rowecki. Dla przypomnienia, taką przysięge składali żołnierze:
Rota przysięgi Armii Krajowej – obowiązująca od lutego 1942

Przyjmowany

W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak Męki i Zbawienia, i przysięgam być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży Jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił – aż do ofiary życia mego.
Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń Dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało.Tak mi dopomóż Bóg.

Przyjmujący

Przyjmuję Cię w szeregi Armii Polskiej,walczącej z wrogiem w konspiracji o wyzwolenie Ojczyzny. Twym obowiązkiem będzie walczyć z bronią w ręku. Zwycięstwo będzie twoją nagrodą.Zdrada karana jest śmiercią.

Minister Brudziński, wypowiedział się na temat Holocaustu i Ustawy reprywatyzacyjnej.
O Holocauscie:
„A to, że w naszym narodzie niestety zdarzały się szumowiny czy męty społeczne, to okupacja niemiecka spowodowała, że ten element poczuł się pewnie i wypłynął. Są słynne przypadki, jednej z Żydówek obywatelstwa niemieckiego, która wydała za opłatą, około trzech tysięcy swoich współrodaków. Warto prześledzić publikacje chociażby odnoszące się do getta łódzkiego, getta warszawskiego. Przecież ta policja żydowska w tych gettach funkcjonowała. Ale czy my mamy moralne prawo powiedzieć, że cały naród żydowski współpracował z Niemcami w eliminacji swoich współbraci? No nie.”

Minister Brudziński powiedział również, że także w kontekście planowanego przyjęcia ustawy reprywatyzacyjnej, której zapisy środowiskom żydowskim się nie podobają, „Polska jest suwerennym krajem.Jak funkcjonowała ustawa reprywatyzacyjna, to widzimy to na przykładzie Warszawy. Przypadek rodziny pani Hanny Gronkiewicz-Waltz pokazuje skalę hipokryzji polityków Platformy Obywatelskiej, którzy nie mają oporów, żeby dzisiaj atakować własny naród, własne państwo mówiąc, że rzekomo szalejącym w Polsce faszyzmie czy nazizmie” — podkreślił minister.
„Jako politykowi, bardzo bliskie są mi słowa ówczesnego marszałka Sejmu Marka Jurka, który mówiąc o procesie reprywatyzacyjnym mówił, że jest czymś nie do końca uczciwym, żeby potomkowie biednych Polaków zapłacili dzisiaj poprzez reprywatyzację potomkom bogatych Polaków. Prawda jest taka, że całe nasze społeczeństwo odbudowywało zniszczoną Warszawę. Teraz mamy składać się, żeby zapłacić tym, po których tak naprawdę nie ma nawet spadkobierców?”

W 2006 roku w Izraelu, był z oficjalna wizytą Prezydent Lech Kaczyński, gdzie, w odpowiedzi na kłamliwy obraz historii przedstawiony przez Prezydenta Mosze Kacawa, przedstawiał prawdziwą wersję historii, cytuje za „wpolityce.pl”:

” Odkłada na bok przygotowane wystąpienie(LK), mówi z głowy. Grzecznie, ale bardzo stanowczo przypomina: to niemiecki – tak, używa przymiotnika „niemiecki”, a nie „nazistowski” – najeźdźca zbudował obozy koncentracyjne i obozy zagłady, w których najpierw mordował Polaków, a później Żydów. Przypomina, że Polacy stawiali opór najdzielniej w Europie, płacąc za to ogromną cenę. Że kolaborowały jednostki, a ówczesne polskie państwo – podziemne i na wygnaniu – kolaborantów zwalczało.”

Od znajomych dostałem kilka ballad, na temat stosunków polsko-żydowskich, teraz i w czasie II WŚ, pozwole sobie zacytować fragment, autorem jest Maciej Bolesławski, można je znaleźć w całości na jego profilu społecznościowym:

O OKRUTNYCH KAPO – ŻYDACH
I ŻYDOWSKICH SZMALCOWNIKACH
FRAGMENT PRAWDY, KTÓREJ STALE
IZRAELSKI RZĄD UNIKA
(01.02.2018r.)
Dziś o pewnym dokumencie,
Tym, o którym w Polsce cisza,
Gdyż niektóre środowiska
Chciałyby go skrzętnie skrywać!
To relacje są spisane
Dość pokaźnej grupy więźniów
Obozowych (samych Żydów!),
Co bezwzględną daje pewność,
Że ten szokujący przekaz
Nie podlega wręcz dyskusji
I powinien zamknąć usta
Tym, co wygadując bzdury
Usiłują zafałszować
Obraz historycznej prawdy,
Co ma miejsce w Izraelu
I w żydowskich gminach! Na tym
Nieustannie budowany
Jest fałszywy mit – legenda
O ofiarach i ich katach,
O „czystości” Izraela!
To opowieść o dotychczas
Nie wydanej w Polsce książce,
Z którą warto się zapoznać,
Jeśli ktoś się pragnie odnieść
W sposób pełny i uczciwy
Do tematu „szmalcownictwa”,
Który zwłaszcza przez Izrael
Podawany jako „przykład”
Rzekomego okrucieństwa
Jest Polaków, którzy życiem
Wciąż ryzykowali własnym
I rodziny swojej licznej,
Gdy ratując od zagłady
Swego żydowskiego brata
Oraz współobywatela
Nie oczekiwali w zamian
Często nic, prócz najzwyklejszej
Za to w Niebie już odpłaty!
Doczekali się po latach
Nienawiści i oskarżeń!(….)

Miałem sie nie angażować w sprawe nowelizacji Ustawy o IPN, ale przeczytałem na Niezalezna.pl, bardzo ciekawe wspomnienia byłej Ambasador Izraela w Polsce, które przytaczam za niezalezna.pl. Śp.Lech Kaczyński na spotkaniu z Ambasador Izraela :„Nie mówię, że wszyscy byliśmy sprawiedliwi. Byli Polacy, którzy chętnie współpracowali, u innych ta współpraca wynikała z obojętności, inni współpracowali ze strachu a byli też tacy, którzy walczyli. Byliśmy narodem okupowanym, Polacy przegrywali bitwę po bitwie, w II wojnie światowej zginęło sześć milionów Polaków, z czego połowę stanowili Żydzi. Cała ludność polska ucierpiała z powodu niemieckiej okupacji, Polacy zostali wypędzeni ze swoich domów, setki tysięcy wysłano do Niemiec na przymusową pracę, wielu z nich nie wróciło. Nie usprawiedliwia to współpracy z nazistami, nawet zabijania jednego człowieka!—wspomina Julia Tamir.I tu następują najważniejsze słowa Lecha Kaczyńskiego:”… Rozumiem ten straszny ból i silne pragnienie, aby nie zapomnieć o tym co się wydarzyło, ale Niemcom wybaczyliście. Przebaczyliście im, ponieważ mieli pieniądze, aby Wam zapłacić, kupili Wasze przebaczenie za pieniądze. My byliśmy biedni, żyliśmy pod rządami Sowietów, więc nie mogliśmy Wam nic zaoferować, a wy w sposób cyniczny podjęliście decyzję obarczyć właśnie Nas winą. Wysyłacie swoich uczniów do Polski, chodzą po naszych ulicach, machają izraelskimi flagami, zioną nienawiścią i strachem, patrzą na nas jak gdyby zobaczyli diabła, a potem udają się do Berlina, aby tam się bawić . I oni są szczęśliwi w Berlinie, siedzą w kawiarniach niedaleko siedziby Gestapo i czują się komfortowo. W Niemczech widzą kulturę i sztukę, u nas widzą tylko martwe ciała—mówił Kaczyński do izraelskiej minister.
i kontynuował:”….To wy piszecie historię na nowo” podniósł głos nagle, wyglądał na wyczerpanego i rozgniewanego. „Celowo chcecie rozmyć różnicę między wstrząsającymi świadectwami o Polakach, którzy mordowali i masakrowali Żydów, a faktem, iż naród polski i ówczesny rząd Polski nigdy nie wypowiedział wojnę przeciwko Żydom ani ich eksterminacji – polityka eksterminacji była oficjalną niemiecką polityką. Szanuję i rozumiem ból ofiar, ale my także byliśmy ofiarami. Nasza historia jest historią porażek: Polska była okupowana, została podzielona, przechodziła z rąk do rąk. Teraz Polska jest niepodległym krajem, a ona (Polska) napisze swoją historię jeszcze raz, jak to przystało na wolny naród.” cóż, łzy się same cisną do oczu…

https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/380140-wazne-swiadectwo-lech-kaczynski-do-bylej-izraelskiej-minister-edukacji-przebaczyliscie-niemcom-poniewaz-mieli-pieniadze-aby-wam-zaplacic

26 stycznia w Warszawie na konferencji prasowej, sekretarz stanu USA Rex Tillerson powiedział:„Nord Stream 2 podkopuje bezpieczeństwo i stabilność energetyczną Europy, zapewniając Rosji jeszcze jedno narzędzie upolitycznienia energetyki.” oraz „Polska i Stany Zjednoczone razem są przeciwni Nord Stream 2, który podkopuje całościowe bezpieczeństwo i stabilność energetyczną Europy, zapewniając Rosji jeszcze jedno narzędzie upolitycznienia energetyki”
                                                                                                              Źródło: PAP ALESSANDRO DELLA BELLA

21 stycznia 1919 roku Marszałek Józef Piłsudski, wydał rozkaz, w którym weteranów Powstania Styczniowego z 1863, zaliczył w poczet żołnierzy Wojska Polskiego
Żołnierze! Pięćdziesiąt lat temu ojcowie nasi rozpoczęli walkę o niepodległość Ojczyzny. Szli nie w lśniących mundurach, lecz w łachmanach i boso, nie w przepychu techniki, lecz z strzelbami myśliwskimi i kosami na armaty i karabiny. Prowadzili wojnę rok cały, pozostając, jako żołnierze, niedoścignionym ideałem zapału, ofiarności i trwania w nierównej walce, w warunkach fizycznych jak najcięższych.Przegrali wojnę i po ich klęsce niewola wciskać się poczęła do dusz polskich, czyniąc z Polaków nie niewolników z musu, lecz nieledwie z własnej chęci, szukających poprawy losu przez protekcję u swych panów rozbiorców i w ogóle obcych. Jako żołnierze i obrońcy Ojczyzny, zostali w Polsce usunięci przez swych współczesnych gdzieś w kąt daleki, jako rzecz, o której zapomnieć należy.Dla nas, żołnierzy wolnej Polski, powstańcy 1863 r. są i pozostaną ostatnimi żołnierzami Polski, walczącej o swą swobodę, pozostaną wzorem wielu cnót żołnierskich, które naśladować będziemy.Dla uczczenia ich i upamiętnienia 1863 r. w szeregach armii polskiej, wydałem rozkaz zaliczenia do szeregów wojska wszystkich weteranów 1863 r. z prawem noszenia munduru wojsk polskich w dni uroczyste. Witam ich tym rozkazem, jako naszych Ojców i Kolegów. Rozkaz przeczytać przed frontem kompanij, szwadronów, bateryj i zakładów.
Józef Piłsudski

źródło: mec.edu.pl

Weterani 1863 u Józefa Piłsudskiego w 1933

„Niemcy i sowieci – represje wobec obywateli polskich w czasie II Wojny Światowej”, to kolejna wystawa planszowa w Kopalni Soli i Zamek Żupny w Wieliczce w ramach zapoczątkowanego w 2016 roku cyklu „Wybrane zagadnienia z historii Polski”. Cykl jest przygotowywany z myślą zarówno o polskim odbiorcy jak i, a może nawet przede wszystkim, o odbiorcy zagranicznym, który polskiej historii nie zna. Mniej więcej 50 % turystów to turyści krajowi, pozostała część to osoby z zagranicy. Z tego powodu teksty są w pięciu wersjach językowych: polskiej, angielskiej, niemieckiej, rosyjskiej oraz hiszpańskiej tak by jak najwięcej osób mogło się z nimi zapoznać. Tematyka dobierana jest w taki sposób by przybliżyć oglądającym pewne wybrane aspekty z naszej historii, które w naszym przekonaniu mają wpływ na polskie postrzeganie aktualnej rzeczywistości politycznej i relacje z sąsiadami, wynikające z doświadczeń z przeszłości. źródło: dorzeczy.pl

Victor Orban nie przestanie mnie zadziwiać (z reguły pozytywnie), oto co powiedział do Schulza:„Uważamy, że wysoka liczba muzułmanów z konieczności prowadzi do (powstania) równoległych społeczeństw, bo chrześcijańskie i muzułmańskie społeczności nigdy się nie połączą. Czegoś takiego sobie nie życzymy. I nie chcemy, by nam to narzucano…….Nie postrzegamy tych ludzi jako muzułmańskich uchodźców. Postrzegamy ich jako muzułmańskich najeźdźców” i najlepsze:„…..nie rozumiem, jak w takim państwie jak Niemcy, które są dla nas najlepszym przykładem dyscypliny i rządów państwa prawa, można traktować jako coś dobrego chaos, anarchię i nielegalne przekraczanie granic…”.

100 lat temu, 8 stycznia 1918 roku, prezydent Stanów Zjednoczonych Thomas Woodrow Wilson przedstawił program pokojowy, zawierający zasady powojennego ładu. Program, nazywany Czternastoma Punktami Wilsona, w punkcie 13. dotyczył utworzenia niepodległej Polski.
W punkcie 13. była też mowa o „dostępie do morza”. Historyk Janusz Pajewski w „Odbudowie państwa polskiego 1914-1918” cytuje Romana Dmowskiego, który na pytanie Wilsona, czy Polakom nie wystarczy „neutralizacja” dolnego biegu Wisły i port w Gdańsku odpowiedział, że jest to tak jakby amerykański prezydent powiedział:„Będziecie mieli całkowitą swobodę oddychania, tylko Niemcy będą ciągle trzymali rękę na waszym gardle.”

2 stycznia – przypada 79 rocznica śmierci Romana Dmowskiego – Dmowski urodził się 9 sierpnia 1864 r. w Kamionku (obecnie w granicach Warszawy) zmarł 2 stycznia 1939 r. w Drozdowie koło Łomży po długiej chorobie. „Jestem Polakiem nie dlatego tylko, że mówię po polsku, że inni mówiący tym samym językiem są mi duchowo bliżsi i bardziej dla mnie zrozumiali, że pewne moje osobiste sprawy łączą mnie bliżej z nimi niż z obcymi, ale także dlatego, że obok sfery życia osobistego, indywidualnego, znam zbiorowe życie narodu, którego jestem cząstką, że obok swoich spraw i interesów osobistych znam sprawy narodowe, interesy Polski jako całości, interesy najwyższe dla których należy poświęcić to, czego dla osobistych spraw poświęcać nie wolno. Jestem Polakiem – to znaczy, że należę do narodu polskiego na całym jego obszarze i przez cały czas jego istnienia (…) Wszystko co polskie jest moje: niczego się wyrzec nie mogę. Wolno mi być dumnym z tego, co w Polsce jest wielkie, ale muszę przyjąć i upokorzenie, które spada na naród za to, co jest w nim marne.”

23 grudnia – 12 rocznica zaprzysiężenia Lecha Kaczyńskiego na Prezydenta RP. 19 marca 2005 roku Lech Kaczyński jako pierwszy ogłosił swój zamiar ubiegania się z ramienia PiS o najwyższy urząd w Polsce. Wyprzedził w rankingach m.in. senatora Zbigniewa Religę. Choć później przez jakiś czas pierwsze miejsce w sondażach zajmował wicemarszałek Sejmu, Donald Tusk, występujący z ramienia PO, to jesienią 2005 roku notowania Lecha Kaczyńskiego ponownie zaczęły rosnąć. Ostatecznie w drugiej turze głosowania, 23 października 2005, otrzymał 54,04 proc. poparcia.

20 grudnia Czyżby „światełko” w niemieckim tunelu imigranckim?
Niemcy delegalizują islamistyczną organizację .„Prawdziwa Religia”. Oskarżają ją o radykalizowanie muzułmanów i angażowanie ich w dżihad

https://wpolityce.pl/swiat/372736-niemcy-delegalizuja-islamistyczna-organizacje-oskarzaja-ja-o-radykalizowanie-muzulmanow-i-angazowanie-ich-w-dzihad

opubliko

19 grudnia „Polityczne zmagania o gazociąg Nord Stream 2 zbliżają się do finału – pisze dziś konserwatywny niemiecki dziennik „Die Welt”. Zdaniem autora komentarza Gerharda Gnaucka należy powstrzymać realizację projektu, który powiększy zależność Europy od rosyjskiego gazu. „Nord Stream będzie największym dilerem tego narkotyku” – zauważa Gnauck.

Gnauck polemizuje z podnoszonym przez zwolenników Nord Stream 2 argumentem, że zapotrzebowanie na gaz w Europie utrzyma się w przyszłości na wysokim poziomie, należy więc budować nowe gazociągi, by dywersyfikować źródła energii.

Teza o dywersyfikacji jest kłamstwem – uważa Gnauck. Rosja już teraz jest największym dostarczycielem gazu, ropy i kopalin zarówno dla Niemiec, jak i dla całej Europy, a wszystkie nowe magistrale mają prowadzić do Rosji. „Nord Stream jest zaprzeczeniem dywersyfikacji” – podkreśla niemiecki dziennikarz.

Jego zdaniem zablokowanie budowy drugiej nitki rosyjskiego gazociągu przez Bałtyk leży nie tylko w interesie Europy, lecz także Rosji.

Komentator zwraca uwagę, że zysk z eksportu gazu i ropy stanowi połowę wpływów do rosyjskiego budżetu, i przypomina słowa byłego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który w 2009 r. powiedział, że „handel gazem i ropą jest rosyjskim narkotykiem”, pozwalającym na „rozwiązanie palących problemów gospodarczych”, i podkreślał, że Rosja „nie potrzebuje reformy gospodarki”.

„Nord Stream będzie największym dilerem tego narkotyku” – zauważa Gnauck. Jak dodaje, wpływy z handlu gazem i ropą pozwalają rosyjskiej elicie na bogacenie się, ograniczanie reform i rozbudowę aparatu policyjnego.

Gnauck ostrzega, że energia może być wykorzystana przez Rosję do realizacji agresywnych celów politycznych. Moskwa – tak sowiecka, jak i postsowiecka – jest mistrzem świata w dziedzinie wstrzymywania dostaw energii – dodaje.

Autor zwraca uwagę na uzależnienie Niemiec od rosyjskiej energii, nie tylko od dostaw, lecz także od zbiorników podziemnych znajdujących się w rosyjskich rękach. Przypomina o roli byłego ministra gospodarki, a obecnie ministra spraw zagranicznych Sigmara Gabriela, który w 2015 r. opowiedział się za wyłączeniem Nord Stream 2 spod unijnych przepisów.

Gnauck podkreśla, że Ukraina niemal całkowicie uniezależniła się od rosyjskiego gazu, a Polska i kraje bałtyckie poczyniły postępy w tym kierunku. „Dlaczego mieszkańcy Europy Zachodniej wpadają w pułapkę zależności, z której mieszkańcy Europy Wschodniej akurat starają się wydostać?” – pyta dziennikarz.

Źródło: Die Welt, niezalezna.pl, PAP

 

16 grudnia. Sigmar Gabriel (Minister Spraw Zagranicznych Niemiec, wcześniej szef SPD) tłumaczy, w telewizji ZDF, Polskę, dlaczego nie chcemy przyjmować uchodźców.
Szef niemieckiej dyplomacji uznał za „całkowicie normalne”, że Polska ma „inny stosunek do pewnych form liberalizmu niż my”.Niemcy nie powinni zachowywać się tak, jakby to oni wynaleźli liberalizm—zastrzegł polityk SPD.Moja matka żyła w czasach, gdy kobieta musiała pytać męża, czy może podjąć pracę. Nie wolno było jej otworzyć konta w banku bez zgody męża. W mojej szkole katolicy i protestanci siedzieli oddzielnie—mówił Gabriel.Gdyby 25 lat po zakończeniu wojny (chodzi o to, że Polska dopiero od 25 lat jest naprawdę wolna) ktoś do nas przyszedł i oświadczył: dobra wiadomość tego tygodnia jest taka, że bierzemy 300 tys. uchodźców, to nie jestem pewny, czy nie zareagowalibyśmy wtedy tak samo, jak dziś Polacy—powiedział.Gabriel zastrzegł, że jego wypowiedź nie oznacza aprobaty dla postawy Polaków.

15 grudnia. „Według źródeł w niemieckiej dyplomacji, Berlin gotów był zaoferować Warszawie zaniechanie planów budowy kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2 pod dnem Bałtyku, w zamian za rezygnację przez Polskę z żądań reparacji od Niemiec” – informuje Politico.

Mam nadzieje, że Polska NIGDY na taki układ się nie zgodzi, z kilku powodów m.in. dlatego, że budowe, można zablokować środkami prawnymi (Duńskie uwagi), można ją blokować politycznie na forum KE i PE, można liczyć na dywersyfikacje dostaw gazu z różnych kierunków (USA,Katar) oraz przyspieszyć uruchomienie gazociągu z Danii. A reparacje wojenne i odszkodowanie od Niemiec, to są tak wielkie pieniądze, że pozwolą by Polska stała się przodującym gospodarczo państwem w Unii (oczywiście Niemcy bedą robiły wszystko by się tak nie stało). Ja chciałbym, by Niemcy, w zamian za zniszczenia wojenne, zwróciły Polsce pieniądze, jakie ona wydała na odbudowe kraju, wypłaciły odszkodowania i zadośćuczynienia za zniszczenia i śmierć milionów Polaków, związaną z działaniami wojennymi rozpoczętymi przez Niemców. Chciałbym też, żeby Niemcy (politycy i obywatele) zrozumieli, że nie chodzi tylko o pieniądze, dopuszczam formę odszkodowania, w postaci np. budowy dróg i autostrad, budowę elektrowni atomowej, sieci przesyłowych energetycznych, szpitali, osiedli mieszkaniowych (dla Mieszkanie +), zakładów przemysłowych jak huty, stocznie, montownie aut itp, czyli wszystko to co nam zniszczyli w 1939-1945, co nam zablokowało rozwój gospodarczy na dzisiątki lat.

Jestem dumny z Polski, że zdobyła się na tak heroiczny wysiłek i odbudowała się z totalnych zniszczeń wojennych, z własnych zasobów, nie korzystając z tak wielkiej pomocy zagranicznej jak Niemcy, i jeszcze będąc w trakcie odbudowy „okradana” przez CCCP, poprzez: sprzedaż im węgla za kilka centów za tonę, żywności, AGD, wszystko w cenach w rublach transferowych ( gdzie Polska wydawała np dolary by te rzeczy wyprodukować), utrzymywanie Armii CCCP na terenie Polski na warunkach nie rynkowych, zakupy sprzętu wojskowego w CCCP itd itp.
W zamian mamy zmowę gospodarczą Niemiec i Rosji (60 lat po wojnie), na mocy której, Niemcy chcą być „dilerem” rosyjskiego gazu w Europie, na chwałę Prezydenta Putina i niemieckiej gospodarki. Zapominając, że pieniądze jakie Rosja dostanie  za gaz, pójdą na zbrojenia  (przeciw Państwom Europy i ościennym Rosji i utrzymanie w Rosji jego „reżimu”. Ale dla Niemców to nie problem, część uzbrojenia i nowoczesnej technologii, wyprodukują przecież niemiecki firmy, a ludzie, Rosjanie, kto by się nimi przejmował…..

15 grudnia. Prezydent Francji Emmanuel Macron i kanclerz Niemiec Angela Merkel zadeklarowali dzisiaj w Brukseli, że będą wspierać Komisję Europejską w jej działaniach dotyczących Polski i ewentualnego uruchomienia artykułu 7.1 unijnego traktatu wobec nas.


14 grudnia w Niemczech. Niemcy otwierają oczy?
„Tusk zdemaskował absurdalny europejski pomysł” – pisze Sascha Lehnartz w piątek w „Die Welt”. Jak podkreśla, przyczyną problemów nie są kraje Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, lecz „nieskuteczny klucz podziału uchodźców”. Fakt, że niemiecka kanclerz Angela Merkel zaprzecza Tuskowi, świadczy o jej utracie kontaktu z rzeczywistością – uważa komentator.Jego zdaniem Tusk „powiedział na głos smutną prawdę”. Wymyślony w 2015 roku klucz podziału jest „nieskuteczny i wysoce dezintegrujący” – podkreśla S. Lehnartz. Zastrzega, że winę za ten stan rzeczy nie ponoszą jedynie kraje Grupy Wyszehradzkiej, które „bronią się przed przyjęciem muzułmanów”. Właściwym powodem fiaska relokacji….jest fakt, że uchodźcy nie wykazują chęci do dzielenia się zgodnie z zaleceniami unijnej biurokracji – tłumaczy dziennikarz „Die Welt”. Czytamy na portalu wPolityce.pl.

11 grudnia w Naszym Dzienniku, ukazał się wywiad z politologiem Georgem Friedmanem, to jego ciekawy fragment:„USA to globalne mocarstwo. A kiedy patrzą na Europę, Polska jest dla nich głównym partnerem. A to jest ogromna zmiana w polskiej historii… wasze miejsce w historii się zmieniło. Wcześniej nikt nie mówił, że trzeba być w Polsce. Polska była raczej zobowiązaniem, teraz jest atutem. I staliście się tym atutem przez to, że potrafiliście stawiać opór łagodnie. I w końcu trafiliście na moment, gdy Niemcy są słabe i Rosja jest słaba.”

                                               Zdjęcie: Super Express

9 grudnia obchodzimy 95 rocznicę objęcia fotelu Prezydenta RP przez Gabriela Narutowicza.

 Gabriel Narutowicz z Józefem Piłsudskim / pl.wikipedia.org/Adam Dulęba/domena publiczna

9 grudnia 1922 r. Zgromadzenie Narodowe wybrało Gabriela Narutowicza na pierwszego prezydenta   Polski po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. Sprawował on ten urząd do 16 grudnia 1922, kiedy to został zastrzelony w galerii Zachęta przez malarza Eligiusza Niewiadomskiego.Był to mord polityczny malarz ideowo był endekiem. Narodowa Galeria Sztuki Zachęta od 1942 do końca okupacji przemianowana była na  Haus der Deutschen Kultur (Dom Kultury Niemieckiej), w którym urządzano wystawy propagandowe.

5 grudnia przypada okrągła, 150, rocznica urodzin Józefa Piłsudskiego.

02 grudnia 2017 – Już Kohl okłamywał świat, w 1990 roku, że Niemcy wypłaciły Polsce gigantyczne odszkodowania. Pani Merkel jest wierną uczennicą i wychowanką Kohla, więc jej stosunek do odszkodowań jest oczywiście – negatywny.

https://wpolityce.pl/polityka/369890-sensacyjne-informacje-niemiecki-kanclerz-oklamal-prezydenta-usa-nie-dopuscil-zeby-stany-zjednoczone-wsparly-polske-w-walce-o-roszczenia

30 listopad 2017 – A jednak!  Nie tylko Niemcy przeciw nam w sojuszu z Rosją.
Kraje tzw. starej Unii, dołączyły do zwolenników budowy Nord Stream 2.

https://wpolityce.pl/gospodarka/369465-kowalski-panstwa-starej-unii-stawiaja-na-kreml-stad-w-nieformalny-sposob-popierana-jest-budowana-ns2

28 listopad 2017 – Macron się obudził!!! Czyżby Premier Szydło mu wytłumaczyła coś o imigrantach i uchodźcach?.Jego słowa do Marokanki proszącej go o azyl we Francji:„Nie możemy przyjmować całej nędzy tego świata. Będzie pani musiała wrócić do swojego kraju”. Przeczytajcie sami:

https://wpolityce.pl/swiat/369313-macron-do-marokanki-nie-mozemy-przyjmowac-calej-nedzy-tego-swiata-bedzie-pani-musiala-wrocic-do-swojego-kraju-wideo

24 listopad 2017 – Wreszcie!!! Pierwszy krok do uniezależnienia się od gazu z Rosji. Eksport LNG z USA osłabia regionalne wpływy Rosji
— ocenia „Wall Street Journal”. Polska chcąc ograniczyć swe uzależnienie od rosyjskiego gazu, poprzez państwową spółkę PNGiG, podpisała 21.XI.2017,swój pierwszy pięcioletni kontrakt na kupno amerykańskiego gazu skroplonego. Według dziennika WSJ: prezydent Władimir Putin wykorzystuje uzależnienie jako „dyplomatyczną maczugę”, zagrażając krajom, że odetnie im dostawy, co kilkukrotnie już zrobił. PGNIG nie zamierza przedłużać kontraktu z Rosjanami, który wygasa w 2022r.

23 listopad 2017 – cytat z Putina: „Bądźcie gotowi do wojny…” „Duże rosyjskie przedsiębiorstwa, zarówno prywatne, jak i państwowe, powinny być gotowe do szybkiego przestawienia produkcji na wojenne tory” – oświadczył wczoraj na spotkaniu z przedstawicielami rosyjskiej zbrojeniówki Władimir Putin.

https://dorzeczy.pl/swiat/48087/Putin-Badzcie-gotowi-do-wojny.html

22 listopad 2017 – proszę poświęćcie 3 i pół minuty, żeby posłuchać dlaczego nas nienawidzi lewacka Europa Timmermansa , Verhofstadta i Schulza (no i Tuska):

https://www.youtube.com/watch?v=zAnGA2N2BBY
21 listopad 2017 zbulwersowała mnie informacja o rozmowach Prezydenta Czech Zemana z Putinem, rozmawiano między innymi o zniesieniu sankcjach i oczywiście Zeman jest za, w zamian Putin mu „wytłumaczył” porozumienie mińskie i podziękował za opiekę nad grobami rosyjskich żołnierzy poległych podczas II wojny światowej na terenie Czech. przeciwko. Nie dziwi mnie to w świetle tego co niemieccy politycy robią na rzecz zniesienia sankcji. Czechy jako wasal niemiecki od prawie 100 lat, zostały „wypuszczone’ by jako pierwsi mówić o zniesieniu sankcji (Niemcom nie wypada oficjalnie być pierwszymi w tym temacie) ale chętnie w przyszłości „powołają” się na działania „wasali” Czechów. Taka gra 🙂
Podobną zastosowano względem Macierewicza, kiedy ukazała się książka o jego współpracy z rosyjskimi służbami (sic!)o treści bez jakiegokolwiek faktu, wszyscy zainteresowani nią się podpierali w atakowaniu Polski i Macierewicza.

https://wpolityce.pl/swiat/368122-zeman-o-rozmowach-z-putinem-rosja-i-ue-powinny-w-jakims-pieknym-momencie-skonczyc-ze-wzajemnymi-sankcjami

18 listopada Jacek Saryusz-Wolski w telewizyjnym wywiadzie dla TVN24 skontastował: „To jest groźne nie tylko dlatego, że Polska traci wizerunek, ale w tej chwili to oczernianie grozi już wprost bezpieczeństwu Polski. Te (europejskie) społeczeństwa, przekonane o tym, że Polska to kraj bez demokracji, to kraj faszystów, będą się wahały, czy udzielić nam sojuszniczej pomocy……przede wszystkim, kiedy mówią nieprawdę o Polsce, że Polska jest krajem niedemokratycznym, gdzie jest faszyzm. Obawiam się, że sprawa jest poważniejsza, że jest to przygotowanie do tego, by pozostawić Polskę samą tak jak w 1939 roku. Obym się mylił.”
Ja też mylę, że jest to zorganizowna akcja, inspirowana przez kanclerz Niemiec, przecież Merkel zapowiedziała, że o praworządności w Polsce będzie „wyczerpująco” rozmawiała w środę w Berlinie z szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude’em Junckerem. „Traktuję to bardzo poważnie. Chociaż bardzo życzyłabym sobie, by relacje i stosunki z Polską, która jest naszym sąsiadem, były bardzo dobre, a zawsze będę miała na względzie wagę tych relacji, nie możemy po prostu trzymać języka za zębami i nie mówić nic, by zachować pokój. Tutaj chodzi o fundamenty współpracy w UE” cytat z jej wypowiedzi z dnia 29.08.2017.
Zastanawiający jest też fakt, że władze Unii nie zajmują się łamaniem prawa przez Merkel, zapraszającą uchodźców do Europy, z pominięciem zasad ruchu granicznego Unii i łamaniem prawa (brak dokumentów uprawniających do wjazdu do Unii, wiz w większości przypadków, przekraczanie granic bez dokumentów itd ). Przecież większość to emigranci zarobkowi z północnej Afryki (90% arabowie wyznania islamskiego) a uchodźcy wojenni, np z Syrii to może 5% ogółu.

W listopadowym numerze DoRzeczy ukazał się wywiad z Ambasadorem Niemiec przeczytałem z uwagą, dotyczył on odszkodowań za II wojnę światową, ale miał też kilka ciekawych wzmianek o tematyce mnie interesującej, Pan Ambasador stwierdził, w kwestii Nord Stream2, że „To prywatny projekt…” i kto w to uwierzy? zaangażowany był w to kanclerz Khol, kanclerz Schroeder (dla tego projektu, pracowali dla Rosji po skończeniu karier w Niemczech), dodał: „Europa potrzebuje…bezpieczeństwa energetycznego, i to mówi wykształcony Niemiec, jak oni mają w tych głowach nałożone że Rosja to przyjaciel! Jak można opierać bezpieczeństwo energetyczne kraju o dostawy energii z putinowskiej Rosji! Czy on nie rozumie, że ta „prywatna” nitka gazowa może po „telefonie” od Putina, nie przesłać ani metra sześciennego gazu do Niemiec w zimie? Ambasador nie rozumie, że kupowanie gazu od putinowskiej rosji to konserwowanie układu władzy w Rosji? nie zdaje sobie sprawy, że część tych pieniędzy idzie na zbrojenia skierowane przeci m.in. Polsce i NATO?

 

Kto zaciągnął kanclerza do Rosji

http://www.newsweek.pl/swiat/kto-zaciagnal-kanclerza-do-rosji,13198,1,1.html

Były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder został szefem rady dyrektorów Rosnieftu. Optuje za Nord Stream II:

https://www.polskieradio.pl/42/3167/Artykul/1870313,Byly-kanclerz-Niemiec-Gerhard-Schroeder-zostal-szefem-rady-dyrektorow-Rosnieftu-Optuje-za-Nord-Stream-II

W październiku, George Soros przelał ze swoich środków 18 miliardów dolarów na konto swojej fundacji Open Societ Foundation, jest to bardzo zaskakujące, ponieważ jego fundacja wydaje ok 0,5-0,7 miliarda rocznie, na co pójdą te pieniądze? na masową laicyzację europy? na masową imigrację muzłumanów do Europy? na obalenie jakichś rządów (np Polski)? intensywne tworzenie multi-kulti?

15 listopada w  Europejskim Parlamencie, profesor Legutko, miał wspaniałe wystąpienie, link do nagrania poniżej.Ciśnie się do głowy cytat z Kazimierza Świtalskiego sprzed 97 lat (czyli nic się nie zmieniło): „Opinia europejska oczywiście jest przeciw nam. Za dużo pracuje tu naszych nieprzyjaciół, począwszy od Niemców a skończywszy na Żydach. Działają nieprzychylnie dla nas także i wpływy starej Rosji.” Nic się nie zmieniło, no może trochę, obok Niemca stoi Belg i Holender, a Żydzi mają polskie nazwiska.

 

 

 

11 listopada Polska obchodziła 99 rocznice odzyskania Niepodległości, po 123 latach od III rozbioru Polski.

Na zdjęciu Rząd Jędrzeja Moraczewskiego, utworzony 17 listopada 1918r

„Politycznie był częściowo kontynuacją rządu lubelskiego (utworzony 7 listopada 1918 r.) Ignacego Daszyńskiego , który podporządkował się Józefowi Piłsudskiemu. Gabinet ten ogłosił m.in. powszechne prawo wyborcze (obejmujące również kobiety), ustanowił ośmiogodzinny dzień pracy, zagwarantował legalność związków zawodowych i prawo do strajku, wprowadził inspekcję pracy oraz ubezpieczenia chorobowe.Rząd ustąpił 16 stycznia 1919. źródło: Wikipedia